Podstawowym problemem Kościoła katolickiego w Polsce jest hierarchia (a właściwie jej brak). Ta która jest mentalnie utknęła w zależnościach sprzed 40 lat, kiedy się uwikłała we współpracę ze służbami komunistycznymi, w czym tkwi do dzisiaj (bez wymieniania nazwisk, można poszukać przykładów choćby w nominacjach biskupich i prymasowskich ostatnich dziesięciu lat). Stąd jest to bardziej robienie kariery (w Kościele) niż służba owczarni. A skoro owce pozostały bez pasterzy, to owczarnia musi zginąć, zjedzona przez wilki. Hierarchowie od lat idą na przetrwanie, a nie na rozwój i stawianie czoła wyzwaniom które nadchodzą. Dlatego zajmują się rozwiązywaniem problemów sprzed lat czterdziestu. Powodzenia.
No i gdzie ta super odnowa i wiosna Kościoła, którą wszędzie rozgłaszano w związku z Soborem? Sprawa jest prosta - od Soboru kapłani nie bardzo już wiedzą kim są. Wprowadzono nowy ryt Mszy, który zamiast uwypuklać składanie Bogu Ofiary (główne zadanie kapłana) skupia się na wspólnocie, jej posileniu i uświęceniu. Centralne miejsce zajął człowiek, któremu ciągle trzeba towarzyszyć, rozeznawać i gdzie się tylko podkreśla jego największą godność i prawa. Pan Bóg jest na dalszym planie. Po co ktoś miałby poświęcać całe życie, jeśli według Ducha Soboru kapłan to po prostu animator wspólnoty na kształt protestanckiego ministra, a dzięki "ekumenizmowi" i tak nie ma większego znaczenia jaką religię się wyznaje, by wszystkie są mniej lub bardziej dobre. Niestety, cała dzisiejsza hierarchia przeszła formację w seminariach naznaczonych Duchem Soboru, i stąd te wahania, niepewność, mowa trawa, zasłona dymna.
Kryzys Kapłaństwa czy też kryzys Małżeństwa jest widoczną oznaką poważnego kryzysu Kościoła który z roli przewodnika do świętości stał sie jedynie towarzyszem życia ludzi. No i instytucja charytatywną.
Czas wrócić do głoszenai Dobrej Nowiny. Bez zadęcia, bez jakis imprez, bez kólek wzajmnych adoracji w postaci jakiś wspólnot. Czas głosić w spośób rozumoway, odrzuciwszy całą tą współczesną emocjonalnośc, pretesjonalność i infaltylność. Ale to wymaga nawrócenia kazdego od Papieża poprzez biskupów, ksieży, zakonnoków i zakonnice aż do świeckich. Bez wyjątków i bez oglądania sie na innych czy szukania winy u innych.
Więcej Boga mniej Człowieka. Pan Bóg powołuje wlewa w serca młodych swoje zaproszenie tylko brak na nie odpowiedzi. A jak ma przyjść odpowiedź, skoro w koło widzimy jedno. Brak przykładów, zachwycenia kapłaństwem. Widzimy młodych zakochanych, ściskających się tu i ówdzie. A kto w ostatnim czasie widział kapłana ściskającego brewiarz, ubranego przykładanie w stój duchowny. Dzisiaj wizja kapłaństwa to najbardziej zapracowani ludzie w świecie. Popatrzmy na ogłoszenia brak mszy św. , puste kościoły bo wakacje każdy kapłan musi odpocząć. A ludzie patrzą szczególnie młodzi, dzieci. Bóg do kościoła powróci we wrześniu... będzie wszystko nabożeństwa spotkania msze dla tej czy innej grupy a wakacje nie Bóg poczeka... Czy tu nie rodzi się rozdźwięk. Inna wizja ciągle mówienie o uciemiężeniu seminaryjnym 5 rano wstawanie, brak smartfona, auta etc ect. Ale trzeba cicho siedzieć nie narzekać bo wyrzucą. A jak się już stanie proboszczem to hulaj dusza..... A ludzie patrzą. I można by tutaj jeszcze długo i długo wymieniać. Więc po co odpowiedzieć na dar powołania aby być ciemiężonym, okradzionym z "dóbr tego świata" , zauważać ze Boga nie nam bo przecież robi się od niego wakacje, w wielu prafiach nie ma już kościoła powszechnego. Jest Kościoła proboszcza i on jak biskup decyduje jak będzie i co będzie. I tu zaczyna się problem.
"...Dotąd zatrzymywaliśmy się na poziomie legalistycznego traktowania wiernych żyjących w trudnych sytuacjach czy w związkach nieformalnych...(...) sytuacja na pewno dojrzała do zmian..." -
o co chodzi? czy biskup sugeruje, że Kościół przez 2000 lat mylił się w sprawie podejścia do osób, które odchodzą od sakramentalnych małżonków i żyją w cudzołóstwie z innymi partnerami??
Może źle zrozumiałem ale najlepiej i w kwestii stosunków z Niemcami jak i sprawach w Polsce wg. biskupa byłoby aby zostało tak jak było . Jasne dla Niemców na pewno . Mieli tanią siłę roboczą , rząd likwidował zakłady które skutecznie konkurowały z niemieckimi lub sprzedawał je im ( np. cukrownie ) a oni je likwidowali . A odszkodowania wojenne kto by się nimi martwił . Wojna pozbawił nas 10 mln. obywateli z tego nasi dzisiejsi przyjaciele zamordowali 6 mln , zniszczyli 75 % przemysłu itd.... Dla biskupa to nie warto o tym wspominać . Po co rozdrapywać stare rany . Biskupi niemieccy przeprosili - wyznali winy , a zadośćuczynienie ? A w Polsce działo się przecież świetnie . Szkoda pisać .
- Faktycznie, jeśli chodzi o relacje polsko-niemieckie, to przez ponad 25 lat od upadku komunizmu wydawało się, że idzie ku dobremu, że relacje te będą coraz lepsze. Tymczasem nastąpił kryzys. Jest to niepojęte, aby nie umieć wypracować sposobu w jaki można ten dorobek zachować? Nie chodzi o to, aby obowiązywało jakieś jedno stanowisko po obu stronach granicy. Wiemy, że z Niemcami mamy różne spojrzenia: na historię i na obecną rzeczywistość. Ale to nie musi wcale nas oddalać ani utrudniać współpracę. Uważam, że jak ognia należy strzec się różnych ekstremizmów i to po obu stronach granicy.
KAI: Co Ksiądz Biskup ma na myśli?
- Do ekstremizmów zaliczam rodzące się po obu stronach granicy skrajne ruchy o tendencjach nacjonalistycznych, ale także podniesioną przez stronę polską kwestię reparacji wojennych. Jest to niepotrzebne eskalowanie problemów. Na szczęście po polskiej stronie, w ostatnich miesiącach to ucichło, ale nie wiadomo na jak długo.
Jeśli mówimy o niemieckich rekompensatach, to należy wziąć pod uwagę olbrzymią pomoc jaka przez kilkadziesiąt lat przychodziła z Niemiec do Polski. Szczególne znaczenie pomoc ta miała dla naszego Kościoła. We wrześniu obchodzić będziemy 25-lecie założenia Renovabis, fundacji niemieckiego Episkopatu, która pomaga Kościołowi na Wschodzie, także w Polsce. Czyni to dzięki pieniądzom zbieranym wśród zwykłych katolików niemieckich. To cytat jeśli ktoś nie dotarł do tego fragmentu . Czyli było świetnie . Szła pomoc z Niemiec . A teraz jak poruszamy sprawę odszkodowań to jest be. Niemcy wspomagali po prostu ziemie które uważają że są ich .
tyle gadki o jakiś Niemcach nieobecnych od 70-ciu lat prawdziwe kwestie do rozwiązania jakby obok albo zupełnie z daleka, kilkanaście lat temu wyjechały z Gliwic tabuny młodych osób, o czym raczej od dziecka nie marzyli, czy biskup zadał sobie pytanie jak się do tego przyczynili obecni decydenci zamiast iść im na rękę we wszelkich kwestiach biznesowych, Gliwice i podobne miasta na Śląsku były przede wszystkim najmocniej trzymane za twarz przez miejscowych kacyków, gdyż było co pilnować, ten przemysł chyba nie wyszedł na dobre
Oto cytat ze strony świetnego Księdza wykładowcy biblistyki: "Jeśli ktoś mówi, że jest kryzys powołań kapłańskich, to albo nie wierzy, albo nie myśli. Już o tym pisałem. To Bóg daje powołania. I daje ich tyle, ile potrzeba. Problem jest, co my z tymi powołaniami robimy. Nigdy w życiu nie widziałem księdza, który by 8 godzin dziennie robił tylko to, w czym go nikt inny nie zastąpi (msza św. spowiedź, namaszczenie chorych). Św. Grzegorz pisał: "Świat pełen jest kapłanów, ale na żniwie Pana bardzo rzadko widać robotnika. Urząd bowiem kapłański przyjęliśmy, ale zadania, które do niego należy, nie wypełniamy". Zrobić z księży dziennikarzy, filozofów, sekretarzy, ekonomów, budowniczych a nawet biblistów a potem narzekać, że nie ma powołań to ociera się o bluźnierstwo. Że się ludzie Boga nie boją... Naprawdę dziękujmy Bogu za to, że daje aż tylu księży, że mogą się jeszcze zajmować wielu innymi sprawami!"
Ordynariusz Gliwicki mówi głosem Kościoła: "Zawsze powinna być zagwarantowana niezależność sądów od władzy politycznej". Głos ten słychać wyraźnie od 1991 roku, w którym papież Leon XIII opublikował epokową encyklikę Rerum novarum. Sto lat później Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus domaga się: "by każda władza była równoważona przez inne władze i inne zakresy kompetencji, które by ją utrzymywały we właściwych granicach." Wypowiedź biskupa Kopca dla KAI jest ważnym głosem Kościoła. Szkoda, że Gość Niedzielny odpowiednio go nie wyeksponował, a jedynie umieścił na stronie diecezjalnej.
Czas wrócić do głoszenai Dobrej Nowiny. Bez zadęcia, bez jakis imprez, bez kólek wzajmnych adoracji w postaci jakiś wspólnot. Czas głosić w spośób rozumoway, odrzuciwszy całą tą współczesną emocjonalnośc, pretesjonalność i infaltylność. Ale to wymaga nawrócenia kazdego od Papieża poprzez biskupów, ksieży, zakonnoków i zakonnice aż do świeckich. Bez wyjątków i bez oglądania sie na innych czy szukania winy u innych.
o co chodzi? czy biskup sugeruje, że Kościół przez 2000 lat mylił się w sprawie podejścia do osób, które odchodzą od sakramentalnych małżonków i żyją w cudzołóstwie z innymi partnerami??
KAI: Co Ksiądz Biskup ma na myśli?
- Do ekstremizmów zaliczam rodzące się po obu stronach granicy skrajne ruchy o tendencjach nacjonalistycznych, ale także podniesioną przez stronę polską kwestię reparacji wojennych. Jest to niepotrzebne eskalowanie problemów. Na szczęście po polskiej stronie, w ostatnich miesiącach to ucichło, ale nie wiadomo na jak długo.
Jeśli mówimy o niemieckich rekompensatach, to należy wziąć pod uwagę olbrzymią pomoc jaka przez kilkadziesiąt lat przychodziła z Niemiec do Polski. Szczególne znaczenie pomoc ta miała dla naszego Kościoła. We wrześniu obchodzić będziemy 25-lecie założenia Renovabis, fundacji niemieckiego Episkopatu, która pomaga Kościołowi na Wschodzie, także w Polsce. Czyni to dzięki pieniądzom zbieranym wśród zwykłych katolików niemieckich.
To cytat jeśli ktoś nie dotarł do tego fragmentu . Czyli było świetnie . Szła pomoc z Niemiec . A teraz jak poruszamy sprawę odszkodowań to jest be. Niemcy wspomagali po prostu ziemie które uważają że są ich .
To Bóg daje powołania. I daje ich tyle, ile potrzeba. Problem jest, co my z tymi powołaniami robimy. Nigdy w życiu nie widziałem księdza, który by 8 godzin dziennie robił tylko to, w czym go nikt inny nie zastąpi (msza św. spowiedź, namaszczenie chorych). Św. Grzegorz pisał: "Świat pełen jest kapłanów, ale na żniwie Pana bardzo rzadko widać robotnika. Urząd bowiem kapłański przyjęliśmy, ale zadania, które do niego należy, nie wypełniamy".
Zrobić z księży dziennikarzy, filozofów, sekretarzy, ekonomów, budowniczych a nawet biblistów a potem narzekać, że nie ma powołań to ociera się o bluźnierstwo. Że się ludzie Boga nie boją...
Naprawdę dziękujmy Bogu za to, że daje aż tylu księży, że mogą się jeszcze zajmować wielu innymi sprawami!"
Wypowiedź biskupa Kopca dla KAI jest ważnym głosem Kościoła. Szkoda, że Gość Niedzielny odpowiednio go nie wyeksponował, a jedynie umieścił na stronie diecezjalnej.