Zasoby archiwów Ministerstwa Prawdy (dla niepoznaki występującego jako IPN) są niewyczerpane, jak Kosmos. Zawsze może znaleźć się kolejna teczka, obalająca dowody z poprzedniej, a potem jeszcze następna, jednak potwierdzająca te dowody. I to wcale nie koniec. Nad każdym wisi groźba.