U mnie w parafii w 2016 roku dominicantes było 3500 osób, w 2017 - 3000 osób. Więc dramatyczny spadek postępuje. Trudno żeby było inaczej, skoro polski Kościów w większości zapisał się do PISu.
Próba przypisywania Kościołowi w Polsce upolitycznienia jest jedynie nieudana zresztą wymówką dla tych, co już nie wierzą, ale jakoś potrzebują się usprawiedliwić.
Prawda jest jednak banalna - wielu wiara przeszkadza w życiu, bo musieliby wybierać pomiędzy tym co światowe, a tym czego wymaga bycie katolikiem. A jak usłyszą o rzekomym politycznym kazaniu jakiegoś biskupa to jakby sumienie łatwiej jest zagłuszyć.
W mojej parafii liczącej 16 tys. wiernych w 2013 w Mszy św. uczestniczyło 3700 osób, a w ubiegłym 2017 roku 2000 wiernych. Trend jest wyrażny i obawiam się, czy nie jest to efekt pontyfikatu Franciszka.
@TomaszL, Nie zgadzam się z tobą, że to wymówka dla ludzi już niewierzących. przeżywanie wiary to nie jest "funkcja liniowa" w trakcie całego zycia (przynajmniej w moim przypadku i osób z którymi o tym rozmawiałem) - po prostu raz jesteśmy bardziej "euforyczni", a innym razem jest trudno i nawet musimy się zmuszać, aby iść do kościoła czy się pomodlić. Z pewnoscią w takiej sytuacji nie ułatwia gdy w proboszcza w kazaniu mówi to mogę sobie posłuchać (ale nie chcę) gdy włacze TVP Info lub gdy słyszę (w tę niedzielę) list arcybiskupa, który sprowadza się do tego, że za dwa tygodnie mamy dac pieniądze na Caritas (a podtekście - jakoś tak się dziwnie zbiegło, że to koliduje z WOŚP - czyli nie dajcie Owsiakowi).
To wszystko co piszesz ma się nijak do rzeczywistego celu uczestnictwa w Eucharystii. Ale faktycznie jest super usprawiedliwieniem swoich problemów z wiarą. Jak ktoś zaczyna rozmowę od "bo ksiądz to i tamto, albo ten biskup to..." znaczy to że ten ktoś ma się wielki problem z wiarą i nic więcej.
chyba trzeba. A w takiej mądrej księdze napisano, że drzazgę się widzi w oku bliźniego, a belki we własnej już nie. To chyba można odnieść do co niektórych np. premierów...
Dla każdego kto uczęszcza od kilkunastu lat na niedzielne Msze św. taki wynik nie jest zaskoczeniem. To po prostu widać. I widać też że jak za kilka lat starsi wierni odejdą wo wieczności, to trzeb będzie zamykać parafie, sprzedawać kościoły.
Niestety zaklęcia, programy duszpasterskie, nowe ewangelizacje czy jakieś grupy charyzmatyczne jak widać nie działają. Współczesnym wykształconym Polakom Kościół jest zbędny, lub co najwyżej jest potrzebny jako punkt usług religijnych.
W zdaniu "Współczesnym wykształconym Polakom Kościół jest zbędny" nie mówisz nic o procentach. Ja też jestem współczesnym, wykształconym Polakiem i Kościół nie jest mi zbędny - więc jest nas już dwóch. Jeśli tak lubisz procenty - to jest nas 100% spośród komentujących Twoją wyssaną z palca teorię, że się posłużę cytatem przedmówcy.
pewnie tak przenieśli się na łono Abrahama, a nikt po nich miejsca nie zajął, problem może taki, że kaznodzieje nie za bardzo łapią dylematy jakimi ludzie żyją, prowadzą program duszpasterski w/g swoich autorskich przemyśleń mało zbliżonych do realiów, przynajmniej tam gdzie spada ilość wiernych
Mało aktywnego świadectwa wśród młodych Księży. Katechizacja szkolna (nie mówię, że jest zła i niepotrzebna) oddala młodych od wspólnoty i zycia parafialnego i sakramentalnego. Nabożeństwa dla młodych mało młodych aktywizują. Ksiądz czyta teksty nadające się dla 60+. Młodych (i nie tylko) nie uczy się modlitwy żywej - a przecież modlitwa żywa to kontakt osobowy z Bogiem, z Chrystusem, naszym Zbawicielem, z Matką Najświętszą. Dopóki nie uruchomimy w sercach ludzi tej przestrzeni, to będzie ciężko i spadkowo. Kościół nie może być sformalizowany. Młodym trzeba przynieść bliskość z Bogiem. Szczęść Boże.
I to jest właśnie to - jak się młodym nie dostarczy odpowiedniej dla nich usługi to idą szukać dalej... I oczywiście winni są wszyscy inni, ale nie młodzi, rozkapryszeni.
Na początku warto więc przypomnieć że każdy ksiądz zawsze i wszędzie głosi dokładnie to samo - Dobrą Nowinę. Czy to nie wystarczy?
Przyjąłeś optymistyczne założenie, że to co mówi ksiądz (i jak mówi) = dobra nowina. Ja na przykład zamiast kazania w Sylwestra usłyszałem 10 minutowy wykład na temat statystyk parafialnych i tego, jak księdzu jest ciężko w pierwsze piątki, gdy jedździ do chorych, bo przejeżdża wtedy samochodem po 30 kilometrów i po 30 razy wsiada i wysiada z wozu.
Bo poszedłeś w Sylwestra na Mszę, na której miała być przedstawiana statystyka parafialna - zawsze ostatnia msza roku taką statystykę zawiera. Skoro dobrowolnie taką Mszę wybrałeś z całego zestawu mszy Sylwestrowych - Twoja strata...
Te badania są baaaardzo niedoskonałe., gdyż są wykonane na podstawie tzw. Liczenia wiernych w kościołach dokonywanego raz w roku. Żeby spełniały jakiekolwiek kryteria naukowości i dokładności winny być wykonane kilka razy w roku w różnych częściach roku.
Myślę, że sami ponosimy największą winę za ten spadek uczestnictwa w niedzielnej mszy św. Potrzebne są nasze codzienne, nawet najmniejsze świadectwa wiary, pokazujące, że wiara jest czymś naturalnym i oczywistym. Na przykład można się przeżegnać przechodząc koło kościoła, można używać obecnych w naszym języku pięknych zwyczajowych zwrotów, jak „Chwała Bogu”, „Dzięki Bogu” itp., których często unikamy stosując jakąś dziwaczną autocenzurę. Będąc w towarzystwie, można, a nawet trzeba nie pozwalać na obrażanie Boga, religii, kapłanów, Kościoła itd. Można, a nawet trzeba każdemu, komu możemy wyświadczać choćby najmniejsze dobro. Już nie mówiąc o tym, że nie wolno nam nikomu ani życzyć, ani robić najmniejszego zła. I wiele innych sposobów, które każdy może sam obmyślić.
Dla mnie osobiście kościół kojarzy się już tylko z pieniędzmi, ciągle jakieś zrzutki, w kościele taca, przed kościołem ministranci z puszką na jakiś cel. Chrzest Św kasa, I Komunii Św. prezent od rodziców dzieci komunijnych, znowu zrzuta, ślub duuuża kasa, pogrzeb oprócz pieniędzy za Msze Św. datki od żałobników na kolejne odprawiane w intencji zmarłego, przy zamawianiu Mszy Św. w różnych intencjach płacisz, listopad- wypominki znowu kasa. A później kolęda i znowu bulisz i tak dalej i tak dalej. Nie piszcie mi tylko ze nikt nikogo nie zmusza bo się popłaczę ze śmiechu. Przestałam chodzić po prostu mnie nie stać.
Ostatnią osobą którą można spotkać w polskim kościele jest właśnie Pan Jezus, często biegam bardzo wcześnie rano i powiem wam szczerze że wtedy spoglądając na wschodzące słońce, poranną mgłę czy zaszronione drzewa wtedy naprawdę myślę: ten świat naprawdę stworzył Bóg i czuję jego obecność, zupełnie nie zdarza mi się to w kościele powtarzając automatycznie formułki. Bóg dla mnie to przyjaciel, przyjaciel który idzie obok mnie, nie przede mną ani nie za mną, obok. Nie mówię że jestem bez grzechu, ale potrafię żyć według przykazań nie bywając w kościele, Bóg rozliczy nas kiedyś tylko i wyłącznie z tego jakimi byliśmy dla drugiego człowieka, reszta go nie obchodzi,
Zawsze twierdziłem ze wiara katolicka jest trudną wiarą, szczególnie zaś trudny jest przyjęcie istoty Eucharystii. Formułki które wypisujesz powyżej są przykładem odrzucenia wiary na rzecz prywatnych wierzeń, prywatnego dekalogu i prywatnego wymyślonego sobie boga. Bo ten prywatny bóg jest przyjemny miły i niewymagający.
Ciekawe, jak się żyje według przykazań nie bywając w kościele, skoro jednym z przykazań jest święcenie dna świętego - realizowane przez udział w zgromadzeniu na wzór apostołów (co praktykuje zresztą każda religia).
Pamiętaj, że utrzymywanie Kościoła to obowiązek wiernych i ja tak do tego podchodzę i nie narzekam :)
Remonty, odgrzybianie, odnawianie, konserwacja obrazów, ogrzewanie, wynagrodzenie dla organisty, dla kościelnego, zakup kwiatów - to wszystko kosztuje! Księża się poświęcają rezygnując z żony, z dzieci, żyją tylko dla Boga, służą nam radą, a my tak często ich opluwamy, nie doceniamy. Oczywiście znajdą się i jakieś kanalie wśród księży, ale jak to wszędzie. Ależ się rozpisałem...ał
Ciesze się,że portal wiara kształci Polaków w dziedzinie wiary- czytając o narzekaniu na zbiórki pieniężne w kościele warto uczyc narzekających,że kościół potrafi dobrze gospodarować pieniędzmi wiernych...każdorazowa msza święta nie obywa sie bez prądu, ogrzewania i podatków:) a przecież złodzieje potrafią nawet wykręcić żarówki w kościele na własne potrzeby.Wciąż trzeba dokupywać coś, by chwała Boga była jak najpiękniej i najpełniej wyrażona.
Do Gość: jak to Bóg nie mieszka w świątyni?to co się dzieje w czasie mszy świętej, w czasie przemienienia?Bóg na słowo kapłana przychodzi do nas ludzi, staje się namacalny.Ale może ja już nie rozumiem współczesnych młodych ludzi?"Bóg nie mieszka w świątyni zbudowanej przez ludzi?"po to budujemy świątynie aby spotkać tam Boga w wymiarze sakramentalnym.Sakramenty pomagają nam spotkać Boga, pomagają i są pomocą. Pismo święte mówi aby spożywać Ciało i Krew Pana Jezusa by mieć życie wieczne, by trwać w Bogu.A sakramenty sprawuje się w świątyni i tu najpiękniej możemy w nich uczestniczyć
"On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką” Dz 17:24 "Odpowiedział jej Jezus: "Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (...) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec." J 4, 21 - 23
wczoraj w Radio Maryja tuz po rozancu red.Michalski mowil w trosce o Polske ,ze tzw.obroncy konstytucji czyli Volksdeutsche wypatruja roskazu swoje zlotej pani aby sobie poszczekac....Nie wiem do kogo sie to odnosilo kto tymi Volksdeutschami sa czy do prymasa Polaka czy moze profesorow UJ wzywajaych prezydenta do zaprzestania lamania konstytucji?Faktem jest,ze zrobilo mi sie przykro ze wzgledu na Maryje.Taki Kosciol peknie i nie przetrwa.Oczywiscie zaraz potym o. Rydzyk mowil,ze jest to ewangelizacja i kazdy katolik pownien zlozyc na to radio datek.Zaluje,ze wogole tego sluchalem.Pamietam,ze w mojej miejscowosci kiedys prawie wszyscy uczesczali na Msze Swieta.
Właśnie dlatego kościoły w Polsce pustoszeją... Przez takich "duszpasterzy" od siedmiu boleści. Jak wchodzisz do kościoła to jakbyś jednocześnie przyznał się do głosowania na PiS, więc przyzwoici ludzie, którzy są świadomi całego zła jakie wyrządza ta partia, nie może się z tym wewnętrzne pogodzić - część z nich odchodzi. Część mimo tego zła zostaje - ale zostaje tylko dla Boga, a nie dla duchownych którzy zapomnieli że Polska to nie tylko PiS...
radio jak radio publicystyką może się zajmować, nie rozumiem co cię boli, myślałeś, że obrońcy konstytucji działają spontanicznie i charytatywnie, to współczuję, po coś Niemcy kształcili dzisiejszych polityków polskich w różnych fundacjach np. Humboldta, a co to ma wspólnego z ewentualną utratą religijności
Tak naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Czy aby to na pewno taka złą perspektywa że nasz Kościół coraz mniej jest kojarzony z wycieczkowiczami w Kościele, którzy idą poświęcić pokarm, pośpiewać kolędy, i jak trzeba to idą na ślub czy pogrzeb. Warto też mieć na uwadze że jak zostanie te 16% osób które co niedziela w pełni uczestniczą w Mszy i sakramentach, to Kościół będzie żywy postawą, ludzie którzy będą spoza parafii, będą widzieć kto chodzi, i jak postępuje po wyjściu ze świątyni, a to będzie prawdziwe świadectwo. To wcale nie jest taka zła perspektywa ...
Gdyby to nie był Kościół Katolicki a jakaś sekta, to oczywiście maiłabyś racje. Problem ze mówimy o Kościele powszechnym, w którym jesteśmy współodpowiedzialni za zbawienie tych "wycieczkowiczów"
Nie jesteśmy współodpowiedzialni w żadnym przypadku. Jeżeli głosisz Słowo Boga, głównie swoją postawą, życiem, a oni nie przyjmują wiary, to jesteś odpowiedzialny za ich decyzję?!, nie, to jest ich wolna wola czy uwierzą w Boga. Kiedyś pewien ksiądz powiedział na kazaniu, "jeżeli nie wierzysz, to po co tu przychodzisz?", i w sumie miał rację. Ok, może ktoś pod wpływem obecności w Kościele postanowi się nawrócić, jest to możliwe, ale obecność w Kościele ludzi którzy traktują Mszę jak shopping w lidlu(popatrzeć i ponarzekać) rzutuje na obraz Kościoła, a to odpycha ludzi od Kościoła którzy realnie Boga poszukują, mają wątpliwości. I dlatego mam wątpliwości co jest lepsze, 100% frekwencja wraz z wycieczkowiczami która odpycha od Kościoła, ale może któryś wycieczkowicz się nawróci, czy może Kościół bez wycieczkowiczów który będzie atrakcyjny dla ludzi którzy z własnej wolnej woli danej od Boga go szukają. Nie wiem co lepsze.
Zacznijmy od tego ze Kościół nigdy nie będzie atrakcyjny. I zawsze będzie otwarty dla każdego. "Wycieczkowca" tak wykurzającego pobożnego bo przyszedł ponarzekać też.
Ale zawsze rodzi się pytanie, Co jest nie tak z nami, ze tak wielu naszych braci nas opuszcza. W końcu w Polsce ponad 90% mieszkańców jest ochrzczonych. To nie jest kwestia nawracania pogan, lecz masowego już neopogaństwa ochrzczonych. To jest kwestia pytania czemu ludzie wybierają wieczne potępienie zamiast zbawienia. Jak dla mnie to jednak jest w tym wyborze i nasza, tych co uważają się za pobożnych, jakaś cześć winy. Może świadectwo życia jest zbyt słabe? A może co bardziej świadectwo życia zbyt wielu pobożnych katolików kończy się obecnie na bywaniu w niedziele w kościele?
gdy obrzedy i poboznosc zastepzja wiare to tak sie dzieje.Domy pobudowane na piasku.Wiara bez uczynkow staje sie martwa.Na co komu wierszyki gdy w brzuchu mu z glodu burczy?
Kościół jest atrakcyjny. Wszystko zależy od perspektywy. Jeżeli człowiek zmieni perspektywę myślenia, to zauważy za Koheletem że władza,pieniądze,bogactwo, harem spełniający wszystkie wyuzdania to cytując "marności nad marności". A czy ci bracia nas opuścili?, często według mnie nie mieli czego opuszczać, bo częścią Kościoła nie byli nigdy, i nie są. Jeżeli ludziom nie wystarczają świadectwa milionów, zaczynając Szczepana, to choćbyś jak na Filipinach przybił się do krzyża, nic nie pomoże. To jest tylko moje zdanie oczywiście.
@TomaszL "Zacznijmy od tego ze Kościół nigdy nie będzie atrakcyjny." co???!!! jeśli tak uważasz, to Ci chyba współczuję. KK jest najbardziej atrakcyjnym ze wszystkich. Nie tylko ze względu na Objawienie, co przede wszystkim. Ale tylko w KK zawsze miała miejsce pogłębiona refleksja intelektualna, doktryna jest spójna logiczna, nie ma dziwactw wyssanych z palca. Dlatego dla intelektualistów KK jest moim zdaniem atrakcyjny patrz np znani konwertyci Chesterton/J.H.Newman. Bogactwo rytów i tradycji: grecka, maronicka, koptyjska, rzymska... Wszystko w jednym KK. Każdy się w nim może odnaleźć i zmieścić. Tylko trzeba dobrze uformowanych katolików, w tym duchownych (których obecny poziom intelektualny zwłaszcza i moralny litościwie zmilczę) żeby dawać świadectwo. Kościół Katolicki to najlepsza rzecz ever!
Marcinie - jakie to atrakcje oferuje Kościół? I nie pytam się o historyczne świadectwa, ale o życie nas, współczesnych pobożnych katolików. Bo w mojej ocenie to jest jedna z największych bolączek Kościoła obecnych czasów.
@Aha - jedyna realną atrakcją którą można spotkać w Kościele to obietnica życia wiecznego. Ale to obietnica mglista i w dodatku obwarowana wieloma nakazami i zakazami.
To o czym piszesz to tylko poboczne ludzkie wątki, które we współczesnym świecie z powodzeniem rozwijają się poza Kościołem. Oczywiście warto to poznać, ale nie po to chodzi się do kościołów co niedzielę. No właśnie po co idziesz na Mszę św.?
"Marcinie - jakie to atrakcje oferuje Kościół?". Największą, nieporównywalną z niczym, nieogarniętą przez umysł ani żaden inny zmysł atrakcją Kościoła jest obecność Boga w Eucharystii. Możliwość przyjęcia go, zebrania sił aby walczyć w następnym tygodniu nie tylko z pokusami z którymi człowiek walczy bo je wyraźnie odczuwa, ale przede wszystkim z codziennością, która powoli, ale systematycznie odwraca uwagę od Boga. To jest "atrakcja" Kościoła. A wszyscy ci "wierzący niepraktykujący" gdzie czynią na pamiątkę ostatniej wieczerzy przyjęcie Jezusa który mówił, "to czyńcie na moją pamiątkę". Wycieczkowiczom łatwiej jest być "wierzącym-niepraktykującym", bo taka postawa niczego nie wymaga.
@ TomaszL "jedyna realną atrakcją którą można spotkać w Kościele to obietnica życia wiecznego. Ale to obietnica mglista i w dodatku obwarowana wieloma nakazami i zakazami." to o czym Ty piszesz, to jest problem wiary w ogólności. Wiary w jakiś absolut, życie po śmierci itp. Życie wieczne proponują protestanci, mariawici, świadkowie jehowy, nawet islam itd. Wiec jak sprowadzasz KK tylko do tego (obietnicy życia wiecznego) to występuje między nami fundamentalny spór czym jest KK. Dodatkowo, gdyby nie te wg Ciebie poboczne sprawy, to wybacz, ale nic byś o Kościele nie wiedział. Bo niby skąd? A tak jest Katechizm, cała Tradycja, system teologiczny mocno zasadzony na wiedzy o świecie (filozofii), dużo by jeszcze pisać. Wobec powyższych uzasadnienie dlaczego chodzę na Mszę jest bez sensu, skoro lekceważysz naukę Kościoła uważając za poboczną (uznając jedynie obietnicę życia wiecznego za aktrakcyjną). No chyba, że źle zrozumiałam to co napisałeś.
Kościół nie jest celem, lecz środkiem. Jedynym prowadzącym co celu czyli zbawiania. Msza św. jest środkiem na naszej drodze, a nie celem, tak jak środkiem jest całe nauczanie Kościoła czy wszystkie modlitwy, śpiewy etc.
I oczywiście można być zafascynowanym Kościołem, filozofia katolicką, muzyką, Liturgią, dziełami, budynkami i być nadal jedynie poganinem, ochrzczonym i praktykującym, ale poganinem. I często dokładnie tak się obecnie dzieje.
brawo, bravissimo. A słyszałeś, że Kościół ma 3 wymiary: pielgrzymujący/walczący, cierpiący i triumfujący? A Eucharystia jest źródłem i szczytem życia Chrześcijańskiego oraz zadatkiem życia wiecznego? Poza tym sam rozpocząłeś rozmowę atrakcyjności, co ma wymiar śwatowy, że tak ujmę, i pokazałam Ci, że właśnie KK jest mega atrakcyjny. A teraz sam uciekasz od tej rozmowy.
Nie uciekam od rozmowy. Eucharystia jest zadatkiem życia wiecznego, ale jakie Ona ma znaczenie dla osoby która nie wierzy w życie wieczne?
A ile pobożnych katolików i to tych praktykujących faktycznie wierzy w życie wieczne? I nie chodzi tutaj o słowne deklaracje, ale o praktykę codziennego życia.
Czym innym jest rozmowa o atrakcyjności Kościoła, co przypomnę, sam wywołałeś a czym innym dlaczego ludzie nie wierzą w życie wieczne (już Ci o tym napisałam wcześniej, to problem wiary jako takiej). Należy zachować jakieś minimum dyscypliny intelektualnej, bo rozmowa traci sens.
"Czym innym jest rozmowa o atrakcyjności Kościoła, co przypomnę, sam wywołałeś a czym innym dlaczego ludzie nie wierzą w życie wieczne"
"Należy zachować jakieś minimum dyscypliny intelektualnej, bo rozmowa traci sens."
Sens traci próba odrywania Kościoła od wiary, jak to usiłujesz czynić. Sam z siebie Kościół bez wiary jest tylko pustą wydmuszką, może jakąś jedną z wielu filozofii czy tez skarbnicą zabytków. Co w tym atrakcyjnego dla niewierzącego choc praktykującego katolika? Szczególnie w obecnych czasach, gdzie są rzeczy o wiele atrakcyjniejsze, nurty filozoficzne o wiele silniejsze i pełno zabytków
Marcinie,dziękuję za sedno dyskusji- wierzący w Boga Żywego jeżeli będą chcieli Go wyznawać życiem, staną się dla tych letnich lub obojętnypewnym zadziwieniem...dającym do myślenia...popatrz jak oni się kochają, to ci chrześcijanie....
Z jednej strony czytam jakie to mamy wspaniałe akcje ewangelizacyjne ale z drugiej strony coś jest nie tak. Bo jeśli mamy tyle wspaniałych akcji ewangelizacyjnych to co ze skutecznością? Czemu liczba wiernych spada?
Poważnie tak uważasz? Spadek o ponad 3% w roku w którym odbyły się ŚDM mówi jednak zupełnie coś innego.
Niestety cala tzw. nowa ewangelizacja w obecnej formule opartej o emocje i świeckich liderów po prostu nie działa i nie daje owoców w postaci trwałego nawrócenia.
A co działa? Bo negatywny argument nie przynosi żadnej szansy na poprawę. Skoro masz takie dobre rozeznanie, zaproponuj program duszpasterski, który wiesz, że zadziała.
@Gość - proponuję brak programów duszpasterskich, brak wielkich akcji ewangelizacyjnych a za to pójście w życie codzienne zgodnie z wiarą. Pierwsza okazja już w najbliższą niedzielę - spacer rodzinny zamiast spaceru po sklepach.. A nie, właściwie to nawet dziś, gdy niekoniecznie trzeba iść na weekendową imprezkę.
Diecezja, z której pochodzę, będzie w bieżącym roku obchodzić jubileusz 200-lecia istnienia. Zgadnijcie, na co była przeznaczona taca w drugi dzień Świąt? Podpowiedzią niech będą słowa ks. proboszcza z ogłoszeń: "jubileusze kosztują"... :)
Kiedy jestem w kościele daję ofiarę na tacę i zapewniam Cię, że nie są to grosze...Chodziło mi o to, że są tacy duszpasterze (nie twierdzę, że wszyscy), który każdy aspekt funkcjonowania wspólnoty potrafią sprowadzić do kwestii finansowych. Tak samo było tutaj: o samym jubileuszu, jego znaczeniu, programie obchodów itp. nie było ani słowa. Przeciętny parafianin miał prawo wyjść z kościoła z poczuciem, że jubileusz to nic innego jak tylko kolejna okazja, by wyciągnąć rękę po jego pieniądze.
Drogi velario - nie chcesz? nie dawaj. Masz za mało informacji na co idą Twoje pieniądze? Idź i dopytaj proboszcza. Potem się zastanowisz, czy zapłacić, czy nie.
Masz podejście człowieka, który bojkotuje Media Markt bo przy pralce nie pisało, ile zużywa prądu. Pralki nie kupił, ale bojkot odwala.
Bierzesz pod uwagę, że 90% tych parafian nie interesuje na początku Mszy (no bo mówimy o informacji przed kolektą) szczegółowy program jubileuszu, o którym mogą sobie poczytać w internecie albo gazetce parafialnej?
"Wer misst, misst Mist, wer viel misst, misst viel Mist", tak po niemiecku. Europa zastąpiła myślenie liczeniem i "czuciem". "Polski" Kościół powinien sobie przypomnieć, że nie jest ani narodowy, ani plemienny, jest powszechny=katolicki. I że "z kim sie przystaje, takim sie staje". Ale to mniejsza cześć problemu. Bo Polacy stają sie dobrowolnie! coraz to bardziej "nowocześni", przed czym ich już w r. 1772 ostrzegał J. J. Rousseau w swoim traktacie "Rozważania nad Rządem Polski": "Dzisiaj nie ma już Francuzów, Niemców, Hiszpanów ani nawet Anglików, niezależnie od tego, co inni o tym mogą mówić; są jedynie Europejczycy. Wszyscy mają ten sam gust, te same życzenia, te same zwyczaje, bo nikt z nich nie był regionalnie kształtowany przez specyficzne instytucje. Będąc w tej samej sytuacji, wszyscy będą czynili to samo, będą sie zwali bezinteresownymi będąc łajdakami; będą głosili interes publiczny, myśląc wyłącznie o sobie; będą chwalili umiarkowanie, życząc sobie bogactwa jak Krezus. Nie dążą do niczego poza luksusem, nie tęskną za niczym poza złotem; będąc pewni, że pieniądz spełni im najgłębsze ich życzenia, są gotowi, sprzedać się pierwszemu, który im pieniądze oferuje. Co to ich obchodzi, komu służą i jakiemu prawu podlegają? Jak znajdą pieniądze na kradzież i kobiety do uwiedzenia, będą się w każdym kraju czuli jak u siebie w domu." Można też przypomnieć sobie Sokratesa sprzed 2500 lat, "...szanuję was, Ateńczycy, i poważam, ale Bogu muszę być więcej posłuszny niż wam i dopóki tylko żyć będę i sił nie utracę, nie przestanę szukać prawdy..." A tu play-for-pay, dobrowolne niewolnictwo, jak najbardziej haniebne: Nic nowego pod słońcem, marność nad marnością. Po czynach ich poznacie.
Jak TO za trudne (>140 chars?), to nie ma żadnej nadziei. Nietzsche, wybitny "postępowiec", pisał w "Tako Rzecze Zarathustra", +/- "..że każdemu wolno uczyć sie czytać, psuje z czasem nie tylko pisanie, ale i myślenie...". Jak widać. Szkoda.
Smutne te dane... Załamujące jest to, że pozornie obserwujemy "zwrot konserwatywny" w społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodych. Ale co to za "konserwatyzm", jeśli nie idzie z nim w parze religijność? Co to za "obrona cywilizacji chrześcijańskiej", jeśli maleje liczba praktykujących? Co zostanie "ubóstwione"? Naród? Masakra... Jedna z moich uczennic powiedziała mi, że w pokoleniu obecnych licealistów więcej osób religijnych jest wśród osób o "centrowych" poglądach społeczno-politycznych niż wśród zadeklarowanych "konserwatystów" - coś w tym chyba jest...
@Jawa nie widzisz tej tęsknoty za centralnie sterowaną gospodarką, państwowymi firmami, urzędnicza kontrolą wszystkiego i w dodatku chęcią równania wszystkich? Nie widzisz jakie jest parcie na socjalne rozdawnictwo i jak wiele osób do dziś uważa ze Państwo daje coś za darmo? Ostatnio byłem w szoku, jak wielu młodych ludzi po skończeniu szkół średnich i zdanej maturze z matematyki uważa ze istnieje darmowa komunikacja, darmowe lecznictwo i darmowe zasiłki 500+
Jeśli ten młody człowiek widzi, że bilet, lekarza i zasiłek ma bez płacenia, to nazywa to darmowym (definicja się zgadza). Podatku nie płaci, jego rodzina też nie - więc jest to dla niego rzeczywiście i realnie darmowe. To, że Ty do tego dopisujesz filozofię społeczną, to już Twoja sprawa - bo darmowy nie oznacza "nic nie kosztujący", tylko "nic nie kosztujący mnie".
Nie każdy. Całkiem spora grupa ludzi podatków nie płaci i jedzie na darmowym. mówisz o młodych ludziach - oni podatków nie płacą. ich rodzice często też nie. A jeśli patrzeć globalnie, to człowiek, który zapłacił w 2015 roku 6000 złotych podatku, po czym w 2017 zapłacił takie same 6000, ale dostał 500+ na trójkę dzieci też całkiem rozsądnie odpowie Ci, że to za darmo. Bo o ile wiem podatki od wprowadzenia 500+ nie poszły w górę....
@Gość - widzisz jak mało wiesz. Każdy podatek zapłaci idąc do pierwszego z brzegu sklepu. Bo w cenie każdego produktu kupowanego przez konsumenta wliczony jest tzw. podatek VAT i to bardzo często w wysokości 23%. To o czym piszesz to podatek PIT, ale w Polsce podatków i tzw. danin publicznych jest zdecydowanie więcej. I uczą o tym nawet w szkołach.
A gdzie ja miałem się do tego ustosunkować? Pokazuje ze bzdura jest twierdzenie ze coś otrzymywanego pod państwa jest za darmowe. Każdy z nas za to "darmowe" zapłaci i to głownie w podatku VAT. Także Ci, co otrzymują 500+.
Wiec może czas skończyć z tą lewicową retoryka darmowości czegokolwiek i zacząć uczyć się matematyki?
Naród to dobytek "wiosny narodów" XIX. wieku, w ślepym bo bezbożnym poszukiwaniu "nowoczesnej" tożsamości, którą Chrześcijanie w Kościele Katolickim (powszechnym! nie plemiennym) już dawno powinni mieli rozpoznać. Narodowość to plemienność i rasizm, różne określenia/uzasadnienia/usprawiedliwienia tej samej drobnostkowości, upadku cywilizacyjnego.
Narodowość to plemienność i rasizm? Powiedz to tym, którzy zginęli pod chorągwiami Jagiełły, powiedz to tym, którzy walczyli pod Wiedniem, powiedz to tym, którzy walczyli na frontach obu Wojen Światowych, powiedz to powstańcom, powiedz to więźniom obozów koncentracyjnych, powiedz to absolutnie każdemu Żydowi świata, Powiedz to wreszcie Panu Bogu, który tych Żydów uczynił NARODEM wybranym.
od wtedy jak Niemcom zaczęło odpowiadać, żeby w Polsce nic nie działało właściwie, żeby młodzi ludzie się wyprowadzali do pracy do Niemiec, żeby miał tam kto robić oraz żeby nic u nas nie produkować od A do Z tylko kupować od nich
Właśnie takie przemądrzałe pyszałki odstraszają mnie od kościoła, na wszystkim się znają, wszystko wiedzą lepiej, zawsze lepsi od innych, trzeba dawać przykład a nie pouczać, może wtedy więcej ludzi pofatygowałoby się do kościoła.
Człowieku. Takie dyrdymały przemądrzałe wypisujesz od dłuższego czasu na GN, że tego się nie da czytać spokojnie. Intelektem nie powalasz ale dobre samopoczucie masz spore i jesteś specjalistą w każdej dziedzinie włącznie z róznymi działami medycyny.
Jak komuś ręce opadają, bo lista argumentów merytorycznych przekraczałaby objętością Summę Twojego imiennika, jak ktoś i tak wie, że napisanie tego nic by nie zmieniło, bo i tak byś nie posłuchał, jak ktoś jest po prostu zirytowany Twoim sposobem pisania - wtedy też stosuje argumenty ad personam. Bo mu ręce opadły.
Owszem - bo podejrzewam, że każdym swoim zdaniem przyczyniasz się do tej malejącej liczby. Już przynajmniej kilka osób z tego forum dało Ci to dobitnie do zrozumienia...
Przeglądam komentarze i widzę interesującą kwestię. Winnymi spadku religijności są rzekomo: - Papież Franciszek i ŚDM - nowa ewangelizacja - "rozwodnione", lewicujące chrześcijaństwo - PiS - Radio Maryja - tradycyjna, nudna parafialna religijność - religia w szkole Czy skrajność i sprzeczność tych diagnoz nie powinna nas zastanowić? Czy nie jest tak, że problem jest jednak gdzieś indziej?
Podpowiem jeszcze listę winnych: ks. Adam Boniecki i "Tygodnik Powszechny", ks. Oko, "Niedziela" i "Gość Niedzielny", młodzi księża i starzy księża, Beata Kempa i Jerzy Owsiak, bp Pieronek i bp Głódź. Moglibyśmy tak w nieskończoność wyliczać:-)
Odpowiedź jest oczywista - dziś Kościół jest zbędny "nowoczesnemu" Europejczykowi. I ani tradycyjna religijność, katechezy w szkołach ani też co i rusz tworzone akcje ewangelizacyjne, ŚDM czy też inne formy nowej ewangelizacji nie przynoszą żadnych efektów. Natomiast usprawiedliwianie swego odchodzenia od wiary i Kościoła wypowiedziami takiego czy innego księdza, biskupa czy Papieża jest zdecydowanie żenujące.
A mi się wydaje że jedną z głównych przyczyn może być masowość rozwodów i konsekwencje takiego stanu rzeczy. Jeżeli rozwiedzeni w kolejnych związkach nie przystępują do sakramentów, później nie przychodzą na Mszę (bo np. nie chcą, żeby ludzie widzieli, że nie idą do komunii), to dzieci w ich rodzinach widzą, że rodzice sami do kościoła nie chodzą i same zaczynają traktować religię jako coś związanego z dzieciństwem, normą jest dla nich zachowanie ich rodziców.
Ciekawa sprawa, że spadek dominicantes i communicantes nie dotyczy uczestników Mszy św. w formie nadzwyczajnej, czyli Mszy Trydenckiej. Tam liczba uczestników rośnie, a rosłaby jeszcze bardziej, gdyby była większa dostępność geograficzna do tej Mszy. Jednak KEP tego nie widzi. Bo nie chce widzieć. Za to promuje się eventy stadionowe, świeckich liderów i kursy alpha jako panaceum na kryzys.W nowym programie duszpasterskim na rok 2018 w archidiecezji katowickiej ani słowa o wykorzystaniu potencjału wiernych Tradycji Łacińskiej, co jest przykre i krótkowzroczne.
Nie wiem czy można tu winić polskich księży en masse. Część jest rzeczywiście wrogo nastawiona do NFRR i to w sposób otwarty, inna część traktuje sprawę w sposób ironiczno-pobłażliwy, część zaś "chciałaby a boi się". Jeśli biskup miejsca nie sprzyja NFRR, to nikt się nie chce wychylać aby wesprzeć inicjatywę wiernych (co innego organizacja oddziału Odnowy w Duchu Św.czy Neokatechumenatu, to się da zazwyczaj załatwić ekspresowo). Każdy kto zna bliżej realia Kościoła w krajach zachodnich (np. we Francji) wie, że żywa i niezmutowana wiara katolicka kwitnie tam przede wszystkim w kręgach Tradycji Łacińskiej. Reszta to pustynia. Kwestia 20 lat i będzie tak u nas.I KEP tego nie dostrzega.
"Back into the future" - odejście od łaciny jako "lingua franca" chrześcijaństwa nie było postępem, wmawianym nam przez "protestantów", ale początkiem jego upadku. Bywając tu i tam cieszył bym się słuchać w kościołach tego świata tego samego języka, "ważne" modlitwy znam i po łacińsku. Żydzi przetrwali trzymając sie języka Tanachu, hebrajskiego. Żaden przypadek, że Judaizm przetrwał, i dobrze. Oto przykład godny naśladowania. Co Chrześcijaństwo (katolickie) rożni od Judaizmu, to przede wszystkim brak plemienności, a to wyraz niesamowitego postępu cywilizacyjnego. Od lat studiuję Judaizm/Talmud. Jak KRK będzie sie dalej profanował, to wrócę do korzeni Chrześcijaństwa, którego wtedy już nie będzie, בעזרת השם
Łacina jest językiem Kościoła. Tak głoszą dokumenty Kościoła. Nawet te posoborowe. Wg postanowień SWII proboszczowie winni dopilnować, aby wierni umieli odmawiać po łacinie przynajmniej teksty części wspólnych Mszy ßw. To postanowienie nie jest realizowane.
oczywiście dowód przez przykład nie istnieje, ale ja wiele razy czytałam w necie nt NFRR opinie: b.chętnie bym uczestniczył/uczestniczyła w tych mszach, gdyby odbywały się w mojej okolicy. NOM jest dostępny dla każdego, wszędzie, w Polsce oczywiście, a jednak notowany jest spadek uczęszczających... trendy dla NFRR i NOM są wyraźnie przeciwstawne. I dodam jeszcze, że jest to trend światowy (wystarczy poszukać na stronach anglojęzycznych, żeby się przekonać)
"ja wiele razy czytałam w necie nt NFRR opinie: b.chętnie bym uczestniczył/uczestniczyła w tych mszach, gdyby odbywały się w mojej okolicy"
Czy mam rozumieć ze na jednej niedzielnej Mszy sw w danym dużym mieście gdzie działa komunikacja miejska albo można dojechać samochodem kościół pęka w szwach jak jest NFRR? Bo jakoś mam inne doświadczenia.
możesz sobie rozumieć co chcesz. Fakt jest taki, że ludzi na NOMie ubywa a na NFRR przybywa. W liczbach bezwzględnych jest wciąż przepaść ale wyraźnie napisałam potem, że chodzi mi trendy. A ich przejawem są właśnie takie komentarze w internecie.
"ludzi na NOMie ubywa a na NFRR przybywa" - zdajesz sobie sprawę, jak sekciarsko to brzmi, co piszesz? Z jednej strony jak coś "tylko dla wtajemniczonych", a z drugiej jak "osiąganie poziomu sprzedaży w korporacji". Idealnie połączone - jak u Świadków Jehowy. Oni mają podobne, bezduszne podejście do religii.
Bluźnisz człowieku uwłaczając Mszy Wszechczasów. Bo to, że obrażasz kapłanów i uczestników tej Mszy jakoś mnie nie dziwi. Ty wiecznie tu kogoś obrażasz.
Zatem wg Ciebie przez blisko 2000 lat Kościół wystawiał teatrzyki? I do SW2 dojechał cudem albo jak zbory zielonoświątkowe na charyzmie lidera patrz proboszcza? I przez cały ten czas nie składał należnej Ojcu ofiary tylko rozdawał role aktorom? zatem św. Jan Maria Viannney był teatrologiem? bo ja cały czas myślałam, że świętym proboszczem...
@mak i Aha - piszę dokładnie o tym, co widziałem. Jak dla mnie dzisiejsza trydentina jest porównywalna do neonków. Więcej w tym dbałości o odwzorowanie szczegółów niż samej Mszy sw. Łącznie ze strojami uczestniczek części z tych Mszy sw
Ale rozumiem, ze słowa krytyki nie są mile widziane....
Krytyka, bardzo proszę!, sama jestem krytykiem i żałuje, że reformy nie było tylko wylazł NOM. Ale konkret! Np. celebracja ad orientem nie ma nic wspólnego z tańcem wokół stołu u neonów. W ad orientem wszyscy, razem z kapłanem będącym in persona Christi, są zwróceni w jednym kierunku, w stronę Boga Ojca, któremu Kościół składa najdoskonalszą ofiarę. A u neonów? siedzą sobie ludzie wokół stołu, patrzą się na siebie i co? a jak się kto ubiera jego sprawa, grunt, żeby przyzwoicie. I jeszcze jedno, nie ma czegoś takiego jak dzisiejsza tridentina, ten ryt jest sprawowany co najmniej od połowy XVI wieku. Zatem pytam jeszcze jeszcze raz, św. J.M.Vianney brał udział w teatrze a nie odprawiał Mszę?
@Aha - tak jak napisałem i neonki i tradsi są dla mnie podobnie wiarygodni w tym co robią.
Nie krytykuję absolutnie ani NOM, ani NFRR, ale ludzi którzy niestety często urządzają sobie teatrzyki. I z NOMu i NFRRu. Wiec proszę Cię nie wtrącaj do dyskusji JMV, bo widziałem jednego niestety nie żyjącego już księdza, jak celebrował w NFRR i nigdy o nim nie powiedziałbym iż uprawia teatrzyk.
@ TomaszL musisz zatem, konkretnie i precyzyjnie wyrażać swoje myśli i poglądy. Najpierw piszesz o NFRR: "Pytanie na ile jest to Msza św, a na ile teatrzyk z odgrywanymi rolami". a potem: "Nie krytykuję absolutnie ani NOM, ani NFRR". Ja z wcześniejszego czytam co innego. Już Ci napisałam we wcześniejszym komentarzu. Rozmowa, zadawanie pytań, wyrażanie wątpliwości i odpowiadanie na nie jest możliwe bez precyzyjnego formułowania swoich zarzutów i trzymania się podjętych wątków tj. zachowania minimum dyscypliny dyskusji.
@Aha - doczytaj zdanie do końca - nie krytykuje samego NFRR ani NOM, czyli Liturgii. Krytykuję ludzi którzy dziś bardzo często odgrywają teatrzyk NFRR.
Aha. Czyli spadająca liczba uczestników NOM świadczy o ich coraz większej uczciwości i szczerych motywacjach, a rosnąca liczba uczestników Mszy Trydenckiej świadczy o rosnącym zakłamaniu. Czyli jeśli fakty są przeciko nam, tym gorzej dla faktów.
nie. Po prostu dociągasz wszystko do Twojej teorii. Tak Ci zależy na faktach, to bądź rzetelny i odpowiedz - ile w 2017 roku OSÓB uczestniczyło w Polsce w Mszy w rycie trydenckim, a ile w Mszy według liturgii posoborowej. Wtedy będzie uczciwa statystyka. Bo według Twojego sposobu liczenia trzeba by uznać, że Watykan ma największy przyrost naturalny na świecie, bo w zeszłym roku ilość obywateli skoczyła tam o 11%. Widzisz absurd?
Ryt trydencki zapobiegał dodatkowo rozwodom, narkotyzowaniu się przez młodzież, antykoncepcji i in vitro, gender i homoseksualizmowi. KEP tego nie widzi, bo nie chce widzieć, ale jak była Msza po łacinie to tego tyle nie było, teraz jest w językach narodowych i mamy za swoje. Wystarczy zmienić ryt i od razu będzie lepiej. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że Pan Jezus bardziej w Ofierze składa się po łacinie niż po polsku, co przecież wprost widać po skutkach.
Wiesz czemu jeszcze zapobiegał ryt trydencki? Pornografii w internecie! Jak były msze po łacinie to nie było w internecie ANI JEDNEJ strony z pornografią! Zrozumiałeś aluzję?
"Badanie przeprowadzono w niedzielę 16 października 2016" czytam na innej stronie internetowej.To znaczy:2 tygodnie po tzw."czarnych protestach".I rezultat nasuwa się sam...
Mogę wytłumaczyć:Powiało w tym czasie trochę "antyklerykalnym wiatrem", co było widać i słyszeć po wypowiedziach niektórych uczestniczek tych protestów.PiSowi też wtedy spadło do 28-30%.Chciałbym wiedzieć rezultaty tych spadków wg.płci i wieku.Niestety, muszę przyznać niektórym antypisowcom rację którzy twierdzą:KK popiera PiS i na odwrót, chociarz osobiście nie mam nic przeciwko temu sojuszu.Ale jednak widać, i to szczególnie w Październiku 2016, że za duża bliskość tych dwojga "bytów" jest szkodliwa, szczególnie dla KK.Dobrze że ws.emigracjii KK ma inne zdanie niż PiS, chociaż w tej kwesti jestem całkiem po stronie partii tak jak większość rodaków.
@gość777 - pytanie na ile ktoś przychodzi na Mszę sw. bo jest wyznawcą tej czy innej partii, a na ile chce uczestniczyć w Eucharystii? Jeżeli ktoś w proteście przeciw jakiejś partii odrzuca wiarę to głupio czyni. Ale jeżeli odrzuca wiarę faktycznie uważając, ze nie powinno się chronić życia poczętego to znaczy ze kompletnie nie rozumie moralności katolickiej.
Wiem że to głupie, ale niestety tak jest.Ty i ja prawdopodobie chodzimy do kościoła dla BOGA.Większość niestety dla księdza i wystarczy że ksiądz który też jest tylko grzesznym człowiekiem coś zrobi nie po lini ludzi i już jest koniec.A to za dużo polityki, a to za dużo o seksie, a nawet natrafiłem raz na jednego kolegę który mi otwarcie powiedział że piosenki wybrane mu nie odpowiadają i jego ulubiona kolęda nie jest śpiewana i dlatego już nie chodzi(!!!)
@gosc777 - to są po prostu wymówki, aby nie iść do kościoła. Ostatnio usłyszałem od znajomego jak to nasz Arcybiskup politycznie mówił na Pasterce. Więc się pytam, czy ciepło było w Katedrze, kto odprawiał Msze sw w koncelebrze, a mój rozmówca na to ze on o słowach Arcybiskupa wie z jednej ze stacji TV.
Moim zdaniem na spadek sklada sie tez fakt emigracji Polakow. Spora czesc wiernych w tym i ja zwyczajnie uczeszcza na msze poza granicami kraju a ciagle nalezy do parafii polskich
moze raczej tych co placa podatki na Kosciol poza granicami.Dlatego,ze w mojej miejscowosci proboszcz twierdzi,ze chodzi polowa do kosciola.To nie jest mozliwe gdyz wiekszosc jest za granica a i wielu niechodzi u tych co pozostali w kraju.Widye po pustym kosciele i pamietam jak bylo kiedys
Cxyli pisze Pan tylko o Wielkiej Brytani, a druga sprawa to nikt ani Duszpasterstwo w W.B ani nawet rzad RP nie wie ilu jest faktycznie Polakow w W.B i tym bardziej czy chodza oni do kosciolow polskich czy nie
Tak, ponad 3% w jednym roku przy poprzednich w miarę stabilnych latach. Ostatni tak wielki spadek miał miejsce w 2008 roku gdy zanikło tzw. pokolenie JPII.
""zanikło pokolenie" w przeciągu lat paru? " I tak trwało długo patrząc na emocjonalne podłoże tegoż pokolenia związane wyłącznie ze śmiercią JPII. Statystyki kościelne jasno to pokazują - wzrost i spadek liczby praktykujących katolików w latach 2005-2008.
Z danych dotyczących rekordowo niskiej frekwencji w kościołach w Polsce wynika, że plan rechrystianizacji Europy premier @MorawieckiM będzie musiał zacząć od własnej Ojczyzny.
mnie od polskiego Kosciola odepchnaly media Rydzyka i proboszcz majacy ie za lepszy sort siejacy nienawisc do SBekow,Zydow,Niemcow,Tuskow, Ruskow KODziarzy, Lewakow,...Widze zaprzeczenie ewangeli poubierane w ornaty...wiadomosc chocby ze wczoraj "Polska dla Polakow" krzyczal bandyta,ktory pobil 14 latke za to,ze miala inny kolor skory.Dziewczyna jest w szpitalu.Na koledzie byl natomiast bardzo mily mlody ksiadz ,ktorego jest to pierwsza parafia.Modle sie aby proboszcz nie zniszczyl tego co w tym ksiedzu dostrzeglem.
nie o to chodzi.Znalem Jana Pawla II czy o. Rogera i pomimo,ze byli bozyszczami tlumow byli prostymi bardzo zyczliwymi ludzmi.Ten sam blysk czlowieczenstwa widze w tym mlodym kaplanie.Nie zepsulo tego seminarium.Nawet gdyby zostal papiezem bedzie on takim czlowiekiem.To bardzo mile poznawac takich ludzi niestety jest to cecha niewielu wielkich ludzi.Proboszcz jest zgola inny.Bogatym sie klania biednych ma za nic.Gdybym chodzil do kosciola dla ksiezy dawno bym kosciol porzucil.Nie mozna mowic o milosci kipiac nienawiscia.Chocby to co juz pisalem.Skonczyl sie rozaniec a redaktor Radia Maryja mowi o tych co upominaja sie o przestrzeganie prawa np. prymas Polak czy profesorowie Uniwersytetu Jagiellinskiego nazywajac ich "volksdeutschami" a Rydzyk gada,ze to "ewangelizacja".Czy Bog Jezus tak ewangelizowal?Przeciez to zupelne przeciwienstwo.
No i co z tego, co mówi jeden czy drugi ksiądz czy biskup? Czy dla nich idzie się na Msze sw? Mamy pełną wolność wypowiedzi i masz w dodatku pełna gwarancje, ze ktoś kto źle czyni w oczach Boga będzie z tego osądzony. Więc czym się przejmować?
Mnie ciekawi czy osoby piszące wyłącznie o pieniądzach mieszkają na polu pod chmurką, na nie swojej posesji? Czy jednak mają jakiś lokal mieszkalny? Gdzie trzeba utrzymać czystość(woda, prąd, chemia), gdzie trzeba jakoś oświetlić(prąd), gdzie trzeba krzeseł itp, gdzie trzeba malować ściany, dbać żeby się na głowę nie lało, w zimie było ciepło. Już nie mówiąc że oni chcieliby pewno księdza dobrze słyszeć(drogie nagłośnienie i niezbędny prąd), mieć możliwość przeczytania śpiewanych pieśni na wyświetlaczu(nie tanim też działającym na prąd), czy żeby im ktoś grał na jakichś instrumentach czasami nawet na organach. Tak można bardzo długo wymieniać.
Wiesz, szkoda czasu na tłumaczenia. Jak ktoś jest zadowolony ze swego życia to cieszy go też ze kościół jest zadbany, plebania odremontowana i księża maja co jeść. Jak ktoś jest życiowym przegrańcem to będzie wyliczał innym i uważał że inni mają za dużo. Identycznie o cudzych pieniądzach słychać przy dyskusjach o lekarzach, nauczycielach itd. Co ciekawe to liczenie cudzego ma wiele związku z lewicowymi poglądami - vide pojęcie "sprawiedliwość społeczna".
"Communicantes oblicza się jako odsetek katolików przyjmujących Komunię św. w trakcie niedzielnej Eucharystii w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych"... Nie wiedziałem, że przystępowanie do Komunii jest "obowiązkowe"...
Badania są SKRAJNIE niedokładne, o czym wie każdy ministrant w tym kraju. Sposób liczenia sprowadza się w najlepszym przypadku do zaokrąglania "na oko" (bo ministrant w lewej ręce liczy kobiety, w prawej mężczyzn, zgubił się pięć razy i zapomniał w połowie, a w ogóle to umie liczyć tylko do dwunastu), dodania parunastu osób "zza filara" (bo kto by tam łaził) i dodania jeszcze trochę "bo biskup sprawdzi, jak parafii idzie". to w najlepszym wypadku - a w najgorszym, cała statystyka parafialna sprowadza się do pisania totalnie z głowy, bo nikomu się nie chce iść liczyć. Ponieważ błędy się nakładają wykładniczo - na koniec wychodzi nam "coś tak mniej więcej plus minus" - z tym, że plus minus może stanowić 2%, a może 20....
A widziales jak sie robi w firmie sprawozdania dla GUSu? Byle sie rzad wielkosci zgadzal i to pod warunkiem, ze sie zrozumie o co pytają w formularzu, a to czesto wie jedynie ten kto pisal pytanie ... a przynajmniej mam nadzieje...
No i macie, drodzy księża, chrzczenie dzieci jak leci (pytam was, rodzice chrzestni...), udzielanie ślubu jak leci (czy ślubujesz po katolicku wychować potomstwo...), udzielanie bierzmowania jak leci (sakrament pożegnania się z kościołem)... No i urosły te dzieci, wychowane po katolicku, wybierzmowane po katolicku, ochrzczone i zaopiekowane po katolicku... Jak by nie było ogromnej rzeszy katolików w tym kraju kompletnie nie zależy na sakramentach wtajemniczenia - a jak im nie zależy, to nie stają się "wtajemniczeni". Niewtajemniczonym nie zależy na sakramencie pokuty i pojednania, więc siłą rzeczy nie zależy im też na Eucharystii - o ile udział jest "za darmo" (bez spowiedzi), więc jeszcze niektórzy przyjdą - o tyle "kosztowne" przystąpienie do Komunii już ponad połowa odrzuca. Jeszcze kilka-kilkanaście lat temu oaza miała naprawdę duży sens i była całkiem konkretną odpowiedzią dla młodych z pokiereszowanych rodzin - teraz nawet to powoli, ale nieubłaganie umiera, i to zarówno ilościowo, jak i jakościowo.
Mamy niemal 70% ochrzczonych katolików, którzy nie uczestniczą w niedzielnej Eucharystii - czyli w zasadzie mamy niemal 70% niewierzących katolików. Bo w co oni właściwie wierzą? W Zbawienie nie, w Odkupienie nie, w Łaskę nie, w Opatrzność nie, w codzienną asystencję Ducha Świętego nie, w relację z Bogiem też nie.... Zostaje w sumie tylko święcenie jajek i ogólne pojęcie "Bozi".
Oaza miała sens? Kiedy, skoro pokolenia pierwszych oazowiczów nie potrafiły zadbać o wychowanie religijnie swych dzieci.
Wiara katolicka to przede wszystkim kwestia wychowania w wierze w katolickich rodzinach, a tego jak widać po wynikach i po obserwacji w kościołach nie ma.
I właśnie o tym pisałem powyżej. Oaza miała o tyle sens, o ile wyrosły w niej małżeństwa, które się nie rozpadają AŻ TAK CZĘSTO jak inne. Nie twierdzę, że ten wpływ był jakoś ogromny - ale na pewno większy, niż jest teraz (i mówię to z obserwacji wokół siebie całkiem znaczącej liczby małżeństw wyrosłych w oazie, którzy w swojej wierze są dość bezpieczni i przekazują to dzieciom). Natomiast z obserwacji obecnego środowiska oazowego wnioskuję, że wiele z tego nie będzie.
@Gość - jeżeli w domach "starzy" oazowicze prezentują ten sam poziom infantylności co na Mszach św. to raczej jestem pewien że ich dzieci opuszczą Kościół przy pierwszym lekkim kryzysie wiary.
TomaszuL a Apostołowie to byli wychowani w religii katolickiej? Ewangelia mówi "kto uwierzy i przyjmie chrzest" a nie na odwrót (ależ ze mnie protestant ...)
@gośc - bywam czasami na Mszach sw. w których "produkują się " podstarzali oazowiecze. @Inny Gość - skoro ktoś prosi o chrzest swego dziecka, to podejmuje się jego wychowania do tej dorosłej wiary. Kościół to połączenie Ewangelii i Tradycji, a nie wygodne cytowanie pasującego fragmentu Ewangelii.
""produkują się podstarzali oazowicze" cóż za kultura... a co do tradycji to mówi też Pismo "przez tradycje wasze odmieniliście przykazania" skoro Chrystus przykazał uwierzyć to "tradycje" nie mogą tego zmienić, nikogo w uwierzeniu nie można zastąpić, jak nie można być za kogoś zbawionym
Dzisiaj rano słyszałem na przystanku autobusowym taką rozmowę chłopca z koleżanką. Cyt. "chłopiec - ksiądz nie może mnie zmusić do tego żebym był ministrantem, nie chce być ministrantem i nigdy nie będę. Dziewczynka - ale przecież musisz.." Mocno się zdziwiłem, a ponieważ jest to wieś (Malużyn, diecezja płocka) zasięgnąłem języka i co się okazuję. Każdy chłopiec po II komunii musi zostać ministrantem, czy mu się to podoba czy nie. Inaczej będzie szykanowane dziecko albo rodzice. Chodzi o statystyki, nie ważna jakość tylko ilość. Ksiądz Glas mówił o takich księżach, że to urzędnicy kościelni. Potem wszyscy się dziwią, ze bierzmowanie to uroczyste pożegnanie młodzieży z kościołem w obecności biskupa.
"Ciekawe, jak się żyje według przykazań nie bywając w kościele, skoro jednym z przykazań jest święcenie dna świętego - realizowane przez udział w zgromadzeniu na wzór apostołów "Przykazanie brzmi:" Abyś dzień święty święcił". O rzut beretem od kościoła jest sklep w niedzielę po każdej Mszy Św. ci co spełnili "obowiązek" robią tam zakupy, ja w niedzielę zakupów nie robię, niektórzy panowie jeszcze długo "dyskutują" pod sklepem, w kościele byli z rodziną ale jakoś na wspólny obiad im niespieszno, ja w tym czasie biesiaduję z bliskimi, po obiadku wspólny spacer, po drodze czasami spotykamy panów którzy" zmęczeni" wracają po niedzielnej Mszy Św. Nie bywam w kościele ale zastanawiam się czyja niedziela bardziej przypomina "święcenie dnia świętego".
Wzór świętowania dnia wolnego jest wytworem w istocie społecznym. Natomiast Msza sw a dokładnie Eucharystia jest niezbędnym elementem na drodze ku zbawieniu.
“Ciekawe, jak się żyje według przykazań nie bywając w kościele (...)” – NORMALNIE. Wystarczy zauważyć, że opuszczenie mszy, chociaż teoretycznie jest “grzechem cięzkim”, jednak czymś się różni od morderstwa, gwałtu czy kradzieży mienia dużej wartości. Skoro zatem opuszczanie mszy jest moją jedyną “zbrodnią”, to nie mam powodów do niepokoju. Zwłaszcza, że zmęczenie po pracy (lub praca w niedzielę) też jest usprawiedliwieniem. Swoją drogą, dzisiaj rano w radiowej jedynce słyszałem “zaklinanie rzeczywistości”, że owe 36%, to “prawie 40 – jest dobrze!”. Oczywiście 2% mniej czy więcej może wynikać choćby z pogody, ale jeśli popatrzymy na cały wykres – widać zdecydowany marsz w dół. Pozdrawiam.
To drugie pytanie - jak się żyje według przykazań, kiedy coś nazywa się "teoretycznie grzechem ciężkim", którego popełnienie sprawia, że się "nie ma powodu do niepokoju" i usprawiedliwia łatwo zmęczeniem... To według jakich właściwie przykazań żyjesz? Swoich własnych?
Wybitny moralista Bernhard Häring pisze: „Jestem zdania, że Kościół nigdy nie powinien nakładać żadnego pochodzącego od człowieka prawa pod groźbą grzechu śmiertelnego, co jest równoznaczne z groźbą wiecznego potępienia. Dlatego tak mi się wydaje, że nie potrafię wyobrazić sobie jakiegokolwiek pozytywnego prawa, które wprost nie wynika z Ewangelii ani nie wiąże się z naturalnym prawem wypisanym w sercu ludzkim i stąd nieodkrytym przez wspólnie dzielone doświadczenie i wspólną refleksję, a które mogłoby być tak ważne, że byłoby proporcjonalne do groźby kary wiecznej” https://dominikanie.pl/2014/01/spor-o-grzech-i-spowiedz/
I jeszcze jedna uwaga - warto zobaczyć w tych badaniach jak dużo parafii w Polsce nie ma jeszcze działającej strony internetowej (prawie 40%) a tym bardziej jak mało parafii jest w mediach społecznościach (tutaj nie ma profilu aż 83% parafii).. Warto podejść do swojego proboszcza i zaproponować prowadzenie aktualnej strony internetowej czy profilu społecznościowego.
Wyniki przedstawione i co dalej? Jakie dzialania zostana podjete zeby te wskazniki poprawic? Szczegolnie by zwiekszyc procent udzialu wiernych w niedzielnej Mszy sw i ilosc przyjmowanych Komunii sw?
A czy uczestnictwo w obrzędach jest najważniejsze? "Rzekł Mu uczony w Piśmie: Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: Niedaleko jesteś od królestwa Bożego." (Mk 12, 28 - 34)
Jak zwiększyć ilość gorących wierzących dzieci Bożych?Prosić Boga by otwierał serca ludzi na swoja Miłość- a że dzisiaj I sobota miesiąca i w tradycji ostatnich lat Kościoła to dobry czas by więcej się modlić i prosić przez Maryję- zachęcam wieczorem do różańca, modlitwy, refleksji nad "zanikiem wiary" w kraju.Dzisiaj to tez dzień gdy poganie odnaleźli Boga- to też dzień refleksji nad ludźmi którym wiara w Boga jest obojętna
Prawda jest jednak banalna - wielu wiara przeszkadza w życiu, bo musieliby wybierać pomiędzy tym co światowe, a tym czego wymaga bycie katolikiem. A jak usłyszą o rzekomym politycznym kazaniu jakiegoś biskupa to jakby sumienie łatwiej jest zagłuszyć.
Jak ktoś zaczyna rozmowę od "bo ksiądz to i tamto, albo ten biskup to..." znaczy to że ten ktoś ma się wielki problem z wiarą i nic więcej.
Niestety zaklęcia, programy duszpasterskie, nowe ewangelizacje czy jakieś grupy charyzmatyczne jak widać nie działają. Współczesnym wykształconym Polakom Kościół jest zbędny, lub co najwyżej jest potrzebny jako punkt usług religijnych.
Na początku warto więc przypomnieć że każdy ksiądz zawsze i wszędzie głosi dokładnie to samo - Dobrą Nowinę. Czy to nie wystarczy?
Wtedy sprawy finansowe tracą jakiekolwiek znaczenie.
Formułki które wypisujesz powyżej są przykładem odrzucenia wiary na rzecz prywatnych wierzeń, prywatnego dekalogu i prywatnego wymyślonego sobie boga. Bo ten prywatny bóg jest przyjemny miły i niewymagający.
Remonty, odgrzybianie, odnawianie, konserwacja obrazów, ogrzewanie, wynagrodzenie dla organisty, dla kościelnego, zakup kwiatów - to wszystko kosztuje!
Księża się poświęcają rezygnując z żony, z dzieci, żyją tylko dla Boga, służą nam radą, a my tak często ich opluwamy, nie doceniamy.
Oczywiście znajdą się i jakieś kanalie wśród księży, ale jak to wszędzie.
Ależ się rozpisałem...ał
17:24 "Odpowiedział jej Jezus: "Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (...) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec." J 4, 21 - 23
Ale zawsze rodzi się pytanie, Co jest nie tak z nami, ze tak wielu naszych braci nas opuszcza. W końcu w Polsce ponad 90% mieszkańców jest ochrzczonych.
To nie jest kwestia nawracania pogan, lecz masowego już neopogaństwa ochrzczonych. To jest kwestia pytania czemu ludzie wybierają wieczne potępienie zamiast zbawienia.
Jak dla mnie to jednak jest w tym wyborze i nasza, tych co uważają się za pobożnych, jakaś cześć winy. Może świadectwo życia jest zbyt słabe? A może co bardziej świadectwo życia zbyt wielu pobożnych katolików kończy się obecnie na bywaniu w niedziele w kościele?
To o czym piszesz to tylko poboczne ludzkie wątki, które we współczesnym świecie z powodzeniem rozwijają się poza Kościołem. Oczywiście warto to poznać, ale nie po to chodzi się do kościołów co niedzielę.
No właśnie po co idziesz na Mszę św.?
I oczywiście można być zafascynowanym Kościołem, filozofia katolicką, muzyką, Liturgią, dziełami, budynkami i być nadal jedynie poganinem, ochrzczonym i praktykującym, ale poganinem.
I często dokładnie tak się obecnie dzieje.
A ile pobożnych katolików i to tych praktykujących faktycznie wierzy w życie wieczne? I nie chodzi tutaj o słowne deklaracje, ale o praktykę codziennego życia.
"Należy zachować jakieś minimum dyscypliny intelektualnej, bo rozmowa traci sens."
Sens traci próba odrywania Kościoła od wiary, jak to usiłujesz czynić. Sam z siebie Kościół bez wiary jest tylko pustą wydmuszką, może jakąś jedną z wielu filozofii czy tez skarbnicą zabytków. Co w tym atrakcyjnego dla niewierzącego choc praktykującego katolika?
Szczególnie w obecnych czasach, gdzie są rzeczy o wiele atrakcyjniejsze, nurty filozoficzne o wiele silniejsze i pełno zabytków
Spadek o ponad 3% w roku w którym odbyły się ŚDM mówi jednak zupełnie coś innego.
Niestety cala tzw. nowa ewangelizacja w obecnej formule opartej o emocje i świeckich liderów po prostu nie działa i nie daje owoców w postaci trwałego nawrócenia.
Pierwsza okazja już w najbliższą niedzielę - spacer rodzinny zamiast spaceru po sklepach..
A nie, właściwie to nawet dziś, gdy niekoniecznie trzeba iść na weekendową imprezkę.
A co do różnych zbiórek - słaba ta rzekoma troska o innych wiernych.
Masz podejście człowieka, który bojkotuje Media Markt bo przy pralce nie pisało, ile zużywa prądu. Pralki nie kupił, ale bojkot odwala.
Bierzesz pod uwagę, że 90% tych parafian nie interesuje na początku Mszy (no bo mówimy o informacji przed kolektą) szczegółowy program jubileuszu, o którym mogą sobie poczytać w internecie albo gazetce parafialnej?
Bo Polacy stają sie dobrowolnie! coraz to bardziej "nowocześni", przed czym ich już w r. 1772 ostrzegał J. J. Rousseau w swoim traktacie "Rozważania nad Rządem Polski":
"Dzisiaj nie ma już Francuzów, Niemców, Hiszpanów ani nawet Anglików,
niezależnie od tego, co inni o tym mogą mówić; są jedynie Europejczycy.
Wszyscy mają ten sam gust, te same życzenia, te same zwyczaje,
bo nikt z nich nie był regionalnie kształtowany przez specyficzne instytucje.
Będąc w tej samej sytuacji, wszyscy będą czynili to samo,
będą sie zwali bezinteresownymi będąc łajdakami; będą głosili interes publiczny,
myśląc wyłącznie o sobie; będą chwalili umiarkowanie, życząc sobie bogactwa jak Krezus.
Nie dążą do niczego poza luksusem, nie tęskną za niczym poza złotem;
będąc pewni, że pieniądz spełni im najgłębsze ich życzenia, są gotowi,
sprzedać się pierwszemu, który im pieniądze oferuje.
Co to ich obchodzi, komu służą i jakiemu prawu podlegają?
Jak znajdą pieniądze na kradzież i kobiety do uwiedzenia,
będą się w każdym kraju czuli jak u siebie w domu."
Można też przypomnieć sobie Sokratesa sprzed 2500 lat, "...szanuję was, Ateńczycy, i poważam, ale Bogu muszę być więcej posłuszny niż wam i dopóki tylko żyć będę i sił nie utracę, nie
przestanę szukać prawdy..."
A tu play-for-pay, dobrowolne niewolnictwo, jak najbardziej haniebne: Nic nowego pod słońcem, marność nad marnością. Po czynach ich poznacie.
Załamujące jest to, że pozornie obserwujemy "zwrot konserwatywny" w społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodych. Ale co to za "konserwatyzm", jeśli nie idzie z nim w parze religijność? Co to za "obrona cywilizacji chrześcijańskiej", jeśli maleje liczba praktykujących? Co zostanie "ubóstwione"? Naród? Masakra...
Jedna z moich uczennic powiedziała mi, że w pokoleniu obecnych licealistów więcej osób religijnych jest wśród osób o "centrowych" poglądach społeczno-politycznych niż wśród zadeklarowanych "konserwatystów" - coś w tym chyba jest...
Nie widzisz jakie jest parcie na socjalne rozdawnictwo i jak wiele osób do dziś uważa ze Państwo daje coś za darmo?
Ostatnio byłem w szoku, jak wielu młodych ludzi po skończeniu szkół średnich i zdanej maturze z matematyki uważa ze istnieje darmowa komunikacja, darmowe lecznictwo i darmowe zasiłki 500+
Czysta lewicowa myśl socjalistyczna.
mówisz o młodych ludziach - oni podatków nie płacą. ich rodzice często też nie. A jeśli patrzeć globalnie, to człowiek, który zapłacił w 2015 roku 6000 złotych podatku, po czym w 2017 zapłacił takie same 6000, ale dostał 500+ na trójkę dzieci też całkiem rozsądnie odpowie Ci, że to za darmo. Bo o ile wiem podatki od wprowadzenia 500+ nie poszły w górę....
To o czym piszesz to podatek PIT, ale w Polsce podatków i tzw. danin publicznych jest zdecydowanie więcej. I uczą o tym nawet w szkołach.
Pokazuje ze bzdura jest twierdzenie ze coś otrzymywanego pod państwa jest za darmowe. Każdy z nas za to "darmowe" zapłaci i to głownie w podatku VAT. Także Ci, co otrzymują 500+.
Wiec może czas skończyć z tą lewicową retoryka darmowości czegokolwiek i zacząć uczyć się matematyki?
To znaczy co konkretnie
Pasuje? Nawet zawarłem element statystyki.
- Papież Franciszek i ŚDM
- nowa ewangelizacja
- "rozwodnione", lewicujące chrześcijaństwo
- PiS
- Radio Maryja
- tradycyjna, nudna parafialna religijność
- religia w szkole
Czy skrajność i sprzeczność tych diagnoz nie powinna nas zastanowić? Czy nie jest tak, że problem jest jednak gdzieś indziej?
Podpowiem jeszcze listę winnych: ks. Adam Boniecki i "Tygodnik Powszechny", ks. Oko, "Niedziela" i "Gość Niedzielny", młodzi księża i starzy księża, Beata Kempa i Jerzy Owsiak, bp Pieronek i bp Głódź. Moglibyśmy tak w nieskończoność wyliczać:-)
Natomiast usprawiedliwianie swego odchodzenia od wiary i Kościoła wypowiedziami takiego czy innego księdza, biskupa czy Papieża jest zdecydowanie żenujące.
Czy mam rozumieć ze na jednej niedzielnej Mszy sw w danym dużym mieście gdzie działa komunikacja miejska albo można dojechać samochodem kościół pęka w szwach jak jest NFRR? Bo jakoś mam inne doświadczenia.
Ale rozumiem, ze słowa krytyki nie są mile widziane....
Nie krytykuję absolutnie ani NOM, ani NFRR, ale ludzi którzy niestety często urządzają sobie teatrzyki. I z NOMu i NFRRu. Wiec proszę Cię nie wtrącaj do dyskusji JMV, bo widziałem jednego niestety nie żyjącego już księdza, jak celebrował w NFRR i nigdy o nim nie powiedziałbym iż uprawia teatrzyk.
Tak Ci zależy na faktach, to bądź rzetelny i odpowiedz - ile w 2017 roku OSÓB uczestniczyło w Polsce w Mszy w rycie trydenckim, a ile w Mszy według liturgii posoborowej. Wtedy będzie uczciwa statystyka. Bo według Twojego sposobu liczenia trzeba by uznać, że Watykan ma największy przyrost naturalny na świecie, bo w zeszłym roku ilość obywateli skoczyła tam o 11%. Widzisz absurd?
Zrozumiałeś aluzję?
Jeżeli ktoś w proteście przeciw jakiejś partii odrzuca wiarę to głupio czyni. Ale jeżeli odrzuca wiarę faktycznie uważając, ze nie powinno się chronić życia poczętego to znaczy ze kompletnie nie rozumie moralności katolickiej.
I tak trwało długo patrząc na emocjonalne podłoże tegoż pokolenia związane wyłącznie ze śmiercią JPII. Statystyki kościelne jasno to pokazują - wzrost i spadek liczby praktykujących katolików w latach 2005-2008.
Mamy pełną wolność wypowiedzi i masz w dodatku pełna gwarancje, ze ktoś kto źle czyni w oczach Boga będzie z tego osądzony.
Więc czym się przejmować?
Jak ktoś jest życiowym przegrańcem to będzie wyliczał innym i uważał że inni mają za dużo. Identycznie o cudzych pieniądzach słychać przy dyskusjach o lekarzach, nauczycielach itd. Co ciekawe to liczenie cudzego ma wiele związku z lewicowymi poglądami - vide pojęcie "sprawiedliwość społeczna".
Mamy niemal 70% ochrzczonych katolików, którzy nie uczestniczą w niedzielnej Eucharystii - czyli w zasadzie mamy niemal 70% niewierzących katolików. Bo w co oni właściwie wierzą? W Zbawienie nie, w Odkupienie nie, w Łaskę nie, w Opatrzność nie, w codzienną asystencję Ducha Świętego nie, w relację z Bogiem też nie.... Zostaje w sumie tylko święcenie jajek i ogólne pojęcie "Bozi".
Wiara katolicka to przede wszystkim kwestia wychowania w wierze w katolickich rodzinach, a tego jak widać po wynikach i po obserwacji w kościołach nie ma.
@Inny Gość - skoro ktoś prosi o chrzest swego dziecka, to podejmuje się jego wychowania do tej dorosłej wiary. Kościół to połączenie Ewangelii i Tradycji, a nie wygodne cytowanie pasującego fragmentu Ewangelii.
A cóż, podstarzali oazowicze, bo jak inaczej nazwać ludzi po 50 albo nawet po 40? Sam zaliczam się do grona tych podstarzałych (ale nie oazowiczów)
Wystarczy zauważyć, że opuszczenie mszy, chociaż teoretycznie jest “grzechem cięzkim”, jednak czymś się różni od morderstwa, gwałtu czy kradzieży mienia dużej wartości. Skoro zatem opuszczanie mszy jest moją jedyną “zbrodnią”, to nie mam powodów do niepokoju. Zwłaszcza, że zmęczenie po pracy (lub praca w niedzielę) też jest usprawiedliwieniem.
Swoją drogą, dzisiaj rano w radiowej jedynce słyszałem “zaklinanie rzeczywistości”, że owe 36%, to “prawie 40 – jest dobrze!”. Oczywiście 2% mniej czy więcej może wynikać choćby z pogody, ale jeśli popatrzymy na cały wykres – widać zdecydowany marsz w dół.
Pozdrawiam.
I do usłyszenia kiedyś na GN bo czas wracać do pracy...
Warto podejść do swojego proboszcza i zaproponować prowadzenie aktualnej strony internetowej czy profilu społecznościowego.