Tzw. "teologia ciała" Wojtyły, do której są tutaj odniesienia, jest z gruntu błędna, żeby nie powiedzieć heretycka. Jest to rodzaj pelagianizmu. Pelagianizmu, bo przeczy grzechowi pierworodnemu człowieka i faktowi, że zmysłowość i cielesność człowieka zostały przez ten grzech skorumpowane. Opiera się też na błędnym założeniu, że pożądanie i zmysłowość mogą być dobre same w sobie i wznoszące do Boga. To, co wznosi człowieka do Boga, to jest jednak łaska, a nie cielesność.
A ta "monstrancja" jest naprawdę koszmarkiem, jakby na nią nie patrzeć!
>Dziś Bóg, przychodząc w Eucharystii, mówi do każdego z nas: „Kocham cię, wyjdź za mnie; przychodzę do ciebie zakochany w tobie!”<
Przykro mi, ale te słowa to jest jakiś pseudoreligijny be..ot, niemający z wiarą ani teologią nic wspólnego. Tak nisko się upada, jak widać, w sensie intelektualnym i religijnym, gdy się jest wyznawcą z gruntu błędnej "teologii ciała".
A ta "monstrancja" jest naprawdę koszmarkiem, jakby na nią nie patrzeć!
>Dziś Bóg, przychodząc w Eucharystii, mówi do każdego z nas: „Kocham cię, wyjdź za mnie; przychodzę do ciebie zakochany w tobie!”<
Przykro mi, ale te słowa to jest jakiś pseudoreligijny be..ot, niemający z wiarą ani teologią nic wspólnego. Tak nisko się upada, jak widać, w sensie intelektualnym i religijnym, gdy się jest wyznawcą z gruntu błędnej "teologii ciała".
Po co publikować takie koszmarki?!