Duch Święty już dawno "wymyślił" rozwiązanie tego problemu i przemówił dobitnie przez Sobór Watykański II: „Rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, w najwyższym stopniu są obowiązani do wychowania potomstwa i dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych jego wychowawców. To zadanie wychowawcze jest tak wielkiej wagi, że jego ewentualny brak z trudnością dałby się zastąpić. Do rodziców bowiem należy stworzyć taką atmosferę rodzinną, przepojoną miłością i szacunkiem dla Boga i ludzi, aby sprzyjała całemu osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci." Duszpasterstwo indywidualne? -Da się: w katechumenacie rodzinnym, "domowym kościele", duszpasterstwo dzieci i młodzieży POPRZEZ duszpasterstwo małżonków i rodziców.
Dziękuję księdzu za ten komentarz. W miarę możliwości staram się księdza komentarze śledzić i bardzo często wynoszę z nich coś dla siebie. Bóg zapłać! :)
Kilka lat temu byłam świadkiem uroczystości I Komunii w pewnej wiosce w węgierskojęzycznej części ukraińskiego Zakarpacia. Dzieci było chyba z siedmioro, najmłodsza dziewczynka 7-letnia, najstarszy chłopiec 13-letni. Się da. Tylko trzeba wyjść z wygodnego schematu programów nauczania i może przywrócić parafialne duszpasterstwo dzieci? A nie zadowalać się tym, co szkoła i mądre głowy z kurii i kuratorium?
>...Tym bardziej, że przygotowanie do bierzmowania – mimo dużych wysiłków i nowych programów w diecezjach – wciąż okazuje się mało owocne....<
Jak mam być szczery to też uczestniczyłem w takim przygotowaniu do bierzmowania; i co, czy coś z tych regułek straszących mściwością Boga...całej teorii zrozumiałem? Nic... tylko strach, że Bóg może "przyłożyć mi".
Dopiero po paru dziesięcioleciach zrozumiałem, że Duch Św. to Miłość; taka praktyczna promieniująca spomiędzy mężczyzny i kobiety. Takich co odnaleźli siebie odpowiadając zgodą Duchowi Boga; Dawcy Miłości naszym duszom.
Myślę, że dokąd Kościół nie nauczy się rozpoznawać Miłości z Ducha Boga w nowo zakładanych rodzinach i tylko takim udzielać Sakramentu; problem z "owocowaniem" bierzmowania pozostanie 'niewzruszony'..
Do bierzmowania przygotowywać nie tych którzy chodzą do gimnazjum, tylko tych którzy zechcą wziąć udział w przygotowaniu do przyjęcia tego sakramentu. Tych, którzy sami przyjdą i powiedzą: Chcę ten sakrament i chcę się do niego dobrze przygotować.Ośrodki Ruchu Drogowego nie zapisują na kurs prawa jazdy wszystkich 17-latków. A mimo to większość dorosłych ma prawo jazdy, a wielu z nich potrafi jako tako prowadzić samochód. A przecież dar Ducha Świętego jest czymś lepszym niż umiejętność kierowania samochodem. Może powinniśmy pójść tym tropem. Do bierzmowania będą sie przygotowywać ludzie w różnym wieku, a jak już sie przygotują bardzo chętnie pozwolą Duchowi Świętemu kierować swoim życiem.
Kilka lat temu byłam świadkiem uroczystości I Komunii w pewnej wiosce w węgierskojęzycznej części ukraińskiego Zakarpacia. Dzieci było chyba z siedmioro, najmłodsza dziewczynka 7-letnia, najstarszy chłopiec 13-letni. Się da. Tylko trzeba wyjść z wygodnego schematu programów nauczania i może przywrócić parafialne duszpasterstwo dzieci? A nie zadowalać się tym, co szkoła i mądre głowy z kurii i kuratorium?
Jak mam być szczery to też uczestniczyłem w takim przygotowaniu do bierzmowania; i co, czy coś z tych regułek straszących mściwością Boga...całej teorii zrozumiałem? Nic... tylko strach, że Bóg może "przyłożyć mi".
Dopiero po paru dziesięcioleciach zrozumiałem, że Duch Św. to Miłość; taka praktyczna promieniująca spomiędzy mężczyzny i kobiety. Takich co odnaleźli siebie odpowiadając zgodą Duchowi Boga; Dawcy Miłości naszym duszom.
Myślę, że dokąd Kościół nie nauczy się rozpoznawać Miłości z Ducha Boga w nowo zakładanych rodzinach i tylko takim udzielać Sakramentu; problem z "owocowaniem" bierzmowania pozostanie 'niewzruszony'..