• zaba na rowerze
    11.03.2015 09:58
    Znajomy kapłan opowiadał mi taka historię.
    W pewnej jadłodajni dla bezdomnych ustawiła się kolejka po zupę.
    Większość osób była pijana. Stali trzymając swoje brudne słoiki, do których im ją wlewano.
    Nie chcieli jeść na miejscu, woleli zabrać jedzenie i iść w swoją stronę.
    W tej kolejce ksiądz wypatrzył kobietę z dwójka dzieci. Dzieci były zadbane, sama kobieta natomiast bardzo przygaszona.
    Kapłan podszedł i porozmawiał, okazało się że kłopoty są przejściowe i za dwa tygodnie wszystko będzie dobrze.
    Ksiądz odczuwał jednak niestosowność sytuacji.
    Ta kobieta nie powinna stać w tej kolejce, miedzy chwiejącymi się mężczyznami.
    To nie było jej miejsce.

    Autorka pyta czy jest różnica? I czy w ogóle warto tej różnicy szukać.
    Ja widzę różnicę miedzy tymi którzy sami popadli w kłopoty i w nich trwają, a miedzy tymi którzy nie zawinili.
    Pomagać trzeba potrzebującym, to oczywiste. Zamykanie jednak oczu na powody które doprowadziły do tragedii życiowej jest uproszczeniem, a nawet wygodnictwem.
    Wygodnictwem które sprawiło, że matkę z dziećmi, ustawiono w kolejce z alkoholikami.
  • jo_tka
    11.03.2015 12:02
    jo_tka

    Autocytat:

    "doprawdy nie ma znaczenia, jak się w niej znalazł. Znaczenie może mieć co najwyżej to, co z tą pomocą zrobi, czego potrzebuje by jej nie zmarnować."

    Nie chodzi o to, by ignorować problemy, bo tak najprościej.
    Pomoc wymaga myślenia. Tu: http://kosciol.wiara.pl/doc/2378231.Jak-pomagac pisałam na ten temat więcej. Ale jeśli patrzenia w przeszłość to nie po to, by obwiniać, tylko po to, by tym sensowniej pomagać.

Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11