To pytanie chyba by trzeba zadać Panu Bogu,przecież nikt nikogo na siłę nie wysyła, rodziny czują do tego powołanie.Żyjąc z innymi tam gdzie Boga "nie ma " swoja obecnością dają o Nim świadectwo, m.in. przez wzajemną miłość,otwartość na życie,wierność jednemu małżonkowi.
A ja tego nie rozumiem. Jak można własnym dzieciom fundować ciągłą zmianę środowiska, znajomych, bo się ma "misję"? A potem się dziwić, że dzieci jak dorosną to stronią od własnych rodziców, którzy myśleli tylko o swoim widzimisię zamiast zajmować się dziećmi w dzieciństwie i jak dorastały. Na misje to niech sobie jeżdżą kawalerowie i panny a nie rodziny. Nie wiem czemu Papież nie widzi w tym sprzeczności. Chciałabym pogadać z takimi dziećmi, co tak były wleczone przez rodziców po świecie co one mają do powiedzenia na te temat.
Na misje to niech sobie jeżdżą kawalerowie i panny a nie rodziny. Nie wiem czemu Papież nie widzi w tym sprzeczności.
Chciałabym pogadać z takimi dziećmi, co tak były wleczone przez rodziców po świecie co one mają do powiedzenia na te temat.