W kilku kościołach w naszym mieście widywałam pewnego człowieka który modlił się leżąc krzyżem i nigdy nie widziałam, żeby ktoś interweniował. Pewnie, że to widok dość rzadki, ale każdy przecież czytał albo słyszał o takiej modlitwie lub widział choćby w telewizji. Jan Paweł II też się tak modlił.
Wspaniały jest ten artykuł. Przeczytałam go z zapartym tchem. Bardzo dziękuję autorowi. Podziwiam postawę księdza Dominika, który dał piękne świadectwo życia i działania Pana Boga. Jego słowa świadczą o tym, jak ważna jest modlitwa w naszym życiu. Jesteśmy stale kuszeni i musimy wciąż zmagać się ze swoimi słabościami, to chyba każdy z nas wie.
Wspaniałe świadectwo! Dziękuję! I ja odkrywam od dwóch lat owoce pokornej modlitwy. Pan Jezus wszedł z wielką mocą w moje życie i czuję, że jestem w Jego kochanych ramionach. Staram się podnosić z upadków i wstaję, bo wiem, Kto na mnie czeka. A czeka zawsze!
jestem pod ogromnym wrazeniem artykułu,wiele z mojego życia udało mi się zrozumieć.W kwietniu byłam na cudownej pielgrzymce po Ziemi Swietej.Niemal od poczatku pielgrzymki dane mi bylo bardzo głeboko,gdzieś w samym sercu przeżywac spotkania z Jezusem chodząc z Jego śladami w Jeruzalem ,w Betlejem ,Nazareciei wielu innych miejscach.Czułam bliskość Boga,modliłam się niemal bez przerwy,wiele razy odczuwała głeboki,niemal doskonały żal za grzechy i czesto przez to płakałam.Czytajac artykół zrozumiałam,że wiele razy modliłam sie modlitwą unizenia,pózniej w moim sercu pojawiał się głeboki spokój,uczucie milosci i radosci,wielkiego szczęscia.I tak jest do dziś -a Dobry Bóg mi blogoslawi w pracy-jestem na emigracji we Wloszech-i mojej rdzinie bardzo dobrze sie układa,Bóg blogosławi moim dzieciom i wszystkim blizkim-tak jak ks,Dominik pisze-Bób jest wszechobecny w moim życiu-i wielbie za to wszystko mojego Pana-Jezusa Chrystusa.
Bardzo dobry artykuł, autorka ukazała kapłana i sama usunęła się w cień, bez zbędnych komentarzy. Wszystko zgodnie z zasadą "co jest dobre samo się obroni". Gratuluję autorce z całego serca!
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Otworzył mi oczy na wiele spraw dot. istoty modlitwy- pokory i uniżenia przed Bogiem. Dał bardzo dużo do przemyślenia i rewizji mojej modlitwy i postawy na niej wobec Boga. Dziękuję.
Moje dzieci trenują karate shotokan ale jako sport, anie uczenia się zabijania przeciwnika.Jestem obecny na treningach i muszę napisać, że nie ma mowy w czasie treningu do odniesienia się trenerów do duchowości wschodu.Jest raczej chrześcijańska atmosfera.Jesteśmy mocno wierzącą i praktykującą częstą spowiedź i eucharystie rodziną ! Można pogodzić karate jako tylko i wyłącznie sport i wiarę katolicką. Pozdrawiam
Generalnie nie piszę komentarzy, ograniczam się jedynie do oceny.Dziś przez omyłkę nacisnąłem "bardzo słaby"a chciałem nacisnąć "super". To niestety bardzo obniżyło ogólną ocenę.Pragnę choć w taki sposób naprawić mój błąd i podziękować autorce, że udało Jej się wyłowić tak wspaniałego kapłana. W ramach "odżałowania" rozpowszechnię ten artykuł na Facebooku
Na Ks. Dominika natrafiłem dobrych kilka lat temu. Bardzo poruszyło mnie jego świadectwo nawrócenia. Przede wszystkim uderzający był fakt gdzie nastąpiło jego głębokie doświadczenie Boga i Maryi oraz jakie przyniosło to owoce w jego dotychczasowym życiu. Ks. Dominik miał zamiar wyjechać na Okinawę i bez reszty poświęcić się duchowi sztuk walki pod okiem tajemniczych mistrzów. Można powiedzieć że tylko najlepsi z najlepszych otrzymują taką możliwość bo nie dla wszystkich jest ona osiągalna. Gdyby nie Medjugorie i "tak" Dominika nie było by dzisiaj księdza Dominika a mistrza sztuk walki. My niestety nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z zagrożeń duchowych czekających na nas we wszystkim co nie jest bliskością z Bogiem. Tak jesteśmy wychowywani w naszych rodzinach i środowiskach w których dorastamy. Każdy coś słyszał o tym że trzeba nieustannie się nawracać i żyć w przyjaźni z Panem Bogiem przez wypełnianie przykazań i życie sakramentalne jednak dalekie jest to od dotychczasowego sposobu życia i tego co widzimy i doświadczamy wokół w naszym środowisku. Brak nam po prostu autentycznych i rzetelnych świadków Jezusa którzy swoim życiem dotarli by do nas z Ewangelia żywą. To prawda, jest Kościół ale młody człowiek poszukuje wzorców zwłaszcza gdy rodzice i rodzina nie dają mu przykładu, wszędzie po za Kościołem. Taka jest smutna rzeczywistość. Nie rzadko człowiek nauczy się dopiero na własnych błędach po tym jak doświadczy piekła utrapienia, niepowodzeń, nieszczęść i cierpień duchowych czy cielesnych. Wtedy zaczyna rozumieć że to w czym dotychczas pokładał nadzieję doprowadza go tylko do ruiny. I jest to wielka szkoda, czasem potrzeba lat wytrwałej pracy, modlitwy i zmagania by wszystko naprostować i chcieć odrzucić to co związane jest z pokusą i złymi duchami. Człowiek potrzebuje kierownictwa duchowego od mądrego kapłana można powiedzieć stałego wychowania w mądrości i jak najczęstszego adorowania Jezusa przed Najświętszym Sakramentem by wiedział za czym ma tęsknić, do czego zmierzać i skąd brać siłę i stałe pokrzepienie do walki o swoją świętość i życie wieczne. Musi karmić się Słowem Bożym codziennie jak niemowlę mlekiem, musi je kosztować smakować i nim się napełniać by Bóg przez nie mógł przemieniać nas duchowo w swoją Świątynię. Ale człowiek który tego nie praktykuje zupełnie o tym nie wie i z własnej woli nie bardzo chce przyjąć jak już wspomniałem nie mając autentycznych wzorców i przykładu takiego życia w rodzinie mając do tego do wyboru inne po ludzku piękne i szczęśliwe życie. Tylko że są to jedynie złudzenia. I znowu gdzieś się słyszy że nie ma autentycznego i trwałego szczęścia bez Boga który sam jeden jest szczęśliwy i jako jedyne źródło szczęścia w świecie, kosmosie i wieczności chce i może człowieka nim obdarzyć. My jednak dalej wolimy wierzyć we własne wyobrażenia szczęścia. I tu niestety przegrywamy. Dopiero po czasie gdy pasmo nieszczęść przygniecie nas do samej ziemi zaczynamy wołać, Boże ratuj i zmiłuj się nademną. I Bóg to robi, ale o szkodzie jaką ponieśliśmy wiemy tylko my sami i Pan Bóg. Czy warto? Oczywiście, nie. Odradzam wszystkim jakiekolwiek związki ze złem po przez praktykowanie jakiejkolwiek formy duchowości dalekiego wschodu. My jesteśmy ochrzczeni i nadto wybierzmowani przez Ducha Świętego. Mamy ten przywilej móc wzrastać w prawdzie i nie potrzeba nam żadnej duchowości nie opartej i zakorzenionej w Bogu samym który objawił się dla nas w Chrystusie. Potrzeba nam jedynie wciąż i wciąż wzrastać ku głębszemu poznaniu Chrystusa, naszego Pana, Boga i Zbawiciela. A już największą szkodę jaką możemy zrobić przez duchowość wschodu dokładając do własnej szkody to wprowadzać w to nasze dzieci, które z woli Bożej powinniśmy strzec nim nie osiągną pełnej dojrzałości w wierze i życiu.
Myślę, że każdy ma swoje świadectwo nawrócenia jeśli chodzi o księdza Dominika,trzeba wyciągnąć coś dla siebie dobrego. On to musiał zmienić by się nawrócić itp... Każdy ma coś w sobie, w życiu co musi zostawić aby jego życie przyniosło owoce nawrócenia. Ksiądz nie pisze, że wszystkie sztuki walki dla sportu są złe.Nie dajmy się zwariować, ale trzeba uważać i wybierać.Niech Jezus w nas działa i prowadzi nas do siebie przy naszym udziale :)
Mozna grac w szachy i wyobrazac sobie likwidowamie figur - ludzi .Paranoja. karate trenuje sie aby pozbyc sie agresji -zintegrowac ja .Jest w kazdym z nas
Bardzo mnie wzruszył i zafascynował ksiądz Dominik swoimi świadectwami. Zaczęłam modlić się w pozycji krzyża, błagając za grzechy moje,rodziny,rodziców i przodków. Za każdym razem podnoszę się zapłakana,wzruszona, ale z olbrzymią wiedzą o moich grzechach,których wcześniej nie dostrzegałam. Modlę się w intencji mojego syna. Mam nadzieję,że Bóg Miłościwiy wysłucha moich wołań o pomoc,a także tego za co jestem Mu wdzięczna. Dziękuję księdzu za to, że jest i może nam pomagać swoją determinacją, modlitwą oraz zachęcając nas do przyznawania się przed Bogiem za grzechy,których jak się nam wydaje -nie mamy. Ogromne Bóg zapłać.
Mam zamiar modlic się w takiej pozycji. Mój mąż był wiele lat ministrantem i praktykujacym czlwiekiem. Od pewnego czasu pogubił sie w zyciu. Nie chce chodzić do kościoła i przestała się modlić. Dużo grzeszy, nie poznaję go. Modlę się róznymi modlitwami o jego nawrócenie. Odmówiłam wiele Nowenn Pompejańskich i nadal nie ma zmian w jego postępowaniu. Będę modliła się w takiej pozycji, może wyproszę łaskę jego nawrócenia do Boga i kościoła...
Otworzył mi oczy na wiele spraw dot. istoty modlitwy- pokory i uniżenia przed Bogiem. Dał bardzo dużo do przemyślenia i rewizji mojej modlitwy i postawy na niej wobec Boga.
Dziękuję.
Można pogodzić karate jako tylko i wyłącznie sport i wiarę katolicką. Pozdrawiam
karate trenuje sie aby pozbyc sie agresji -zintegrowac ja .Jest w kazdym z nas