Co to w ogóle jest za manifest smutnego człowieka? A poza tym co innego być otwartym na słuchanie, a co innego wystawić się na "przebywanie w szkodliwych warunkach". Musi Ojciec przyznać, że mimo swoich ułomności, bohaterowie, o których Ojciec wspomniał jednak mieli coś do powiedzenia. A z tym naprawdę bywa różnie.
Nie wiem skąd pochodzi autor artykułu, ale użyte kilkakrotnie słowo buc to w moich stronach nic innego jak ch**. Troche to źle wygląda na takim portalu !?
„Nie obrzydza mnie brudna butelka, kiedy wiem, że potrzebuję lekarstwa, które w niej się znajduje. Wycieram rękawem szyjkę flaszki i piję do końca.”
Trochę ojciec Wojciech „przesterował”. Aby dobrze rozumieć przesłanie Starego Testamentu nie można odrzucać szczegółowych przepisów, które musiały być przestrzegane, aby zachować czystość ciała i ducha. Żydzi uważali, że brud duszy zaczyna się, bądź współistnieje z nieczystością ciała, rozumianą bardzo szeroko i rozciągniętą na przepisy higieniczne. Chrystus przypomina, że ani jedno słowo ze starego Prawa nie zostaje zniesione. Nie namawia On też do nieprzestrzegania wszystkiego, co rozumiane jest, jako utrzymanie czystości ciała i ducha. Podkreśla natomiast i przestrzega przed sytuacją skrajnie odwrotną, że piękni i czyści na zewnątrz możemy mieć „brudne” serce, jak w przypowieści o grobach pobielanych. Ciężar nauczania przenosi na czystość wewnętrzną, jak w nauczaniu, że nic co pochodzi z zewnątrz nie kala człowieka, a wszelkie złe myśli i uczynki z wnętrza serca pochodzą. Ale cały czas człowiek jest przez Chrystusa postrzegany, jako jedność i te słowa mają przywrócić i podkreślić równowagę w przestrzeganiu Prawa.
W tym kontekście należy rozumieć też słowa polecenia „czyńcie, co wam mówią, ale nie naśladujcie ich”. Ale to nie usprawiedliwia zapuszczonych duchowo i higienicznie głosicieli słowa, wręcz przeciwnie jest dla nich jeszcze większym oskarżeniem.
Co do „wymiataczy” rekolekcyjnych, pyszałkowatych i pewnych siebie i tych posługujących się językiem plugawym byłbym bardzo ostrożny. Do plugawych słów zalicza się w Małopolsce słowo na b, używane tutaj przez ojca Wojciecha.
No chyba ojciec chciał być bardzo, bardzo cool.
To jednak moim skromnym zdaniem nie przystoi i chyba nie za podszeptem Ducha Świętego jesteśmy taaacy cool? No nie? No chyba, że róbta co chceta… I siema.
Ale to nie ta bajka. Pozostanę zdania, że z brudnej butelki nie pijam. Radzę to też ojcu Wojciechowi, ani estetycznie, ani zdrowo.
Czasami są rekolekcjoniści, którzy powinni doświadczyć swojej spektakularnej porażki duszpasterskiej żeby nabyć choć trochę autorefleksji i samokrytyki, o szacunku do wiernych nie wspominając
Ksiądz Bronisław Bozowski, na zarzut, że księża z ambon gadają głupoty, powiedział, abym nauczył się słuchać,a wtedy, nawet w najgłupszej wypowiedzi znajdę myśl dla siebie. Praca nad tym zajęła mi wiele lat. Teraz przyznaję mu rację. Żeby usłyszeć, trzeba chcieć usłyszeć. Nie tyle od kogo, ale co.
a może zamiast na siłę naginać historie biblijne do własnej filozofii, przyznać wreszcie, że większość duchownych ma przekaz na żenującym poziomie i poszukać przyczyn? może jakieś kursy dodatkowe? może zmiana sposobu przygotowania w seminariach? Zawsze można sobie wmówić (i innym przy okazji też), że skoro do Balaama Pan Bóg przez osła przemówił, to i przez słabego rekolekcjonistę też może. Oczywiście, że może. może i bez niego nawet. tylko po co go w takim razie powołał na głosiciela Słowa? mieszkam od pół roku w mieście, gdzie jest kilkanaście kościołów. do tej pory nie znaleźliśmy z żoną takiego, gdzie można by z zainteresowaniem posłuchać kazania. jak tak dalej pójdzie, to liturgię Słowa sobie z internetu ściągniemy z jakimś ciekawym kazaniem, a na Mszę pójdziemy dopiero na "Wierzę w Boga..."
A poza tym co innego być otwartym na słuchanie, a co innego wystawić się na "przebywanie w szkodliwych warunkach". Musi Ojciec przyznać, że mimo swoich ułomności, bohaterowie, o których Ojciec wspomniał jednak mieli coś do powiedzenia. A z tym naprawdę bywa różnie.
Trochę ojciec Wojciech „przesterował”. Aby dobrze rozumieć przesłanie Starego Testamentu nie można odrzucać szczegółowych przepisów, które musiały być przestrzegane, aby zachować czystość ciała i ducha. Żydzi uważali, że brud duszy zaczyna się, bądź współistnieje z nieczystością ciała, rozumianą bardzo szeroko i rozciągniętą na przepisy higieniczne. Chrystus przypomina, że ani jedno słowo ze starego Prawa nie zostaje zniesione. Nie namawia On też do nieprzestrzegania wszystkiego, co rozumiane jest, jako utrzymanie czystości ciała i ducha.
Podkreśla natomiast i przestrzega przed sytuacją skrajnie odwrotną, że piękni i czyści na zewnątrz możemy mieć „brudne” serce, jak w przypowieści o grobach pobielanych. Ciężar nauczania przenosi na czystość wewnętrzną, jak w nauczaniu, że nic co pochodzi z zewnątrz nie kala człowieka, a wszelkie złe myśli i uczynki z wnętrza serca pochodzą. Ale cały czas człowiek jest przez Chrystusa postrzegany, jako jedność i te słowa mają przywrócić i podkreślić równowagę w przestrzeganiu Prawa.
W tym kontekście należy rozumieć też słowa polecenia „czyńcie, co wam mówią, ale nie naśladujcie ich”. Ale to nie usprawiedliwia zapuszczonych duchowo i higienicznie głosicieli słowa, wręcz przeciwnie jest dla nich jeszcze większym oskarżeniem.
Co do „wymiataczy” rekolekcyjnych, pyszałkowatych i pewnych siebie i tych posługujących się językiem plugawym byłbym bardzo ostrożny. Do plugawych słów zalicza się w Małopolsce słowo na b, używane tutaj przez ojca Wojciecha.
No chyba ojciec chciał być bardzo, bardzo cool.
To jednak moim skromnym zdaniem nie przystoi i chyba nie za podszeptem Ducha Świętego jesteśmy taaacy cool? No nie?
No chyba, że róbta co chceta… I siema.
Ale to nie ta bajka. Pozostanę zdania, że z brudnej butelki nie pijam. Radzę to też ojcu Wojciechowi, ani estetycznie, ani zdrowo.
Zawsze można sobie wmówić (i innym przy okazji też), że skoro do Balaama Pan Bóg przez osła przemówił, to i przez słabego rekolekcjonistę też może.
Oczywiście, że może. może i bez niego nawet. tylko po co go w takim razie powołał na głosiciela Słowa?
mieszkam od pół roku w mieście, gdzie jest kilkanaście kościołów. do tej pory nie znaleźliśmy z żoną takiego, gdzie można by z zainteresowaniem posłuchać kazania.
jak tak dalej pójdzie, to liturgię Słowa sobie z internetu ściągniemy z jakimś ciekawym kazaniem, a na Mszę pójdziemy dopiero na "Wierzę w Boga..."