Powiem jedno, jestem inżynierem "od wody". A właściwie byłem. Dawno temu. Jak Księdza czytam, to mi po prostu przykro. Czemu o tych sprawach w dzisiejszej polsce pisze ksiądz? Komu w polsce potrzebna jest gospodarka wodna? Zresztą dzisiaj wszystkim zajmują się kompletni ignoranci i przekręciarze. Lepiej by tego już bardziej nie ruszali... Więc może dobrze, że te sprawy, to już tylko na umoralniające kazanie.