Kuriozalny komentarz. Chociażby cytowane tu zdanie: "W imię praw homoseksualistów narzuca się radykalne zmiany parom złożonym z mężczyzny i kobiety". Pytam się, jak danie praw homoseksualistom wpływa na realizację swoich praw przez heteroseksualistów?! Jak się nie ma sensownych racji, to się milczy, a nie "rżnie głupa". Francuzi byli i jak widać są w awangardzie postępu społecznego?
Skoro tak kochasz francuzów - to racz nauczyć się czytać ze zrozumieniem! Skoro parom homoseksualnym wolno będzie adoptować dzieci poczęte w macicy matki substytutki - to znaczy że kobiety w krajach uboższych (afrykanki, azjatki wschodnie europejki) będą masowo rodzić dzieci dla bogatych francuskich popaprańców którzy nagle poczują chęć zostania ojcem lub matką np pod wpływem sentymentalnego filmu czy książki. Jest to ni mniej ni więcej ale kolonializm maciczny - wypchaj się ze swoim "postępem", bo to jedynie hipokryzja a'la Wolter który sam posiadając niewolników rozpisywał się o prawach i wolnościach.
Dlaczego Ciemniaku (bo tak się chyba tłumaczy twój nick) odmawiasz innym czystych intencji, w tym zdolności do miłości, która jako dar z siebie może ubogacić innych. także głodujące dzieci Afryki!
@agnostos: Jaki postęp społeczny? Za chwilę pedofile też będą chcieli prawa do szczęścia..Zoofile też, czemu mają być gorsi? Małżeństwo to kobieta + mężczyzna. Amen.
Kristina nie zmieniaj tematu, bo to prymitywny chwyt erystyczny, nikt się tu na to nie nabierze! Mówimy o parach homoseksualnych, które łączy miłość, miłość, która czyni świat lepszym.
Pamiętaj Ciemniaku, że małżeństwo jest ważne tylko wtedy, gdy obie strony wyrażą w tym względzie nie przymuszoną wolę. Myślę, że wystarczy, ze twój pies zamerda ogonem, ale wybacz, nie znam się tak dobrze na kazuistyce małżeńskiej ...
Skoro parom homoseksualnym wolno będzie adoptować dzieci poczęte w macicy matki substytutki - to znaczy że kobiety w krajach uboższych (afrykanki, azjatki wschodnie europejki) będą masowo rodzić dzieci dla bogatych francuskich popaprańców którzy nagle poczują chęć zostania ojcem lub matką np pod wpływem sentymentalnego filmu czy książki.
Jest to ni mniej ni więcej ale kolonializm maciczny - wypchaj się ze swoim "postępem", bo to jedynie hipokryzja a'la Wolter który sam posiadając niewolników rozpisywał się o prawach i wolnościach.
Myślę, że tłumaczenie jest w pełni uzasadnione.
Brak odniesienia do meritum sporu.
czy miłość musi się objawiać w roszczeniach społecznopolitycznych?
A jeśli musi to nie jest to żadna "miłość" tylko jej karykatura.