Tak własnie jest. Wiara nie polega na uwierzeniu, że jest jakiś tam Bóg. Wiara - jak u wszystkich proroków i świętych Izraela - to spotkanie Boga Żywego, relacja, nieustanne rozmowy i spotkania, nazywane czasem modlitwami, ale to są rozmowy, w których Bóg mówi i działa jak u św. Tersu obdarowując płatkami śniegu lub u św. Rity zimą pozwalając zakwitnąć róży. Taka codzienność, zwykłe cuda, Królestwo Boże jakw niebie tak i na ziemi...
To bardzo proste i nieporównywalne z niczym. Nie da się tego faktycznie, wyrazić słowami.