Kiedy dziecko przestaje być święte? Jest jakaś cezura wiekowa? 18 lat? Czy może wcześniej? Kiedy można uznać, że już nie jest święte i powinno (jeśli to załóżmy dziewczyna w ciąży) oddać życie za kolejne święte dziecko? Ta egzaltacja robi jedynie zamieszanie.
Wszyscy jesteśmy świeci, pomimo grzechu pierworodnego. Naszymi grzechami dławimy, brudzimy i zakrywamy te świętość. Do ostatniej sekundy życia nasz Pan może i chce nas jednak oczyścić i przywrócić nam świętość jeżeli tylko tego chcemy. Zatem odpowiadając, nie ma granicy wieku. Świętość moim zdaniem to nie tyle stan a raczej wektor. Laska utrzymania się na kursie ku Bogu, świętości, niebu i życiu wiecznemu.
Życie dziecka jest święte, wymaga szacunku i ochrony, życie kobiety w ciąży święte nie jest i ani szacunku ani ochrony nie wymaga. W pewnych sytuacjach samobójstwo kobiety jest wskazane i godne podziwu. Niektórzy idą nawet dalej wskazując, że kobieta jeśli nie chce swojego życia oddać (aby urodzić dziecko) to powinna być do tego zmuszona-prawnie. Włos się jeży...
Niektórzy uważają, że Kościół postrzega życie kobiety jako mniej święte i wartościowe kiedy każe jej urodzić dziecko mimo zagrożenia dla zdrowia i życia. Te osoby zapominają, że to Bóg jest Panem życia i śmierci. Bóg mógł uzdrowić Joannę. Jestem przekonana, że św. Joanna (a na pewno jej rodzina) modliła się o cud uzdrowienia. Ale Bóg wiedział, że śmierć tej kobiety da jeszcze większe owoce niż dalsze życie. Wiedział, że ta kobieta jest zdolna przyjąć takie doświadczenie i stać się świadectwem dla innych. Skoro św. Joanna dla dziecka mogła poświęcić życie to ty nie możesz poświęcić awansu zawodowego, drugiego fakultetu, większego mieszkania, zagranicznych podróży, zgrabnej figury itp? To jest prawdziwe przesłanie tej świętej, a nie to, że życie matki jest mniej ważne.
Tu nie chodzi wcale o to, czyje życie jest ważniejsze. Tak to Pan Bóg zrobił że zyskuje się w traceniu, odbiera w oddawaniu, pomnaża w dzieleniu, żyje w umieraniu. Kto chce zachowywać swoje życie traci je. Jeżeli matka chce zabić swoje dziecko to traci swoje życie mimo, że biologicznie zyskuje jeszcze parę lat a umierając żyje. Wielkie rzeczy to są. Dopiero n kolanach człowiek zaczyna rozumieć o co chodzi, wyprostowany mądrala nie zrozumie nic. Żeby była jasność, nie uważam żeby Bóg potępiał kogokolwiek za to że boi się o siebie, ale czym bardziej o siebie dbamy tym bardziej jesteśmy zamknięci a zamykamy się na życie. A skoro zamknę się na życie to umrę.
Każde dziecko jest darem i cudem Pana Boga. W oczach niewinnego dziecka odbija się wszechświat i Pan Bóg. Za swoje dziecko, każde czujące i kochające stworzenie,również Matka i Ojciec,odda swoje życie.
Ta egzaltacja robi jedynie zamieszanie.
Włos się jeży...
W oczach niewinnego dziecka odbija się wszechświat i Pan Bóg.
Za swoje dziecko, każde czujące i kochające stworzenie,również Matka i Ojciec,odda swoje życie.