Przeczytałam dokładnie cały tekst i mnie się podobał. Słusznie pisano, że parytety nie załatwią wiele brakujących prawnych regulacji dotyczących kobiet a przez to rodziny. Mężczyzna i kobieta mają się uzupełniać i wspomagać a nie wytykać ewentualne ludzkie błędy i niedopatrzenia. Podobało mi się podniesienia autorytetu kobiet w pracy (ciężkiej) w rodzinie a także tak zwanych "babskich zawodów".
No, człowieku- pojechałeś po bandzie;) Powoływać się naszych młodszych braci w wierze :) Ale popatrzmy obiektywnie: autorami tego trudnego (no dobra- dla mnie trudnego, za trudnego) tekstu są sami, prawie mężczyźni. Wzięli sobie do towarzystwa tylko jedną panią. Panią magister. Gdzie tu dowartościowanie kobiet? A może pani magister parzyła herbatkę i panom profesorom-doktoro habilitowanym tylko usługiwała? No dobra, będzie potem, że jątrzę...