Niestety nie wiemy. Nie ma rzetelnych publicznych badań nie tylko jak ma być przekazywana wiedza religijna, ale też nie spotkałem się z publicznie prezentowanymi badaniami na co młodzi ludzie zwracają uwagę. Oczywiście na poziomie ogólności sprawa jest jasna - katecheza ma uczyć bycia katolikiem, ale istotne są tutaj szczegóły.
"Katecheza używa języka, którego nikt nie rozumie, odpowiada na pytania, których sobie nikt nie stawia, i porusza problemy, którymi nikt nie żyje". Ogólnie się zgadzam. Chociaż: jeśli pojęcia dobra i zła są zupełnie pomieszane, to trudno, by ktoś taki język rozumiał. Kwestia to co robić, by był zrozumiały. To, że ludzie nie stawiają sobie na poważnie pytań o życie wieczne, o swoje sumienie, o prawdę i nieprawdę, dobro i zło to stary problem już od dziadka Sokratesa. Inna sprawa, że w dyskusji o katechezie w szkole jednym z argunentów "za" jest właśnie to, że stawia ona pytania, których nikt nie stawia. Poruszanie problemów, którymi nikt nie żyje. Pytanie: co jest nie tak? To, że porusza, czy to, że nikt takimi problemami nie żyje? (kto sobie dziś zawraca głowę wiernością małżeńską?)
Postulat tzw. katechezy przeżyciowej jest pomyłką. Katecheza zawsze w kościele była WYJAŚNIANIEM prawd wiary, które odwołuje się do ROZUMu i opiera się na RACJONALNEJ ARGUMENTACJI. Oczywiście elementy przeżyciowe są obecne w katechezie mistagogicznej i sakramentalnej. Problem w tym, że metody używane w katechezie niebezpiecznie skręciły w kierunku sztucznego generowania przeżyć religijnych, co w szkole jest bardzo trudne, co uważam, jest niemożliwe. Kościół katolicki zawsze przejawiał zdolność współistnienia i współdziałania z szeroko rozumianą kulturą, której częścią jest także nauka rozumiana jako rzetelna wiedza o otaczającym nas świecie. Szkoła ma przede wszystkim uczyć i wychowywać, czyli prowadzić dzieci i młodzież do dojrzałego przeżywania swojego życia w ludzkiej społeczności. Jeśli więc postawimy tylko na przeżycia, pomijając rzetelną wiedzę, będziemy musieli usunąć katechezę ze szkół, a tym samym skapitulować na polu rozumu. I ostatnia uwaga. Nie należy mylić katechezy z ewangelizacją. To, że dziś zanika wiara u młodych ludzi, świadczy o tym, że potrzebują ewangelizacji. Natomiast taki stan rzeczy nie upoważnia do tego, że należy katechezę zastąpić ewangelizacją. Inną sprawą jest to, jak miałaby taka ewangelizacja wyglądać i czy w ogóle można zaaplikować komuś "doświadczenie Boga". Osobiście bardzo w to wątpię, co oczywiście nie świadczy, że takiego doświadczenia nie ma i jest ono niemożliwe. Zaaplikować można rzetelną wiedzę i temu służy szkolna nauka, w tym również nauczanie religii w szkole.
Tyle że największym problemem jest wyjaśnienie prawd wiary i ogólnie podejście odwołujące sie do rozumu, bo ani język ludzi Kościoła nie jest dostosowany do współczesności, ani też kadra pedagogiczna (katecheci) nie jest dostosowana do pracy z młodymi ludźmi. Mogę się oczywiście mylić, ale jakoś nie słyszałem, aby siostry zakonne czy księża brali czynny udział w różnych warsztatach nowoczesnej, kreatywnej pedagogiki. Współczesny świat wymaga współczesnych metod nauczania i propagowania wiedzy, a z tym jest niestety różnie - adaptacja choćby portali społecznościowych, stron internetowych czy aplikacji to dzieło pasjonatów z kręgów kościelnych, a nie systematyczna praca.
Zgadzam się z księdzem. Ale czy w katechezie szkolnej są podstawy filozofii chrześcijańskiej takie jak istnienie Boga, nauka św.Tomasza , Augustyna czy innych doktorów Kościoła? A może zamiast kolorowych podręczników do religii Katechizm Kościoła Katolickiego i Encykliki, Adhortacje, i wypowiedzi Soborów. Oczywiście wiara potrzebuje wiedzy którą powinni poznać na religii w szkole. A wiarę która jest też łaską czerpać gdy się świadomie przystępuje do Sakramentów św. A jak wygląda spowiedź i Komunia młodych to na pewno ksiądz wie i widzi. A znajomość Pisma jest żenująca co widać gdy się ogląda odpowiedzi na pytania w turniejach.Nie mówiąc o czytelnictwie prasy katolickiej i programach religijnych w telewizji. Nauczania Papieża św,Jana Pawła II czy znają tylko o kremówkach i piosenkę Barka. Franciszka o kanapie, ekologii i o uchodźcach. Gdy zapytać" czy wierzą", odpowiedzą "co mi da wiara do czego mi potrzebna, bez niej mi dobrze żyć. Na ich odpowiedzi co ksiądz powie?
Oczywiście na poziomie ogólności sprawa jest jasna - katecheza ma uczyć bycia katolikiem, ale istotne są tutaj szczegóły.
I ostatnia uwaga. Nie należy mylić katechezy z ewangelizacją. To, że dziś zanika wiara u młodych ludzi, świadczy o tym, że potrzebują ewangelizacji. Natomiast taki stan rzeczy nie upoważnia do tego, że należy katechezę zastąpić ewangelizacją. Inną sprawą jest to, jak miałaby taka ewangelizacja wyglądać i czy w ogóle można zaaplikować komuś "doświadczenie Boga". Osobiście bardzo w to wątpię, co oczywiście nie świadczy, że takiego doświadczenia nie ma i jest ono niemożliwe. Zaaplikować można rzetelną wiedzę i temu służy szkolna nauka, w tym również nauczanie religii w szkole.
Mogę się oczywiście mylić, ale jakoś nie słyszałem, aby siostry zakonne czy księża brali czynny udział w różnych warsztatach nowoczesnej, kreatywnej pedagogiki.
Współczesny świat wymaga współczesnych metod nauczania i propagowania wiedzy, a z tym jest niestety różnie - adaptacja choćby portali społecznościowych, stron internetowych czy aplikacji to dzieło pasjonatów z kręgów kościelnych, a nie systematyczna praca.