No właśnie! Nie słyszałem ani razu, by Franciszek ujął się za zabijanymi chrześcijanami w Afryce. Ciągle każe ratować muzułmańskich imigrantów, ciągle apeluje do sumień katolików w Europie, natomiast mordowani chrześcijanie w Afryce nic go nie obchodzą. Widocznie uważa, że mordowanie chrześcijan to normalna rzecz. Czyżby chrześcijanie nie byli ludźmi, którzy także mają prawo do życia? Czemu Franciszek, czesto spotykając się z muzułmanami, nie walczy o ich życie? Czyżby nie odczuwał wspólnoty z chrześcijanami?