Wróżki to oczywista sprawa, gorzej z magią, którą chrześcijanie praktykują w ramach własnej wiary. Na przykład używanie krzyżyka, medalika, czy obrazka jako amuletu. Wiele razy się z tym spotkałem, że znane mi osoby zaczynały panikować, że nie wzięły z domu określonego przedmiotu, co spowoduje, że teraz na pewno spotka ich nieszczęście. Za "magiczne" uznać też należy samowolne praktyki wielu "egzorcystów", którzy odprawiają rytuały np. w nowo zakupionych mieszkaniach, by wygonić z nich złe duchy.
Różaniec na lusterku jako wyraz wiary jest jak najbardziej w porządku, ale jako amulet gwarantujący bezpieczną jazdę to już nie. Magiczną może być nawet postawa przeżegnania się przed podróżą, gdy towarzyszy temu przekonanie, że gdyby nie znak krzyża, to na pewno coś złego się stanie.
Największe "czary", to takie, które tak potrafią namieszać w głowach niektórych, że autentycznie zaczynają wierzyć, że papież dopuszcza się bałwochwalstwa.