Dziwna jest ta bezkrytyczna wiara w nieudowodnione teorie o istotnym wpływie człowieka na klimat, ale najwyraźniej można na tym zrobić karierę, co podkreślają słowa kard. Parolina. Nie rozumiem jeszcze tylko, czy Papież "przejął inicjatywę" jako głowa Kościoła, czy w ramach hobby, "po godzinach"? Jeśli w imieniu Kościoła, to już obawiam się losu Kopernika, Galileusza, czy Giordano Bruno, bo takiego klimatycznego dogmatu nie podzielam.