• Anonim (konto usunięte)
    02.01.2020 08:05
    Skoro jest taka dobra, katolicka edukacja seksualna, czy też dokładniej edukacja do życia w rodzinie to czemu jest tak źle? Czemu nieustannie obniża się wiek inicjacji seksualnej, czemu tak wiele dzieci rodzi się poza małżeństwami i czemu szerzy się plaga rozwodów?
    Trudno przy tym winić ten lewicowy pomysł na edukację, bo jeszcze nie ma go realnie wprowadzonego do szkół.
    • Henryk
      02.01.2020 10:43
      Trzeba być zupełnie oderwanym od rzeczywistości, aby coś takiego napisać!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 10:48
        Ale czy nie jest prawdą, że wzrasta liczba rozwodów i dzieci urodzonych poza małżeństwem (patrz dane GUS).
        A może nie jest prawdą, że dziś nie ma praktycznie w żadnej szkole przymusowej, lewicowej edukacji seksualnej?
      • Henryk
        02.01.2020 11:26
        A czy świadomość ludzi zależy tylko od edukacji seksualnej w szkole? Według zasad jakiej religii jest zorganizowane życie społeczne, w tym szkolne o mediach nie wspominając? Nie wiemy co to jest religia? Są die zasadnicze religie: Chrześcijaństwo i materializm, co przynajmniej katolicy , o księżach nie wspominając, powinni doskonale wiedzieć?
      • Henryk
        02.01.2020 11:27
        Czyja to jest wina, że jest tyle rozwodów i porzuconych dzieci?! Lekcji religii w szkole?!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 11:30
        Zasadniczo to religii jest bardzo dużo.
        A tych patologicznych zjawisk jest coraz więcej mimo nauczania religii katolickiej w szkołach. Więc chyba to nauczanie nie jest skutecznym.
        ps. nie pisze o porzuconych dzieciach, ale o tych które rodzą sie poza małżeństwami. Co nie oznacza, że są porzuconymi.
      • Henryk
        02.01.2020 18:32
        Jasne że jest dużo! Na prawie wszystkich lekcjach jest religia materialistyczna, a tylko na dwóch tygodniowo jest religia katolicka.
    • Henryk
      02.01.2020 10:47
      Każdy normalny rozumny człowiek wie, że najważniejszym czynnikiem wychowawczym jest środowisko, a jakie jest środowisko, a szczególnie w szkołach urządzonych według zasad religii materialistycznej, każdy, kto jeszcze cokolwiek widzi, wie!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 10:49
        Tak, w klasach o 1 do 8 szkoły podstawowej i od 1 do 4 liceów są prowadzone lekcje religii katolickiej. Więc teza o "szkołach urządzonych według zasad religii materialistycznej" nie jest prawdziwa.
      • Henryk
        02.01.2020 11:19
        Czy dwie lekcje religii w ciągu tygodnie, to jest środowisko szkoły?
      • Henryk
        02.01.2020 11:20
        Trzeba nie widzieć rzeczywistości, aby nie dostrzegać jaki światopogląd panuje obecnie w szkołach!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 11:31
        A jaki światopogląd panował 30-40 lat temu? A jaki panował przed II WŚ?
      • Henryk
        02.01.2020 14:01
        Nie mówimy o tym co było kiedyś, tylko co jest teraz!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:04
        Skoro teraz wg. Ciebie szkoły są urządzone wg religii materialistycznej, to co było w czasach komuny, gdy kościoły były pełne?
      • Henryk
        02.01.2020 16:10
        Wtedy trzymali nas za mordę ruscy okupanci wyznania materialistycznego!
  • Henryk
    02.01.2020 10:41
    "Zarzut, że Kościół katolicki sprzeciwia się edukacji seksualnej, jest nieprawdziwy." Seks jest to kopulowanie dla przyjemności i zabawy, jest przedmiotowym traktowaniem drugiej osoby, jest obrazą Szóstego Przykazania Bożego i jeżeli Kościół nie sprzeciwia się temu, to przestaje być Kościołem!!!
    • AWIK
      02.01.2020 11:24
      Jeśli o piszesz o seksie, o którym mowią np. takie programy jak lewicowe, gdańskie "Zdrove love" to rzeczywiście tam seks jest przedstawiony jako forma rozrywki. Natomiast Kościół Katolicki i myślę, że każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek wie, że seks jest tylko dla małżonków. Seks wiąże się z odpowiedzialnością. Nie ma 100% zabezpieczenia przed zapłodnieniem, więc każdy człowiek musi mieć świadomość, że po każdym stosunku seksualnym może począć się dziecko.
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 11:27
        "każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek wie, że seks jest tylko dla małżonków" - naprawdę nie znasz żadnej pani, która brała ślub będąc w ciąży?
        A program "Zdrove Love" jest lepszym od tego, który dziś chce się realizować jako nauczanie do życia w rodzinie.

        "Nie ma 100% zabezpieczenia przed zapłodnieniem, więc każdy człowiek musi mieć świadomość, że po każdym stosunku seksualnym może począć się dziecko." - temu winna służyć dobra edukacja.
      • Henryk
        02.01.2020 13:35
        Seks jest to używanie drugiej osoby dla swoich przyjemności zabawy i jest przeciwieństwem współżycia płciowego małżonków, które odbywa się w pełnym wzajemnym oddaniu się małżonków i jest szczytem ich bliskości, takiego, że stanowią jedno ciało.
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 13:46
        "Seks jest to używanie drugiej osoby dla swoich przyjemności zabawy i jest przeciwieństwem współżycia płciowego małżonków," - kolejna teoria bez żadnego pokrycia w rzeczywistości.
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:27
        Homoseksualiści też kochają i pragną być kochanymi.
      • Henryk
        02.01.2020 16:12
        Jasne! A na Księżycu rosną palmy.
  • AWIK
    02.01.2020 11:44
    do TomaszLN - oczywiście, że znam i wiem, że z tego są tylko same problemy. Albo panna z dzieckiem, albo zabicie nienarodzonego, albo walka o małżeństwo. Program "Zdrove love" uczy właśnie jak się powinno technicznie zabezpieczać, nie mówiąc nic o miłości, odpowiedzialności. To jest ta różnica. Te "nowoczesne" programy uczą np. że "Połykanie nasienia nie stanowi samo w sobie jakiegokolwiek zagrożenia dla zdrowia", albo "nie ma żadnych przeciwwskazań do współżycia w trakcie miesiączki", "Jeżeli okazało się, że prezerwatywa była uszkodzona lub ześlizgnęła się w czasie stosunku, można zastosować tzw. antykoncepcję „po”. ". Podać więcej przykładów tej "nowoczesnej" seks edukacji? Wystarczy popatrzeć na przykłady Wielkiej Brytanii, NIemiec, czy Skandynawii, gdzie od dawna tego typu indoktrynacji dzieci trwa, jakie to przynosi efekty.
    • Anonim (konto usunięte)
      02.01.2020 12:11
      Zacznijmy od tego, że budując program nauczania nie można przyjąć, że wszyscy wyznają taki sam katolicki porządek moralny.
      Idąc dalej, trzeba zadać sobie proste pytanie: czy lepiej aby młody człowiek uzyskał wyczerpujące informacje od nauczyciela (mającego zatwierdzony, czytelny program nauczania) czy też z internetu?
      I tutaj niestety program tzw. katolicki nie odpowiada na wiele pytań, więc zainteresowani sięgną do internetu. A tak jest jak jest.
      Idąc dalej, nie ma żadnych rozsądnych uzasadnień dla czystości przedmałżeńskiej, czy tym bardziej dla niestosowania antykoncepcji, niż te wynikające z moralności katolickiej. Co więcej dziś fikcją jest opowiadanie, że małżeństwo to jeden dozgonny związek. Bo to znów tylko wynika wyłącznie z wiary katolickiej.
      Co więcej, młody człowiek potrafi sobie obliczyć, czy jego rodzice, wujkowie, ciotki byli "świetymi" przed ślubem, potrafi widzieć, jak realność małżeństw otoczeniu ma się nijak do tych opowieści na lekcjach, czy też zastanawia się, jak to możliwe, że w katolickim kraju, w którym zdecydowana większość nie stosuje przecież antykoncepcji towarem tzw. zakupów impulsowych (czyli przy kasach) obok słodyczy są prezerwatywy.
      I tak, słuchałem (w oryginale) opinii obu stron sporu "Zdrove Love" i z przykrością stwierdziłem, że strona tzw. katolicka nie ma tutaj nic do zaoferowania
      • AWIK
        02.01.2020 12:50
        "... nie ma żadnych rozsądnych uzasadnień dla czystości przedmałżeńskiej, czy tym bardziej dla niestosowania antykoncepcji, niż te wynikające z moralności katolickiej...". Naprawdę tak uważasz? Rozwiązłość seksualna jest coraz większym problemem i zwiększa koszty społeczne. A gdzie w tym wszystkim dzieci? "czy lepiej aby młody człowiek uzyskał wyczerpujące informacje od nauczyciela (mającego zatwierdzony, czytelny program nauczania) czy też z internetu?" - nie widzę różnicy między tym co można znaleźć w internecie, a tym co zostało zapisane w programie "Zdrove love". Jest ordynarne zachęcanie do seksu w myśl zasady "Róbta co chceta"..."
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 13:01
        "Rozwiązłość seksualna jest coraz większym problemem i zwiększa koszty społeczne."
        Jakie konkretnie koszty i o ile zwiększa? A gdzie dzieci - wbrew całej tej "rozwiązłości" spada ilość dzieci rodzonych przez młode kobiety i niepełnoletnie dziewczynki. Fakt, więcej dzieci dziś sie rodzi poza małżeństwami, ale to wynik braku potrzeby ich zawierania.
        A i jak ma się ta obecna "rozwiązłość" do faktu, że "Zdrove Love" dotyczył w ostatnim roku jakiejś garstki dzieci.
        Co ciekawe, średni wiek inicjacji seksualnej się obniża i ma się już nijak do średniego wieku zawierania małżeństwa. I to się dzieje bez wdrożenia tych złych programów edukacyjnych.

      • Henryk
        02.01.2020 18:37
        To jest wasza materialistów zasługa. To wy najbardziej niszczycie ludzkość! Materialiści, to główny trzon religii diabła. To, że nie mówi się o tym katolikom w kościołach, jest wielkim grzechem katolickich duchownych i katechetów.
    • Kopyrda
      02.01.2020 16:40
      Pytanie do Awika: A jakie sa te efekty indoktrynacji dzieci w Welkiej Brytanii, w Skandynawii i w Niemczech?
      • AWIK
        03.01.2020 11:49
        https://www.gosc.pl/doc/6072198.Francja-odkrywa-mroczna-karte-rewolucji-seksualnej https://wpolityce.pl/polityka/133367-wstrzasajacy-wywiad-o-skutkach-edukacji-seksualnej-w-niemczech-nawet-freud-uwazal-ze-seksualizacja-dzieci-przyniesie-tylko-szkody-wychowawcze https://www.pch24.pl/wielka-brytania--tragiczne-skutki-edukacji-seksualnej,24865,i.html
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 12:01
        @AWIK - czy w Polsce istnieje problem pornografii oglądanej przez dzieci? A może w Polsce nie ma przypadków wykorzystania seksualnego nieletnich?
        A może jest tak, że edukacja seksualna uczulając na tzw. zły dotyk wywołała lawinę zgłoszeń zachowań, które kiedyś ukrywano?
        Może dzięki tej edukacji dzieci wiedzą, że pewne zachowania są niedopuszczalne i potrafią o nich powiedzieć wychodząc z cienia wstydu czy strachu. Może w końcu dorośli zauważają problem, który tak kiedyś ukrywali?
  • Anonim (konto usunięte)
    02.01.2020 13:03
    Taka prośba - jakie argumenty za czystością przedmałżeńską można przekazać młodemu człowiekowi? Ale takie konkretne, możliwe do weryfikacji, czyli udokumentowane poproszę.
    • Henryk
      02.01.2020 13:28
      Szóste Przykazanie Boże : NIE CUDZOŁÓŻ!

      Obecnie już chyba mało kto wie co ono znaczy, a młodzi ludzie nie mają o tym zielonego pojęcia.

      Cudzołóstwo jest to pozamałżeńskie obcowanie płciowe , zwane seksem (kopulacja dla przyjemności) spowodowane popędem seksualnym.

      Aby zrozumieć co to jest pozamałżeńskie obcowanie płciowe, trzeba najpierw wiedzieć co to jest małżeństwo.

      Małżeństwo jest to kobieta i mężczyzna złączeni miłością małżeńską. Nic innego małżeństwem nie jest. Miłość małżeńska jest czysta, czyli pierwsza i jedyna.

      Warunki tworzenia się małżeństwa.

      Fundamentem małżeństwa jest miłość oblubieńcza, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna. Ta miłość jest darem Boga dla ludzi żyjących po Bożemu. To jest miłość niebiańska, taka sama jaka jest pomiędzy tymi, którzy są w Niebie.(W Piśmie Świętym Chrystus jest przedstawiony jako oblubieniec, a Kościół jako oblubienica.) Jest ona nierozerwalna. Małżonkowie złączeni tą miłością nigdy się nie rozejdą. Do niej odnoszą się słowa Jezusa: „Co Bóg złączył”. Ta miłość jest tym nierozerwalnym łączem Bożym. Małżonkom (prawdziwym) łatwiej jest zrozumieć szczęśliwość panującą w Niebie. Ta miłość przejawia się tym, że obdarzający się tą miłością, bez przerwy chcą ze sobą być. Sami dla siebie wystarczają . Wszystko co drugie zrobi jest najlepsze i kochane. Są całkowicie oddani sobie. Są ze sobą szczęśliwi.

      Aby miłość oblubieńcza zaistniała, musi być najpierw zdolność do niej. Początek kształtowania się tej zdolności ma miejsce w sercu matki i pod jej sercem, gdzie rozpoczęło się nowe życie. Już stosunek matki do wzrastającego tam dziecka wypływający z jej miłości , zaczyna tą zdolność budować. Po urodzeniu się dziecka, musi ono wzrastać w cieple matczynej szczerej miłości, bo udawaną dziecko od razu wyczuwa i pomiędzy matką a dzieckiem powstaje dystans obcości, który uniemożliwia rodzenie się w dziecku zdolności do miłości oblubieńczej. Wychowanie dziecka w konsumpcjonizmie, blokuje budowanie zdolności do miłości oblubieńczej, bo buduje w nim egoizm. Najważniejsze pod tym względem jest pierwszych sześć lat życia dziecka. W tym czasie dziecko nigdy nie może odczuć odrzucenia przez matkę. Musi odczuwać jej bliskość, okazywaną troskę o nie, okazywaną pieszczotami, przytulaniem, szczerością. Dziecko nigdy nie może się czuć zdradzone przez matkę. Oddawanie dziecka do żłobka jest dla dziecka zdradzaniem go.

      Matkę w tym procesie może zastąpić inna kobieta (mężczyzna nie!), ale musi to zrobić tak jak kochająca matka i od niemowlęctwa. Taka kobieta musi mieć świadomość tego na czym polega jej rola. Chyba dlatego Pan Bóg obdarzył kobiety zdolnościami doskonałego udawania, gdy tylko chcą.

      Dalsze życie dziecka musi się odbywać w środowisku, w którym stosunki oparte są na sprawiedliwości, co obecnie jest prawie niemożliwe, bo nasze życie całkowicie opanowane jest przez zakłamanie, fikcję, konsumpcjonizm, złodziejstwo, a nawet zakamuflowaną zbrodnię. Dlatego bezzwłocznie należy budować lokalne środowiska katolickie, najlepiej zakładając katolickie szkoły, koniecznie z rozdziałem na męskie i żeńskie, bo przecież szkoła ma przygotowywać dzieci do życia, a kobiety i mężczyźni mają w nim inne role. Szkoły koedukacyjne niszczą właściwe stosunki pomiędzy kobietami i mężczyznami, w najbliższym kręgu całkowicie, bo traktują się jak rodzeństwo i w dalszym kręgu też, bo blokują wzajemny szacunek pomiędzy kobietami i mężczyznami .

      Gdy dziecko zaczyna dojrzewać biologicznie, powinno też dojrzewać do samodzielności w życiu za sprawą wychowania. W tym okresie dziecko zaczyna odczuwać potrzebę zbliżania się do płci przeciwnej. Przed tym okresem dziecko powinno wiedzieć wszystko o małżeństwie, aby zbliżanie do osoby płci przeciwnej odbywało się w pełnej świadomości konsekwencji takiego zbliżania. W tym zbliżaniu młodzi ludzie muszą mieć całkowitą swobodę. Nie może być w nim żadnej ingerencji dorosłych, bo ingerencja ta może zniszczyć to, co Bóg chce złączyć. Młodzi ludzie zbliżają się do siebie pod wpływem odczuwanej wzajemnej sympatii, której źródła nie da się wytłumaczyć. Gdy młodzi ludzie zdolni do miłości oblubieńczej zbliżają się do siebie, czyli ze sobą zaczynają „chodzić”, to miłość oblubieńcza zaczyna w nich się rozwijać i w pewnym momencie są gotowi powiedzieć sobie „tak”. Aby zminimalizować ryzyko złego dobrania się, bo młodzi w okresie zakochania są ślepi na ewentualne wady kochanego, ludzie dorośli powinni zadbać o to, aby młodzi ludzie byli odpowiednio wychowani, przygotowani do małżeństwa i samodzielnego życia, mieli optymalne warunki do odnajdywania i dobierania się przez organizowanie szerokich spotkań, oraz mieli możliwość założenia rodziny i samodzielnego życia, czyli możliwość oddzielnego zamieszkania i zdobywania środków do życia.

      Człowiek traci czystość po obdarzeniu kogoś miłością oblubieńczą nawet wtedy, gdy nie doszło do współżycia płciowego, a nie doszło do zawarcia małżeństwa, ponieważ miłość jest z ducha osoby. Miłością oblubieńczą można obdarzyć tylko raz, bo ta miłość jest nierozerwalna, więc obdarowuje się nią raz na zawsze. Jest na to trochę dowodów w otaczającym nas świecie.

      Miłość oblubieńcza przeradza się w miłość małżeńską po odbyciu przez oblubieńców współżycia płciowego. Od tego momentu w oczach Boga są już małżeństwem i to małżeństwem nierozerwalnym, w którym małżonkowie stanowią jedno ciało. Zdolność do miłości oblubieńczej mają ludzie w okresie dojrzewania i krótko po nim. Później ta zdolność zanika i zawarcie małżeństwa jest już niemożliwe. Później można zawrzeć jedynie spółkę seksualno-egzystencjalną, w której nie ma już stanowienia jednego ciała małżonków, a współżyją oni jak dwoje obcych sobie ludzi, no i potem często się rozwodzą a dzieci cierpią i są odarte z możliwości bycia szczęśliwymi, a księża w kościołach i innych miejscach nawołują te spółki do wytrwałości, kłamliwie nazywając je małżeństwami . Jest tak dlatego, ponieważ dzieci w okresie dojrzewania noszą w sobie potrzebę bycia w bliskości z drugą osobą zaszczepioną im przez kochającą matkę, a pod wpływem odczuwania pociągu do płci przeciwnej, kierują ją na wybraną osobę i pragną się do niej zbliżyć i gdy to następuje zaczyna się rozwijać miłość oblubieńcza.

      Zdolność do miłości oblubieńczej wytwarza w człowieku wielkie pragnienie bliskości drugiej osoby płci przeciwnej od początku wykształcenia się tej zdolności, aż do śmierci. Nawet gdy ta miłość oblubieńcza nie zaistnieje, to pragnienie tej bliskości pozostaje, no a gdy zaistnieje, a zostanie rozerwana (vide Jacek Soplica), to pragnienie bliskości się potęguje.

      Gdy człowiek jest już dorosły, zaczyna uczestniczyć w życiu społecznym, traci stopniowo dziecięcą otwartość na drugą osobę , a tą potrzebę bliskości obrasta egoizm, który nie pozwala na całkowite, szczere i pełne oddanie się drugiej osobie.

      Jak działa miłość oblubieńcza, gdy zostanie rozerwana przez ludzi złych, opisane jest w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza w dziesiątej księdze w której Jacek Soplica spowiada się przed Gerwazym.

      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 13:30
        Dekalog i cały ten dalszy przydługi wywód dotyczy wyłącznie wierzących w Boga.
      • Henryk
        02.01.2020 13:39
        Ci co nie wierzą w Boga chrześcijan, to mogą innych ludzi traktować jak rzeczy?
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 13:48
        "Ci co nie wierzą w Boga chrześcijan, to mogą innych ludzi traktować jak rzeczy?" - wymyśliłeś sobie teorię i pod nią wnioskujesz. Seks nawet ten przedmałżeński nie jest traktowaniem drugiej osoby jak rzeczy.
      • Henryk
        02.01.2020 14:04
        To po co się go uprawia?!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:06
        Z miłości Henryku. Przeważnie wielkiej, pierwszej i niezapomnianej.
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:33
        No dobrze - ile lat żyjesz w małżeństwie żeby wiedzieć co to jest miłość małżeńska?
        ile razy kochałeś prawdziwą miłością jakąś dziewczynę przed małżeństwem?
      • Henryk
        02.01.2020 16:13
        Jesteś księdzem, że chciałbyś mnie wyspowiadać?
      • Henryk
        02.01.2020 16:14
        Albo ubekiem i chcesz mnie przesłuchiwać?
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 17:30
        Jakby co, to ja jestem praktykującym miłość małżeńską mężem jednej żony.
      • Henryk
        02.01.2020 18:00
        Gdyby tak było, to nie wypisywałbyś tu tych bzdur!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 18:06
        Przypominam - VIII przykazanie Dekalogu też istnieje. Jestem katolikiem, mężem i ojcem i dokładnie wiem co piszę. Opieram swoje poglądy na praktyce małżeństwie, a nie na jakiś prywatnych oderwanych od życia, ale też od wiary katolickiej teoriach.
      • Henryk
        02.01.2020 18:40
        Mało że nawypisywałeś materialistycznych bzdur, to jeszcze sobie z nas kpisz!
    • Henryk
      02.01.2020 13:29


      Jak działa miłość oblubieńcza pomiędzy oblubieńcami wzajemnie się nią obdarzającymi, opisane jest w ”Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, pomiędzy Ligią i Markiem. Ten fragment Mickiewiczowego dzieła i opis miłości Ligii i Marka z „Quo vadis” powinny być lekturą obowiązkową na lekcjach religii.

      Istnieją też półmałżeństwa. Półmałżeństwo jest wtedy, gdy jedno ma miłość małżeńską, a drugie nie ma. Gdy miłość małżeńską ma kobieta, to dzieci wychowa dobrze, ale jeżeli mężczyzna nie zachowa się przyzwoicie, to dzieci będą miały wstręt do małżeństwa i z jednej strony będą czuły potrzebę bycia w bliskości z druga osobą płci przeciwnej, ale będzie ona często skutecznie blokowana przez ten wstręt.

      Gdy miłość małżeńską ma mężczyzna, to kobieta nie wychowa dzieci w miłości, ojciec będzie przez te dzieci lekceważony, a przez kobietę poniewierany i odrzucany w pożyciu płciowym. Taki związek ma wielkie szanse na rozpad. Stanowi bardzo poważną przyczynę pijaństwa, a nawet samobójstw mężczyzn.

      Gdy ludzie wiążą się ze sobą tylko z powodu popędu seksualnego, to dzieci ich są w tragicznej sytuacji, bo nie są kochane i nie mają żadnej szansy na bycie w życiu szczęśliwymi. To jest jeden z najgorszych skutków grzechu przeciwko Szóstemu Przykazaniu Bożemu.

      Nieczystość całkowicie niszczy zdolność do miłości oblubieńczej. Nieczystość całkowicie uniemożliwia zaistnienie małżeństwa! Dlatego diabeł tak zaciekle atakuje czystość.

      To, że małżeństwo zostało zniszczone, ma ogromnie złe następstwa. Jak życie pokazuje, ludzie wychowani w egoizmie (zamiast w miłości małżeńskiej), są zdolni do najgorszej zbrodni, jaką jest morderstwo dziecka w łonie matki, a jak słusznie zauważyła Matka Teresa z Kalkuty, do wszelkiej zbrodni i właśnie to zniszczenie małżeństwa, jest przyczyną zdolności ludzi do czynienia wszelkiej niesprawiedliwości z wojnami i terroryzmem na czele.

      Aby małżeństwo mogło stać się rodziną, musi mieć do tego odpowiednie warunki. Tymi warunkami są : Samodzielne mieszkanie, możliwość zdobywania środków do życia rodziny i odpowiednie środowisko do życia i wychowania dzieci.

      Takie warunki (optymalne) są możliwe jedynie w sytuacji kiedy życie społeczne zbudowane jest na sprawiedliwości, czyli na Dekalogu, który jest kodeksem sprawiedliwości.

      Aby odrodzić małżeństwo, należy na temat małżeństwa najpierw zacząć uświadamiać ludzi dorosłych. Wyjaśniać im przyczyny zła spowodowanego zniszczeniem małżeństwa, aby rozumiejąc sprawę małżeństwa, zaczęli postępować w kierunku odrodzenia małżeństwa.

      Oprócz Szóstego Przykazania Bożego, bardzo jest też zakłamane Siódme Przykazanie Boże, od przestrzegania którego, zależą warunki zaspokajania potrzeb materi
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 13:34
        Kiedy w historii świata istniało wzorcowe małżeństwo? Bo jakoś cała historia ludzkości to wojny, niesprawiedliwość, kataklizmy etc.

        "Gdy ludzie wiążą się ze sobą tylko z powodu popędu seksualnego, to dzieci ich są w tragicznej sytuacji, bo nie są kochane i nie mają żadnej szansy na bycie w życiu szczęśliwymi." - ależ to nie jest prawdą.

        "Nieczystość całkowicie niszczy zdolność do miłości oblubieńczej. Nieczystość całkowicie uniemożliwia zaistnienie małżeństwa! Dlatego diabeł tak zaciekle atakuje czystość." - zresztą to też nie jest prawdą.
      • Henryk
        02.01.2020 13:36
        Co to ma do rzeczy?!
      • Henryk
        02.01.2020 13:37
        To, że Twoim zdaniem, które jest błędne, takiego niem, to znaczy że być nie może?
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:26
        Budujesz teorie, która nie tylko że są nieprawdziwe, to także nie odpowiadają nauce Kościoła o nauce świeckiej nie wspominając.
      • Henryk
        02.01.2020 14:34
        Propagujesz tu rozwiązłość seksualną, czyli to co najbardziej szkodzi rodzinie i jeszcze podskakujesz. Ludzie głoszący takie kłamstwa, to wrogowie rodziny, a więc ludzie maksymalnie szkodzący ludzkości!
      • Anonim (konto usunięte)
        02.01.2020 14:39
        Ale co ja mam propagować, skoro piszę jak jest w realnym świecie. To ze wielu udaje, że tak nie jest nie rozwiąże problemów np. edukacji seksualnej.
        I nie bardzo rozumiem o jakich moich kłamstwach piszesz, więc delikatnie zwrócę Twoja uwagę na VIII przykazanie Dekalogu.
      • Henryk
        02.01.2020 14:45
        Ble, ble, ble....
      • elle1
        03.01.2020 12:40
        Henryku, dziękuję za Twój głos. Zgadzam się w 100%, ale nie ujęłabym tego tak dobrze. Tomaszu, celem katolickiej edukacji seksualnej jest nauczenie dziecka jak budować szczęśliwe małżeństwa, w których chować się będą szczęśliwe dzieci. Natomiast problem WHO lezy gdzie indziej. Można to przeczytać w pierwszym zdaniu "standardów". "Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy staje wobec szeregu wyzwań i problemów związanych ze zdrowiem seksualnym. Do tych wyzwań zaliczamy między innymi: wzrost liczby zakażeń HIV i występowanie innych chorób przenoszonych drogą płciową, niechciane ciąże nastolatek czy przemoc seksualną". Jak widać nie ma tu nic na temat tego, że dzieci wychowują się w niepełnych rodzinach, a ludzie są nieszczęśliwi w swoich kolejnych związkach (zakładam, ze szczęśliwe się nie rozpadają, więc seryjni poligamiści po prostu nie potrafią takich tworzyc). A my rodzice jesteśmy tym zainteresowani. Na tym w zasadzie można by skończyć lekturę standardów, bo nie adresują one naszych rodzicielskich dylematów. Dalej można przeczytać o diagnozie na temat źródeł tych problemów. "Konieczność prowadzenia edukacji seksualnej stanowi następstwo zmian, które miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach. Zmiany te dotyczą procesu globalizacji, migracji różnych grup społecznych odmiennych kulturowo i wyznających różne religie, szybkiego rozwoju nowoczesnych mediów, szczególnie telefonii komórkowej. Związane są również z pojawieniem i rozprzestrzenianiem się infekcji wywołanej przez ludzki wirus upośledzenia odporności (HIV) oraz nabytego zespołu upośledzenia odporności (AIDS), a także z narastającymi problemami związanymi z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i młodzieży, i wreszcie – ze zmianą podejścia do zagadnień dotyczących seksualności oraz zachowań seksualnych młodych osób" No i brawo, moze tylko kolejnosc powinna byc odwrotna i trochę się im mylą skutki z przyczynami. Przyczyny to zmiana zachowań seksualnych młodych osób oraz rozwój internetu i technologii cyfrowych a zwłaszcza treści promowane w starych i nowych mediach (co zostało kompletnie tu zignorowane). HiV i przemoc to juz są skutki powyższych a nie przyczyny. Dalej standardy juz sie przyczynami niestety nie zajmują. Robi to natomiast edukacja katolicka.
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 13:18
        @Elle1 - w dzisiejszym świecie nie ma jednego, słusznego modelu życia. Nie ma obowiązku zakładania rodziny czy zakazu życia intymnego poza małżeństwem.
        Kwestie czystości przedmałżeńskiej, kwestia małżeństwa są dziś wyłącznie związane z wiarą i byłbym pierwszym, któremu nie podobałoby się narzucanie standardów wychowania seksualnego katolikom niezgodnie z wiarą.
        O ile wiem, a wiem to z dobrych źródeł - nauczanie zgodnie ze standardami WHO jest dobrowolne, więc cała ta dyskusja jest w tym temacie bezsensowna.

        Natomiast czym innym jest fakt, ze tzw. szkolne nauczanie katolickie o rodzinie, czystości itd jest porostu nieskuteczne. W innym artykule na GN dyskutowaliśmy o problemie pornografii, statystyki choćby wczesnej inicjacji są zatrważające, a patologia rozwodów dotyka rodzin katolickich. Odpowiedzią na to nie jest udawanie, że nie ma problemu, a najlepszą drogą jest czystość. Bo taka odpowiedź nie działa. Do mnie bardziej przemawia dziś nauczanie wg standardów WHO, bo przynajmniej w dużej części ma szanse zapobiegać patologiom.
        Ale też daje szanse na pogodzenie sie z faktem, ze rewolucja seksualna dotarła także do Polski i dziś nie wróci się do modelu który podobno był wzorcową rodziną. Szczególnie że takiego modelu tak naprawdę nie było i nie ma.
        Dla przykładu, jak czytam, że czystość przedmałżeńska zapewnia szczęśliwe małżeństwo to wiem że piszą to teoretycy. Bo nie ma żadnego przełożenia pomiędzy jednym, a drugim. Małżeństwo buduje się dzień po dniu, a nie że ślub to jakaś magia i przepustka do seksu.
      • elle1
        03.01.2020 15:36
        No dobrze Tomaszu. To porozmawiajmy o rozwiazaniach proponowanych przez WHO. Rozwiazanie jest jedno. Róbcie dalej tak jak robicie, ale sie zabezpieczajcie przed ciążą i HiV oraz negocjujcie żeby Wam nikt krzywdy nie robil. Czyli widzimy dziecko z zapałkami w jednej ręce i podpałką do grila w drugiej i dajemy mu jeszcze do zabawy gaśnice, wmawiając przy tym , że teraz jest bezpieczne. Tyle że dzieci nie mają wystarczających zdolności poznawczych żeby obsłużyć gaśnicę nawet na trzeźwo, a zwykle bawią się po pijaku. Nie mówiąc o tym , że nawet jak im się jakimś cudem uda uniknąć najgorszego to nie ma szans , żeby się nie poparzyły. Typowo lewicowe ignorowanie zdrowego rozsądku i życzeniowe myślenie. W zasadzie za sukces należy im policzyć to, ze ktoś z tym wogóle dyskutuje. To co robią dorośli to ich sprawa, ale wmawianie dziecku, które nie ma pełnych zdolności do czynności prawnych z uwagi na nierozwinięte w pełni zdolności poznawcze że może samo dysponować swoim ciałem to kryminał - zwłaszcza w szkole publicznej.
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 16:09
        Analiza dokumentu na bazie jednej tabeli jest mało poważna. Zacznijmy dyskusję od pierwszych stron, ale polecam szczególnie rozdział zatytułowany "Racjonalne uzasadnienie potrzeby prowadzenia edukacji seksualnej". Dużo w tym, co tam jest napisane kojarzę z własnego okresu rozwoju i dojrzewania.
        Błędnym jest też założenie, że jak sie dzieciom przekaże jakąś wiedzę, to one od razu "zrobią coś złego z tą wiedzą". Gdyby tak zakładać, to przecież z automatu wyklucza się całą edukację. Uczenie dzieci procesu reakcji chemicznych jest np. totalnie niebezpieczne, bo mogą wysadzić szkolę chcąc wypróbować wiedzę teoretyczną. Z fizyką jest podobnie, język polski to dopiero niesie zagrożenie dla moralności gdy omawia się literaturę np. międzywojenną.
        Ale fakt, lewicowi działacze mieli podobny problem z religią, bo przecież krucyfiks, czy ST.

        Generalnie jest też inny problem, czy dziecko w jakiejś fazie rozwoju samo nie dotrze do bardzo wykrzywionej "wiedzy" z internetu? Tutaj trzeba postawić pytanie, co jest dla dziecka lepsze - wiedza przekazana przez nauczyciela, czy ta z internetu.
      • elle1
        03.01.2020 18:16
        W standardach WHO jest wiele prawd, półprawd i okrągłych zdań odwołujących się do lęków rodziców. Jest też niestety wiele błędów i nielogicznych tez wynikających z ideologicznego zaślepienia autorów. Na stronie 18 można przykładowo przeczytać prawa seksualne człowieka m. in ze ma on prawo do a) związków seksualnych opartych na obopólnej zgodzie i b) prowadzenia satysfakcjonującego, bezpiecznego i sprawiającego przyjemność życia seksualnego. Dziecko nie dowie się zatem , ze ma prawo do związków głebszych niż tylko seksualne, ze ma prawo do zaspokajania w związkach wszystkich potrzeb z drabiny Maslowa np. bezpieczeństwa, przynależności, akceptacji czy uznania. Innymi słowy, że ma prawo do realizacji swojej płciowości w bezpiecznym, trwałym i stabilnym emocjonalnie związku. Celem edukacji seksualnej powinno byc uświadomienie tego młodemu człowiekowi, bo ta wiedza po prostu do niego nie ma jak dotrzeć, bombardowany jest przekazem, że liczy sie tylko seks, który z automatu daje szczęście. Seks z automatu to daje własnie przemoc, HiV i niechciane rodzicielstwo. Przyjemność i związek wymaga wysiłku wychowania i samowychowania emocjonalnego. Człowiek sam się musi o to postarać, i żadne prawa mu tego nie gwarantują. Związek seksualności ze sferą emocjonalną człowieka jakoś autorom kompletnie umyka, podobnie jak różnice w przeżywaniu płciowości przez kobietę i mężczyznę. Standardy są zatem zagrożeniem dla zdrowia psychicznego młodzieży. No i oczywiście, że mają tą wiedzę natychmiast wykorzystać, przecież po to są edukowane. Standardy ich przecież nie zachęcają w żaden sposób do odroczenia decyzji o współżyciu. A najlepsza jest wiedza przekazana przez rodzica.
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 18:34
        "No i oczywiście, że mają tą wiedzę natychmiast wykorzystać, przecież po to są edukowane."
        Czyli tak, jak w kanonie lektur są omawiane dzieła Młodej Polski to oznacza że zachęca sie młodych ludzi do sprawdzenia jak tworzy sie po narkotykach czy alkoholu? Notabene nie tylko Młoda Polska miała z tym problem. Czyli co, wycofujemy dzieła kontrowersyjnych moralnie autorów?
        Po lekcji chemii przeciętny uczeń może na drodze eksperymentów nie tylko wysadzić szkołę, ale wyprodukować pijalny destylat. Czyli zaprzestajemy uczenia chemii.
        Fakt, wycofano już ZPT, pewnie dlatego że uczyło się na nich posługiwania młotkiem i innymi niekoniecznie dobrymi narzędziami.

        A co do rodziców - to przepraszam czego mogą nauczyć? Życia w rodzinie? Naprawdę w ilu rodzinach przykład rodziców zachęca do życia w małżeństwach?
      • Dremor_
        03.01.2020 18:47
        Dremor_
        Elle, czytałaś tekst? Na 18 stronie masz wymienionych o wiele więcej praw, nie tylko te dwa, które podajesz. A na 14 stronie masz informację o koncepcji szerokiego podejścia do edukacji, uwzględniającego właśnie te potrzeby o których piszesz.

        A to, że wiedzę młodzi mają od razu wykorzystać, to sama sobie chyba wymyśliłaś. Chyba, że myślisz sobie, że jesteś mądrzejsza, niż na przykład twórcy programu edukacji seksualnej w Szwecji, którzy tworzyli go w oparciu o Standardy WHO z z góry określonym celem, by podnieść wiek inicjacji seksualnej tamtejszej młodzieży. Dodam, że cel udaje się zrealizować.

        A co do wiedzy przekazywanej przez rodziców, to chyba nie uwzględniasz psychologii rozwojowej młodego człowieka. Okres dojrzewania nie bez powodu ma wpisany tak zwany "etap buntu", który polega na zerwaniu z autorytetem rodzicielskim. Biologicznie jest to mechanizm, który zapobiega występowaniu kazirodztwa, młody człowiek odkrywając swoją seksualność zaczyna odczuwać naturalny wstyd przed rodzicami i będzie unikać rozmów na ten temat. Jest to zrozumiałe, przecież żaden zdrowy nastolatek nie będzie opowiadać o swoich doświadczeniach seksualnych matce. W tym świetle koncepcja, by edukację seksualną pozostawić rodzicom, jest z góry skazana na porażkę.
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 19:11
        Dremor, ale można uczyć przykładem życia rodzinnego. W końcu mamy w Polsce prawie same wzorcowe modelowe rodziny.
      • Dremor_
        03.01.2020 19:32
        Dremor_
        Często jest tak, że antyprzykład bywa dobrym przykładem, bo młody chłopak pomyśli sobie "nie będę jak mój ojciec" i wyjdzie mu to na dobre. Problemem jest natomiast obecny program WDŻ, który próbuje młodym wmówić, że polskie rodziny to najlepsze dobro, jakie może ich w życiu spotkać, a każdy inny rodzaj związku to zło i kara piekielna. I to bez rozróżnienia, czy chodzi o inny rodzaj związku z świadomego wyboru, czy też nie. Mamy obecnie w kraju tak zwany "kult rodziny biologicznej" z lansowanym modelem "tradycyjnej rodziny". Efekt jak na razie jest taki, że jesteśmy jedynym w Europie krajem, gdzie systematycznie i skokowo rośnie liczba domów dziecka.
      • elle1
        03.01.2020 20:34
        Tak, tych praw jest jeszcze trochę np. o informacji, edukacji, wyborze małżonka czy usług zdrowotnych, ale nie ma żadnego o poszanowaniu sfery emocjonalnej. To chyba najlepiej świadczy o zakresie zainteresowań autorów. Nikt nie twierdzi, ze dzieci nie powinny być wychowywane w zakresie swojej seksualności, ale upieranie się przy tym kontrowersyjnym dokumencie nie jest przejawem zdrowego rozsądku. Autorzy twierdzą, że starali sie zadowolić wszystkich, no to po prostu powinni kontynuować starania, bo ewidentnie spora grupa adresatów nie jest jeszcze zadowolona. A liczba domów dziecka być może jest skorelowana z lansowaniem rodzin patchworkowych i konkubinatów , których też skokowo przybywa, a które od zawsze były siedliskiem patologii, jeszcze zanim stały się modne i "nowoczesne". Tomaszu, rozumiem, zd jesteś zdania, ze kondycja polskiej rodziny się poprawia wraz z liberalizacją poglądów? Na jakich wskaźnikach opierasz swoje przekonania?
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 21:02
        @Elle1 - nie ma czegoś takiego jak polska rodzina. Raczej trudno też określać rodziny patchworkowe czy konkubinaty siedliskiem patologii. To wszystko to takie stereotypy nie związane z rzeczywistością.
        Natomiast kondycja rodziny jest taką iluzoryczną bajeczką, bo nie ma jak zdefiniować obiektywnie tego pojęcia. Czy rodziny z mężem - panem i władcą i podporządkowanymi także ekonomicznie żona i dziećmi bez prawa głosu to była dobra rodzina? Czy to co dziś nazywa się przemocą domową, a kiedyś normą rodzin było dobre?
        A może standardowe wychowanie dzieci, poza dorosłymi i z siłą wprowadzanymi zasadami i perswazją za pomocą tego co dziś zowie się przemocą były aby dobre patrząc po dzisiejszym cieplarnianym podejściu do dzieci?
        Notabene kiedyś dziecko nie miało żadnego prawa głosu, wiec faktycznie dla wielu tęskniących za tamtymi wzorami może być szokiem dokument WHO.
      • Dremor_
        03.01.2020 21:20
        Dremor_
        Ok, widzę, że jednak przeczytałaś kawałek strony 18, a teraz w takim razie proszę przeczytaj dokładnie całość dokumentu, możliwie ze zrozumieniem, a może pojmiesz dlaczego nie ma tam nic o "poszanowaniu strefy emocjonalnej", "trwałości małżeństw" i innych rzeczy, których Ci tak brakuje.

        Co do liczby domów dziecka, 18 nowych placówek powstało w 2018. Skorelowane jest to głównie z polityką obecnego rządu, który chcąc lansować "tradycyjny model rodziny" doprowadził do ograniczenia liczby rodzin zastępczych (ubyło 670 takich rodzin).
        Nie ma to najmniejszego związku z lansowaniem konkubinatów (których w Polsce nikt nie lansuje), a z sytuacją przeciwną, gdzie dobro instytucji rodziny stawia się ponad dobrem dziecka.
  • Dremor_
    03.01.2020 14:40
    Dremor_
    Teza postawiona w artykule jest błędna, ponieważ autor uznaje WDŻ jako edukację seksualną. Tymczasem sami autorzy podstawy programowej przedmiotu WDŻ mówią wprost, że ów przedmiot edukacją seksualną nie jest, argumentując to pracą prof. Krystyny Ostrowskiej (wielokrotnie cytowanej w materiałach do WDŻ), zatytułowanej "Edukacja czy wychowanie seksualne? : spór o słowo czy o rzecz?" Studia nad Rodziną 2/1 (2) 1998.

    Autorka dokonuje szczegółowej analizy i rozróżnienia między edukacją seksualną, która w samym swoim zamierzeniu jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła, a wychowaniem seksualnym, które jest zbieżne z naukami Kościoła zawartymi w dokumencie papieskiej Rady ds. Rodziny pt. „Ludzka płciowość. Prawda i znaczenie. Wskazania dla wychowania w rodzinie” z 1996 roku.
    • elle1
      03.01.2020 17:15
      Edukacja seksualna to jest na lekcjach biologii. W zajęciach z edukacji seksualnej chodzi w istocie o wychowanie liberalne.
      • Dremor_
        03.01.2020 18:09
        Dremor_
        Zaraz, mówisz, że na lekcjach biologii uczą liberalnego wychowania?

        Na lekcjach biologii przekazywana jest wiedza z zakresu biologii. Edukacja seksualna jest o wiele szerszym zagadnieniem, bo obejmuje także między innymi zagadnienia z psychologii, czy kulturoznawsta, które nie należą do zakresu biologii. Natomiast WDŻ jest wychowaniem, czyli określonym procesem mającym na celu nie tyle przekazanie wiedzy, co formację w duchu określonych wartości. Edukacja seksualna nie ma waloru wychowawczego, tylko edukacyjny.
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 18:12
        Dodam tylko, że sprowadzanie edukacji seksualnej do nauki biologi powoduje, że swą naturalna ciekawość i naturalną potrzebę poznania dzieci zaspokajają w internecie.
      • Dremor_
        03.01.2020 18:22
        Dremor_
        Tym bardziej, że sama biologia nie daje możliwości wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Z czysto biologicznego punktu widzenia człowiek jest stworzony do seryjnej poligamii, czego dowodem jest taki, a nie inny cykl płodności kobiety, słynna synchronizacja cyklu miesiączkowego występująca w grupach kobiet, by jeden mężczyzna mógł zapłodnić wszystkie kobiety, czy anatomia męskiego członka, który ma taki kształt, by mógł podczas stosunku usunąć pozostawione nasienie poprzedniego mężczyzny.

        Sama biologia może co najwyżej rzucić światło na zwyczaje seksualne z czasów ludzi pierwotnych, ale nie jest, ani nie zastąpi edukacji seksualnej.
  • Dremor_
    03.01.2020 14:51
    Dremor_
    Od czerwca tego roku wchodzą w życie nowe zasady dotyczące przygotowania narzeczonych do małżeństwa. W protokole przedmałżeńskim ksiądz będzie pytać szczegółowo o takie rzeczy, jak płodność, czy zdolność do współżycia.

    Biorąc pod uwagę, że zgodnie z nauczaniem Kościoła nie ma możliwości, by przed ślubem wiedzieć, czy jest się zdolnym do seksu, albo czy jest się płodnym, to znaczy, że pośrednio Kościół sam przyznaje, że przyszli małżonkowie nie stosują się do nauczania Kościoła.
    • elle1
      03.01.2020 17:09
      Dobrze wiesz po co jest ten protokół. Zatajenie faktów znanych jednej ze stron przed drugą jęst podstawą do stwierdzenia, że małżeństwo nie zostało ważnie zawarte. Dotychczas były to choroby psychiczne i np. niechęć do potomstwa a teraz rozszerzono o płodność i zdolność do współżycia. Niekiedy wiadomo to bez wcześniejszych prób, np. komuś podobają się wyłącznie osoby tej samej płci, albo jest zniszczony przez pornografię i wtedy jest niezdolny do współżycia. Zdarza się też że dojrzewanie płciowe sie nie zakończyło prawidłowo albo nawet i nie zaczęło.
      • Dremor_
        03.01.2020 18:14
        Dremor_
        Pytania o uzależnienia, czy orientację seksualną również padają, więc nie o to tu chodzi. Ale doprawdy nie mam pojęcia, jak w świetle aktualnej etyki katolickiej mam wiedzieć, czy jestem płodny, czy nie nie będąc w małżeństwie. Przecież obecnie nawet nasienia nie da się zbadać bez złamania kościelnych zasad.

        Te pytania oznaczają tyle, że nawet Kościół nie ma złudzeń w tej kwestii.
Dyskusja zakończona.

Komentarze do materiału/ów:

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11