A czy ktoś pilnuje by nie przekroczyć cienkiej czerwonej linii bałwochwalstwa świętego papieża? Nic nie słyszeliśmy o cnotach heroicznych jego rodziców wyróżniających ich pośród innych małżeństw. Ich zasługą jest wychowanie świętego syna. To dużo, i będzie im poczytane na Sądzie Ostatecznym, ale biorąc dotychczasowe kryteria beatyfikacyjne, czy to wystarcza? To może zadekretować, że rodzice każdego świętego, a przynajmniej papieży i doktorów Kościoła (a może jeszcze załapią się na to rodzice każdego biskupa?) z urzędu są błogosławionymi? Wtedy mniej byłoby roboty dla odpowiedniej kongregacji watykańskiej i Franciszek mógłby pochwalić się odchudzeniem kurii rzymskiej.