Żeby to Kardynał poprowadził Kościół Katolicki... W każdym razie, polecam jego książki i wypowiedzi. Jest prawdziwym, głębokim, jasnym nauczycielem wiary, moralności, acezy i modlitwy, milczenia i jeszcze raz milczenia i Liturgii. Może by Europejczycy, zamiast gadać o otwarciu, po prostu ustąpili miejsca np. czarnoskóremu kardynałowi, który zresztą dobrze zna kulturę Zachodu.
No właśnie, czy katolicy, a szerzej chrześcijanie maja być otwarci, mają się nie lękać i odważnie każdemu stworzeniu głosić Dobrą Nowinę. Dobrą, tzn. nie zaczynać głoszenia od potępiania, czy straszenia.
Pan Jezus nie stronił od potępienia: „Biada wam obłudnicy ...”. Proponuję by lewacy tacy jak TomaszL zaufali nam, katolikom i głosili swoje poglądy bez potępiania inwektywami o mówię nienawiści itp. My wam nie podpowiadamy jak czytać Marksa lub Żiżka więc i wy sobie nas odpuśćcie.
@PTYŚ - przeczytaj do kogo są skierowane "biada wam" i co jest w tej samej mowie po tych słowach. O ostatnim błogosławieństwie przed tym "biada was" aż strach tutaj napisać.
Problem w tym, że ci, co potencjalnie żyją w wierze chyba nie do końca potrafią zaufać Bogu i sami usiłują urządzać świat wg własnej jego wizji. W dodatku wielu religijnych, praktykujących katolików żyje w lęku przed innymi, tak jak apostołowie przed zesłaniem Ducha Św. Widać niestety wielki problem formacyjny.
I tak, życie bez Boga to jest droga do potępienia. Tyle tylko że skupianie się na tym nie jest drogą ku świętości. Nie można iść ku świętości ze strachu przed potępieniem.
Tija... oczywiście, katolicy nie ufają Bogu i chcą urządzać świat ... a Kto powiedział: „czyńcie sobie ziemię poddaną”? Rozumiem, że rozmaite trolle chciałyby aby katolicy zamknęli się w domu i zakładzie pracy i pozwolili wszelkiej maści bezbożników urządzać im świat i wychowywać im dzieci. Trolu TomaszuL odpuść sobie nas i wracaj do klubiku Krytyki Politycznej.
Ptyś, dokładnie potwierdzasz słowa TomaszaL. Próbujesz przemodelować katolicyzm według własnej wizji, w której nie ma miejsca dla fanów Krytyki Politycznej. W dodatku próbujesz wyzywać bliźniego od trolli i lewaków, choć takie zachowanie wyraźnie stoi w sprzeczności z przykazaniami.
Owszem, katolicy nie mogą być fanami materialistów i ateistów z KryPola bo mają być fanami Boga w Trójcy świętej Jedynego. A Chrystus Pan powiedział, że nie można dwom Panom służyć. Tyle w temacie Trollu.
@PTYŚ - czyńcie ziemię poddaną nie oznacza róbcie sobie poddanymi ludzi o innych przekonaniach. Strach widoczny w agresji to zapewne problem z wiarą. Człowiek wierzący nie boi się drugiego człowieka, nie wyzywa swych bliźnich itd.
Tu się mylisz, Ptyś, bo Kościół Katolicki pełnymi garściami czerpał z dorobku materialistów i ateistów, choćby Marksa, którego zmodyfikowana i dostosowana do chrześcijaństwa filozofia stanowi obecnie podstawę Katolickiej Nauki Społecznej. Albo zobacz sobie na przykład Jana Pawła II, którego filozofia bliższa była ujęciu ateisty Hegla, niż Humanum Genus Leona XIII.
Oczywiście. Sam Karol Wojtyła w swoich pracach i wypowiedziach przyznawał się do fascynacji Heglem. Zbieżność poglądów można znaleźć w każdej jego publikacji o charakterze antropocentrycznym. Anegdotyczna jest też jego rozmowa z Tischnerem na ten temat, gdzie Wojtyła mówił Tischnerowi, żeby "był Heglem". Co do marksizmu, to wystarczy sięgnąć do encykliki Rerum Novarum i kolejnych. Encyklika była odpowiedzią na marksizm, w której postanowiono wziąć z filozofii Marksa to, co dobre (podejście socjalistyczne, troskę o robotników, prawa pracownicze), a odrzucono to, co jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem (materializm). Wpływ marksizmu jest o tyle oczywisty, że dotychczas wszystkie filozoficzne dokumenty Kościoła redagowane były w duchu tomizmu. W RN tomizm jest jakby nieobecny, trudno się temu dziwić, skoro marksizm powstał w odpowiedzi na istnienie społeczeństw klasowych, co samo z siebie wynikało z filozofii Tomasza.
Żeby napisać, że Katolicka Nauka Społeczna jest zmodyfikowanym marksizmem to trzeba NIC nie wiedzieć o KNS albo być załganym kłamcą, albo koniunkcja obu możliwości.tyle w temacie trollu.
Zestawiłem sobie dwóch ludzi, pierwszy nie wierzy w Boga, ale ma dobra materialne. Drugi nie ma nic, tylko wiarę w Boga. Pytanie, który z nich bardziej podąża ku przepaści rozpaczy, do tego stopnia, że jedyne, co mu pozostanie, to założyć na siebie bombę i wysadzić w tłumie? Uprzedzę od razu, że niekoniecznie musi chodzić o wiarę w Allaha, w ostatnich latach w Afganistanie zamachowcami samobójcami byli chrześcijanie, przekonani przez islamskich radykałów do dokonania zamachu. W zamian za to rodzina zamachowca otrzymuje 1000 dolarów.
Katolicyzm cały czas popełnia zasadniczy błąd, uważając, że ubóstwo jest szlachetniejsze, niż bogactwo. Protestantyzm postawił akcenty inaczej, tam bogactwo materialne jest nagrodą od Boga za osobistą pracowitość. Może w końcu czas na pewną rewizję tego zagadnienia, by przestać romantyzować nędzę, tylko znaleźć sposób na okołoreligijną motywację do wzięcia spraw w swoje ręce i zaangażowania w poprawę jakości swojego bytu?
Tak, chrześcijanie, doprowadzeni przez ubóstwo do takiej sytuacji, że wysadzenie się w powietrze dla pieniędzy staje się dla nich jedynym sposobem, by rodzina nie umarła z głodu. I radykałowie z chęcią tę ich sytuację wykorzystują.
Widać niestety wielki problem formacyjny.
I tak, życie bez Boga to jest droga do potępienia. Tyle tylko że skupianie się na tym nie jest drogą ku świętości. Nie można iść ku świętości ze strachu przed potępieniem.
Katolicyzm cały czas popełnia zasadniczy błąd, uważając, że ubóstwo jest szlachetniejsze, niż bogactwo. Protestantyzm postawił akcenty inaczej, tam bogactwo materialne jest nagrodą od Boga za osobistą pracowitość. Może w końcu czas na pewną rewizję tego zagadnienia, by przestać romantyzować nędzę, tylko znaleźć sposób na okołoreligijną motywację do wzięcia spraw w swoje ręce i zaangażowania w poprawę jakości swojego bytu?