Wieczne "dialogowanie", wzajemne poszanowanie, ubogacanie i poznawanie. Cóż za bzdety... Czy tego chciał nasz Pan? Czy raczej nakazywał nauczać Ewangelii i chrzcić w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego? Ci wstrętni, modlący się, uczestniczacy co niedziela we Mszy świętej i spowiadający się "tradycjonalisci" to chyba ostatnie owieczki irlandzkiego Kościola, wiec moze nieco więcej szacunku, arcybiskupie.
Sam mieszkalem w Irlandii 9 lat. Niedaleko Cork na poludniu kraju. Piękne, całkowicie puste koscioly i katedry. Na niedzielnych Mszach sw. garstka starszych kobiet. Dramat. Zaś u znienawidzonych przez hierarchę "tradycjonalistow" kościoły pelne. Vide Kościół Our Lady Of Rosary w Cork, prowadzony prez Bractwo sw. Piusa X. Komu zatem wierzyc? Za kim podążać? Gdzie jest żywa wiara?