• Minerwa
    15.04.2019 13:10
    Minerwa
    Ja też nie widzę tego zbyt jasno. Choć może z innych powodów. Problem jest w tym, że Autorka świadectwa w swoim życiu religijnym wpakowała się w pułapkę uczuć, przeżyć, doznań i wrażeń. Zamiast wiary w Bożą obecność ona tę obecność czuje, doświadcza, przeżywa. A co, jak przestanie czuć? A co, jak się skończy pobożny „pałer” i zamiast życia na duchowej wyżynie przyjdzie ciemna noc, oschłość, pustynia? Bóg nie daje pociech duchowych non stop, czasem mówi „wystarczy ci mojej łaski” i każe naszej mocy doskonalić się w słabości. Zawieszanie swojego życia duchowego na uczuciach jest popularnym błędem, którego konsekwencje mogą być paskudne, zwłaszcza dla osoby z depresją. W pewnym momencie okazuje się, że człowiek tak naprawdę kochał nie Boga, tylko to ciepełko, które czerpał z poczucia Jego bliskości. Jest to rozpoznanie piekielnie bolesne, które człowieka, zwłaszcza skłonnego do depresji może powalić na ziemię – ale jest też zbawienne, bo może powalić na kolana i doprowadzić do prawdy o Bogu i o sobie samym.
    Jak powiedziała kiedyś siostra Borkowska, chmura znad Taboru nie jest żadną krewną moich prywatnych duchowych mgiełek.
  • Ja
    15.04.2019 19:47
    Bardzo dobrze, że autorka ma kierownika duchowego. On ją poprowadzi gdyby przyszła ciemność i posucha duchowa.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11