Czas najwyższy nie zamiatać pod dywan tylko rozliczać również karanie nie po to aby ranić ale po to aby chronić również sprawców przed ich arogancją i bezkarnoscią bo jeśli to ich nie zmieni to skończą o wiele gorzej, a siostrom życzę wytrwałości jesteście nam bardzo potrzebne i wasza modlitwa.
Czytając ten artykuł muszę się wypowiedzieć. Tu moje usta milczeć nie będą. Duchowość oraz osobista relacja z Bogiem jest widoczna gołym okiem w powołaniu jakie Bóg daje. Można rozeznać czy dany kandydat ma prawdziwe powołanie, więc można wnioskować czy w seminariach są odpowiednio formowni i rozeznawani duchowo. Mogę powiedzieć na moim przykładzie że gdy Pan Jezus mi powiedział ,, Chodź za Mną " i ja wybierając tę drogę dał mi łaskę, to ogromny dar: zabierając popęd seksualny. A znam wielu powołanych- wybranych, którzy nie odczuwają popędu seksualnego. Mają powołanie i są wybranymi, służą charyzmatami, nie skupiają się na uczuciach ale mają głębię miłości do Boga i człowieka, są też słabymi osobami ale ich powołanie nie opiera się na skupianiu i doznawaniu przyjemności jakie świat niesie. Im wystarcza to co od Boga dostają, Bóg sam o nich dba tak jak i o mnie. Bóg swojemu wybranemu daje ,, mannę ", sam troszczy się o jego finanse, ubiera go, chroni go i zabiera to co przeszkadza w służbie. Czyli Bóg sam uzdalnia do służby wybranego. Trzeba by było się zastanowić nad zmienieniem formacji i rozeznawania głębi duchowości kandydata. Bo kandydat to nie zawsze jest wybrany przez Boga. Można zdemaskować to co od Boga nie pochodzi. Amen
Niestety nie jest jednak tak, że po wstąpieniu do stanu duchownego człowiek staje się bezgrzeszny i pozbawiony pokus. Walka o duszę trwa do końca życia człowieka i ktoś może być godnym zaufania i poukładanym człowiekiem w momencie święceń, a np. po 10 latach pod wpływem jakichś wydarzeń popaść w ciężkie grzechy.
Nie chodzi tu o przypadki, gdy ktoś porządny po latach schodzi na złą drogę, tylko o wątpliwych kandydatach przepychanych kolanem przez seminaria. Niestety, w formacji stawia się na ilość, a nie na jakość, a nawet dochodzi do sytuacji, że wyświęca się ludzi, którzy sami otwarcie przyznają, że nie mają powołania. Warto poczytać świadectwa księży, którzy porzucili kapłaństwo, często pojawia się motyw chęci rezygnacji jeszcze przed święceniami, ale mimo to niemal na siłę przekonuje się ich, by nie rezygnowali.
"Chodzi o wzajemne relacje. Zdarza się, że to zachowania niektórych sióstr zakonnych, kobieca zalotność, choć nie zawsze uświadomione, stwarza pokusy, prowokuje reakcję osób przeciwnej płci."
Przepraszam, ale to jest klasyczny przykład wiktymizacji ofiar. Jak mężczyzna ma w sobie choć minimum standardów moralnych, to nawet gdyby mu naga kobieta do łóżka wskoczyła, to przykryje ją kocem i pójdzie spać na kanapę. A tu mówimy o księżach i biskupach, osobach, które oprócz zwykłej ludzkiej przyzwoitości ślubowały celibat. I takich ludzi chce się usprawiedliwiać, że zakonnica go sama na złą drogę sprowadziła nieuświadomioną zalotnością?
No ale to jest klasyczne podejscie, ze jedna strona ma byc twardzielem "nie do ruszenia". Siostra zakonna rowniez do czegos jest zobowiazana. Mowimy przeciez o dwoch osobach duchownych. Kiedy sw.brat Albert tworzyl zgromadzenia, dawal braciom u siostrom bardzo scisle wytyczne dotyczace wspolnych kontaktow. Po prostu znal sie na ludziach i wiedzial, ze pewnych sytuacji nalezy zwyczajnie unikac, a nie bezustannie wystawiac sie na proby.
Nie zauważyłam, żeby tekst siostry o "nieuświadomionej zalotności" miał wiktymizować sprawców (bo chyba to chciałeś napisać?). Faktem jest, że pewne zachowania ofiar (szeroko rozumianych) zachęcają do działania przestępców lub ułatwiają im działanie. Kiedy ktoś nosi w tylnej kieszeni spodni portfel z całą wypłatą to jest to ułatwianie pracy ewentualnemu złodziejowi. Nie znaczy to, że czyn złodzieja jest przez to mniej zły.
Fatalne porównanie, by księdza, czy biskupa mającego kontakt z zakonnicami porównywać ze złodziejem. Po zwykłym człowieku, nawet nie księdzu spodziewam się, że mi nie ukradnie portfela, nawet gdybym zostawił go na widoku na biurku. I tym bardziej nie oczekuję, że zakonnica ma 24 godziny na dobę mieć się na baczności i pilnować się, bo wystarczy, że nieświadomie zachowa się w sposób zalotny, a ksiądz zaraz ją wykorzysta seksualnie.
Siostra tego nie powiedziała - to Tobie się wydaje, że to powiedziała. Siostra powiedziała jedynie, że czasem wina może leżeć po obu stronach. Ty wolisz uznać całkowitą, stuprocentową niewinność każdej siostry zakonnej. I nie widzisz w tym nic absurdalnego.
Tzn. co masz na myśli przez wiktymizowanie ofiar w kontekście zdania, które napisałeś? Myślałam, że chodzi Ci o ukazywanie sprawców jako bezwolnych ofiar zachowania osób pokrzywdzonych. To w sumie ciekawe, że nie to miałeś na myśli. A co do porównania, to czy zamykasz drzwi do domu, kiedy wyjeżdżasz na weekend, czy też zostawiasz drzwi otwarte na oścież, bo po zwykłym człowieku nie spodziewasz się kradzieży? I nie chodzi tu o porównanie gwałtu do kradzieży, ale o kwestię ostrożności. Jeżeli kobieta np. nie umie bronić swoich granic to sama naraża siebie na krzywdę. I nie, to nie zmniejsza ewentualnej winy napastnika, ale jest niebezpieczne dla niej samej i to ona na tym może ucierpieć. Dlatego bardzo ważna jest chociażby nauka zwykłej asertywności (np. na wulgarne zaloty kolegi z pracy nie odpowiadać wymuszonym śmieszkiem, tylko okazać dezaprobatę ).
Gość, siostra powiedziała "że to zachowania niektórych sióstr zakonnych, kobieca zalotność, choć nie zawsze uświadomione, stwarza pokusy, prowokuje reakcję osób przeciwnej płci". Wybacz, po księdzu, czy biskupie spodziewam się, że jakby go nawet wprost i bezczelnie zakonnica uwodziła, to da jej reprymendę, albo duszpasterskie upomnienie, a nie że będzie korzystać z okazji.
Batrahe, Znów porównujesz księdza ze złodziejem. Tak, zamykam drzwi w obawie przed złodziejem, ale nie sądzę, że normalną sytuacją jest, gdy zakonnica musi zamykać drzwi swojego pokoju z obawy przed gwałtem ze strony przełożonego. Niezależnie od tego jak zalotnie sama się zachowuje.
Dremor, no właśnie. Zamykasz drzwi chociaż nie traktujesz zapewne większości ludzi jak potencjalnych złodziei (i słusznie). Podobnie jest w tym przypadku.
O czystość, tu w rozumieniu seksualności trzeba dbać w każdej sekundzie życia. O panoszącym się w dzisiejszym świecie demonie Jezebel zbierającym żniwo przede wszystkim wsród kapłanów kk i małżeństw świetnie wypowiedział się ks. Glas, warto zobaczyć na yt: The distraction power of the Jezebel spirit
Glas ma tendencję do zwalania wszystkiego na demony, co niestety powoduje, że rozmywa się osobistą odpowiedzialność sprawców za swoje czyny. Zamiast uznania własnej grzeszności mówi się "wąż mnie zwiódł".
Dremor ma wielką tendencję do antykatolickich wypowiedzi, więc ze wzgledu na ten fakt, jak i na mroczny nick nie bede wdawala sie z nim w dyskusje, które (jak miałam okazję wielokrotnie to zaobserwowac) prowadzą do nikąd.
wrecz przeciwnie.Dremor obnaza zaklamanie.A,ze sie to niektorym nie podoba to powinni sie zastanowic czy akurat niema racji i ich to nie dotyczy.Przy docenianiu niewatpliwej poboznosci piewcow Medziugoria Gospa jednak zaprzeczyla slowom Boga na Synaju a to zmusza do zrewidowania pogladow.W raju diabel tez musial wydawac sie atrakcyjny inaczej Adama i Ewy by nie oszukal.
DREMOR dyskutuje, podając argumenty. Nie zawsze trafione, owszem, ale po to jest dyskusja - nie muszę się z rozmówcą zgadzać. Wiedzę ma sporą i dlatego czasami nie ma kontrargumentów pod jego wypowiedziami. Bo trzeba by się odnieść do konkretu.
@ONA DREMOR w swoich wypowiedziach deprecjonuje wypowiedzi innych dyskutantów utwierdzając jedynie powierzchowne sądy, którymi szafuje na prawo i lewo (bo na wszystkim "świetnie się zna") . Myślę, że najpierw należałoby zapoznać się z czymś co mamy zamiar zanegować, takie zapoznanie się często zmienia ocenę.
Owszem, deprecjonuję WYPOWIEDZI dyskutantów, a nie samych dyskutantów. Na temat szkodliwości podejścia Glasa i innych "egzorcystów-celebrytów" wypowiedziałem się powyżej, podając argument. Odnieś się proszę do argumentu, a nie do mojej osoby, czy mojego nicka.
Czemu nie? Ty lubisz odnosić się do osób, a nie do ich wypowiedzi:) Ale zdanie, że szafujesz powierzchownymi sądami na prawo i lewo, bo na wszystkim "świetnie się znasz" jak najbardziej jest odnoszeniem się do Twoich wypowiedzi. licznych.
Na przykład, kiedy uznajesz za niemożliwe stwierdzenie, że jakaś zakonnica może mieć coś na sumieniu.
Wybacz, ale mój czas jest bardzo cenny, by wdawać się w jałowe dyskusje, wolę ofiarowac za Ciebie modlitwę. Ps. Mam satysfakcję, ze ten mój post nie pozostał bez echa (dzieki tobie) i być może przyczyni się do większej oglądalności tego filmu na yt z rekolekcji głoszonych przez Bożego kapłana.
1Tes "wszystko badajcie a co szlachetne zachowujcie.Unikajcie wszystkiego co ma choc pozor zla"...innymi slowy z rekolekcji wywodzacych sie Medziugoria nie skorzystam.
Ra-Mi, szkoda, bo mógłbym powiedzieć coś chociażby na temat podstaw ontologii chrześcijańskiej, która wyklucza istnienie "demona Jezebel", gdyż była ona człowiekiem, a nie demonem, a zgodnie z podstawami religii człowiek nie może zamienić się w demona. Glas jako ksiądz powinien to wiedzieć, uczą tego na pierwszym roku seminarium.
Jako normalny facet potrafię z odległości kilometra zauważyć różne postacie z problemami seksualnymi, w szczególności te ze stanu duchownego. Dziwię się, że przełożeni w seminarium, proboszczowie, inni księża takich zachowań nie dostrzegają. Nie dostrzegają, lub nie chcą dostrzegać. Kiedyś spotkałem piękną dziewczynę i prawie się w niej zakochałem. W pewnym momencie dowiedziałem się, że zamierza iść do zakonu. Z miejsca spojrzałem na nią inaczej - przecież z Bogiem nie będę konkurować. Ona została zakonnicą a dziwię się, że księża potrafią czynić gwałt na zakonnicy i jednocześnie potępiać samogwałt uprawiany przez nastolatków. Świat oszalał?
I po czym niby poznajesz "z odległości kilometra" te problemy? Po sposobie mówienia? To jest niepoważne myślenie typu "Tomek mówi wyższym głosem niż jego koledzy i nie słucha hip-hopu, a więc jest gejem". Żal. A co do tekstu o samogwałcie to warto zauważyć jedną rzecz - jeśli w młodości człowiek nie stara się panować nad popędem to potem może być znacznie gorzej i ucierpieć przez to mogą inni ludzie.
poznaje się nie tylko "problemy", ale też ogólną niedojrzałość w temacie, nawet w sposobie omawiania danego zagadnienia zahaczającego o temat, powstaje niesmak, że osoba, która powinna być jakimś tam autorytetem jest sama w lesie, z tym, że zazwyczaj dla świeckich nie ma z tego tragedii, jak szuka to znajdzie wyjaśnienie różnych zagadnień i bez pomocy proboszcza, obecnie materiałów przeróżnych dość na wiele tematów, gorzej mają raczej młodsi adepci, jak trafią na zwierzchnika słabego, albo inne zależne osoby
Ja napiszę nie na temat, parę miesięcy temu ks. proboszcz poprosił mnie o coś żeby przygotować, nie bardzo miałam chęci i czas więc grzecznie odmówiłam. A on na to cytuję przecież ja Pani nie zgwalce. Zamutowalo mnie, myślałam że się przeslyszalam, cały czas mam ten incydent w pamięci, nie wypada zwykle chamstwo. Od tamtej j pory ten człowiek dla mnie jest,, 0,,.i tyle w temacie.
co to oznacza "wykorzystanie seksualne" dorosłego czlowieka? dorośli ludzie uprawiają seks albo dobrowolnie albo,niedobrowolnie; po co ten ekshibicjonizm grzechów uprawiany przez osoby konsekrowane? grzechy wyznaje się w konfesjonale.
"formacja" zakłada posłuszeństwo i inne takie, obniża asertywność, księżmi jeszcze nie dawno zostawały chopy ze wsi pchani na księdza przez mamusię, żeby mieć dobrze w życiu lub inne sieroty uciekające przed dorosłością, czasem sobie wmawiający powołanie, dopóki sytuacja życiowa niepewna ze stresu celibat zachowują, a jak okrzepną na nowych śmieciach to wychodzi z jakiej motywacji i zdrowa natura dochodzi do głosu
ostatecznie wina całego społeczeństwa, życie konsekrowane jest niemodne i wiele nadających się osób go nie wykorzystuje, gdyż za młodu nikt im takiej opcji nie proponował, ani nie objaśniał, nawet na lekcjach religii czy to za czasów "salek" czy to za czasów zajęć w szkole, ani razu nie przytrafiła się godzina lekcyjna poruszająca kwestię takiego wyboru drogi życiowej, po co właściwie były te zajęcia
wina społeczeństwa, że się odwodzi o wyboru życia konsekrowanego potencjalnych dobrych kandydatów, żeby sobie życia nie marnowali, potem wybierają tą drogę różni mniej zdatni, których nie było gdzie upchnąć
Jestem 65 letnim facetem i wyrastalem w innej atmosferze jesli idzie o kk byly to inne czasy zastanawiam sie jaki ten k katolicki byl wowczas w czasach mojej mlodosci ? W tamtym okresie nie do pomyslenia bylo nawet pomyslec o tym oczym dzis otwarcie sie mowi .Jaki byl wowczas?
Dobrze, że mówi się o tym. W Kościele nie może być miejsca na zatajanie nieprawości. Sprawcy nadużyć powinni być surowo karani - zarówno przez władze kościelne jak i prawo cywilne.
Czemu siostra nie odpowiedziała na ostatnie pytanie, to o wykorzystywaniu na innych polach? Skala tego problemu jest dalece większa, niż przypadki wykorzystania seksualnego. Zakonnice są bardzo często wykorzystywane jako darmowa siła robocza. Istnieje też głęboki problem wykorzystywania wewnątrz zakonów, gdzie młodsze siostry są traktowane niemalże jak niewolnice.
Ja bym ten problem "wykorzystywania na innych polach" w ogóle rozszerzył - nie tylko zakonnice, ale cała masa ludzi świeckich jest często przez księży traktowana jak darmowa siła robocza, a ich ofiarność i poświęcenie są przyjmowane z pogardliwym "mnie się należy, bo jestem księdzem".
Wie o tym każdy, kto choć raz śmiał wystawić księdzu uczciwą fakturę za rzetelnie wykonaną pracę. I zupełnie pomijam w tym miejscu kwestię wszechobecnych na parafiach machlojek na podatkach i kupowaniu "na gębę bez VAT-u" wszystkiego, co popadnie. W końcu kupowanie bez faktury to nie grzech, tylko "kreatywna księgowość"...
jeśli tylko jedna zakonnica spotkała się z kilkoma przypadkami, to nie jest to wcale rzadkie, jakoś nie słychać, żeby księdza za to ścigano karnie, wynika więc, że zataja się te czyny "dla dobra" kościoła, razem z księdzem tak samo powinien za to odpowiadać ten co tuszuje, nikt chyba nie chce mieć w parafii księdza z takimi zaszłościami
Niestety żyjemy w swiecie mocno zliberalizowanym i neopoganskim, usilnie demoralizujacym społeczeństwo więc chrześcijanie są równeż mocno narażeni na grzech. Podstawą to zacząć od siebie rachunek sumienia i przemieniać siebie a prze z to innych.
na liberalizm i czasy, czasy raczej by wspomagały lepszą świadomość u zakonnic, żeby sobie nie pozwolić na takie wypadki, widocznie formacja księży jest słaba przechodzą czarne owce, a atmosfera środowiska utrzymuje bezkarność
Duchowość oraz osobista relacja z Bogiem jest widoczna gołym okiem w powołaniu jakie Bóg daje. Można rozeznać czy dany kandydat ma prawdziwe powołanie, więc można wnioskować czy w seminariach są odpowiednio formowni i rozeznawani duchowo.
Mogę powiedzieć na moim przykładzie że gdy Pan Jezus mi powiedział ,, Chodź za Mną " i ja wybierając tę drogę dał mi łaskę, to ogromny dar: zabierając popęd seksualny.
A znam wielu powołanych- wybranych, którzy nie odczuwają popędu seksualnego. Mają powołanie i są wybranymi, służą charyzmatami, nie skupiają się na uczuciach ale mają głębię miłości do Boga i człowieka, są też słabymi osobami ale ich powołanie nie opiera się na skupianiu i doznawaniu przyjemności jakie świat niesie. Im wystarcza to co od Boga dostają, Bóg sam o nich dba tak jak i o mnie. Bóg swojemu wybranemu daje ,, mannę ", sam troszczy się o jego finanse, ubiera go, chroni go i zabiera to co przeszkadza w służbie. Czyli Bóg sam uzdalnia do służby wybranego.
Trzeba by było się zastanowić nad zmienieniem formacji i rozeznawania głębi duchowości kandydata. Bo kandydat to nie zawsze jest wybrany przez Boga. Można zdemaskować to co od Boga nie pochodzi. Amen
Przepraszam, ale to jest klasyczny przykład wiktymizacji ofiar. Jak mężczyzna ma w sobie choć minimum standardów moralnych, to nawet gdyby mu naga kobieta do łóżka wskoczyła, to przykryje ją kocem i pójdzie spać na kanapę. A tu mówimy o księżach i biskupach, osobach, które oprócz zwykłej ludzkiej przyzwoitości ślubowały celibat. I takich ludzi chce się usprawiedliwiać, że zakonnica go sama na złą drogę sprowadziła nieuświadomioną zalotnością?
Fatalne porównanie, by księdza, czy biskupa mającego kontakt z zakonnicami porównywać ze złodziejem. Po zwykłym człowieku, nawet nie księdzu spodziewam się, że mi nie ukradnie portfela, nawet gdybym zostawił go na widoku na biurku. I tym bardziej nie oczekuję, że zakonnica ma 24 godziny na dobę mieć się na baczności i pilnować się, bo wystarczy, że nieświadomie zachowa się w sposób zalotny, a ksiądz zaraz ją wykorzysta seksualnie.
Siostra powiedziała jedynie, że czasem wina może leżeć po obu stronach. Ty wolisz uznać całkowitą, stuprocentową niewinność każdej siostry zakonnej. I nie widzisz w tym nic absurdalnego.
A co do porównania, to czy zamykasz drzwi do domu, kiedy wyjeżdżasz na weekend, czy też zostawiasz drzwi otwarte na oścież, bo po zwykłym człowieku nie spodziewasz się kradzieży? I nie chodzi tu o porównanie gwałtu do kradzieży, ale o kwestię ostrożności. Jeżeli kobieta np. nie umie bronić swoich granic to sama naraża siebie na krzywdę. I nie, to nie zmniejsza ewentualnej winy napastnika, ale jest niebezpieczne dla niej samej i to ona na tym może ucierpieć. Dlatego bardzo ważna jest chociażby nauka zwykłej asertywności (np. na wulgarne zaloty kolegi z pracy nie odpowiadać wymuszonym śmieszkiem, tylko okazać dezaprobatę ).
Wybacz, po księdzu, czy biskupie spodziewam się, że jakby go nawet wprost i bezczelnie zakonnica uwodziła, to da jej reprymendę, albo duszpasterskie upomnienie, a nie że będzie korzystać z okazji.
Batrahe, Znów porównujesz księdza ze złodziejem. Tak, zamykam drzwi w obawie przed złodziejem, ale nie sądzę, że normalną sytuacją jest, gdy zakonnica musi zamykać drzwi swojego pokoju z obawy przed gwałtem ze strony przełożonego. Niezależnie od tego jak zalotnie sama się zachowuje.
Ale zdanie, że szafujesz powierzchownymi sądami na prawo i lewo, bo na wszystkim "świetnie się znasz" jak najbardziej jest odnoszeniem się do Twoich wypowiedzi. licznych.
Na przykład, kiedy uznajesz za niemożliwe stwierdzenie, że jakaś zakonnica może mieć coś na sumieniu.
Wie o tym każdy, kto choć raz śmiał wystawić księdzu uczciwą fakturę za rzetelnie wykonaną pracę.
I zupełnie pomijam w tym miejscu kwestię wszechobecnych na parafiach machlojek na podatkach i kupowaniu "na gębę bez VAT-u" wszystkiego, co popadnie.
W końcu kupowanie bez faktury to nie grzech, tylko "kreatywna księgowość"...