Walka z Chrześcijaństwem toczy się również na forum Gościa. Po co wchodzi tutaj wrogo nastawiony komentator? Przecież nie wchodzi na stronę Gościa żeby pogłębić swoją wiarę. Prowadzi tutaj walkę o twoją duszę, a przy tym jest zawsze przeciw katolickiemu światopoglądowi i nigdy nie przyznaje się do Pana Boga. A gdy zdarzy się, że wszyscy są zgodni to on podnosi rękę i protestuje nawet w najbardziej oczywistych katolickich dogmatach. Jeśli z nim dyskutujesz to tak jakbyś złego wpuścił go do domu. Taki komentator najpierw zrobi z ciebie idiotę, a potem pokona cię doświadczeniem. Więc potrzebna jest jedność w obronie wiary.
Już dwa razy to pisałeś, tylko wcześniej o ateistach, a teraz piszesz o komentatorach. Widać od razu, że masz jakiś gotowy tekst do kopiowania, który tylko nieznacznie zmieniasz w zależności od treści artykułu. Czemu ma służyć taki trolling?
Prof. Legutko próbuje przedstawiać antyklerykalizm jako coś zewnętrznego, jak jakieś siły, które mają atakować Polaków. Tymczasem ten ruch jest oddolny, wynikający często z zaniedbań i błędów samego Kościoła, a nie jakiś sił zewnętrznych.
"Niechętnie" wobec udziałowi kleru w życiu społecznym i politycznym wypowiadają się dokumenty Soboru Watykańskiego II. Tak wiec zgodnie ze ścisłą definicją SW2 był antyklerykalny. Podobnie jest z nowym Kodeksem Prawa Kanonicznego, który w odróżnieniu od wcześniejszych dokumentów zakazuje księżom angażowania się w politykę, opowiadania po stronie konkretnych opcji, czy członkostwa w partiach politycznych.
@SEITZ Nie widzę tu wielu wpisów wrogich komentatorów, antyklerykalne teksty rodem z Wyborczej są widać skutecznie kasowane. Widzę za to kolejny raz jak wklejasz swój tekst, tylko nikt nie wie o co ci chodzi.
Rewolucyjna zmiana społeczna - na czym ma polegać? Powstaje jakieś post- albo anty-społeczeństwo? W sensie pozbawienia go jakiejkolwiek wspólnej podstawy kulturowej, moralnej czy ideologicznej - na pewno. Ale czy to jakaś nowa, rewolucyjna jakość? Niekoniecznie. Po prostu społeczeństwem pozbawionym podstaw, korzeni, norm i zasad, które właściwie można nazwać już tylko ludnością, łatwiej się "rządzi", bez oporu oszukuje, bez protestów wyzyskuje. Marzenie różnej maści "władców" od początku wieków. Nic nowego, może poza tym że są jak nigdy wcześniej bliscy osiągnięcia swojego celu. Albo im się tak wydaje. Kiedy sukces jest tuż tuż, nagle ludzie zakładają żółte kamizelki (też mam taką), wychodzą z domu i zaczynają na powrót stawać się Społeczeństwem...
Właśnie te kamizelki są zaprzeczeniem tego co mówisz. Ateistyczna Francja jest najtrudniejsza do rządzenia, bo tam nie ma bezmyślnych mas, tylko społeczeństwo obywatelskie. Francuzi wyzbyli się norm moralnych płynących z religii, obce im są zasady.
Świetnie. Nie mają zasad, tylko społeczeństwo Obywatelskie, Prezydenta Obywatelskiego, Policję Obywatelską, Pogardę dla Obywateli, Pałowanie i Kopniaki Obywatelskie. Dobrze im tak! Obce są im zasady jak traktować innych, ale sami chcieliby, zwłaszcza dziś, być z pewnymi zasadami traktowani. Tak może bardziej z pewną kulturą... Może nawet o jakichś normach zaczynają sobie powoli przypominać. I patrzą biedacy w telewizor, a tu w kraju bezmyślnych, w domyśle katolickich mas, takich obrazków jak w Paryżu ani widu ani słychu. Jak ktoś by chciał je nakręcić, musi sam się położyć na glebie i pobić się sam, albo w lesie z wynajętymi pajacami urządzić jakąś urodzinową maskaradę. Żałosne. O, jeszcze niedawno, kiedy mieliśmy tu jak należy Państwo Obywatelskie, nie było z tym najmniejszego problemu.
Widzisz, sam sobie zaprzeczasz. W Polsce, kraju wartości łatwo się rządzi. Protestów żadnych, polityk może kłamać i nic mu nie zrobią. We Francji trzeba się za to liczyć z rozgniewanym ludem, bo nie wystarczy mieć "wartości" w postaci poparcia z Brukseli, czy od księdza z ambony, by wygrać wybory. Nie jest więc prawdą to, co mówisz, że brak zasad sprzyja rządzeniu. Wręcz przeciwnie, ludzi wychowanych na zasadach patriotycznych da się bez problemu zmusić choćby do oddania życia za ojczyznę. Człowieka bez zasad nie skłonisz do tego, dla niego ojczyzna nie ma wartości.
W Polsce, kraju wartości, łatwo się rządzi - jeśli nie przeciwko woli i interesom społeczeństwa, a przynajmniej jego większości. Trudniej społeczeństwu na złość i w interesie obcych. Oczywiście, i tu udało się wyhodować znaczący procent tych "bez zasad", co czują się najlepiej w mętnej wodzie, a państwo nie tylko nie ma dla nich wartości, ale wręcz przeszkadza. Próbują go zwalczać, ale najchętniej cudzymi rękami. Cudza władza też by im nie przeszkadzała. Byle sama też żadnych wartości nie miała i swoje lody kręcić pozwalała. Więcej jest jednak Polaków którzy nie chcą iść tą drogą, niekoniecznie gotowych umierać za wartości. Ale gotowych przyjść na wybory i choć kartką wyborczą ich bronić.
Kartka wyborcza to wyraz społeczeństwa obywatelskiego. Wystarczy porównać frekwencję u Francuzów bez wartości, gdzie do wyborów idzie prawie 80% z Polską, gdzie do wyborów idzie jedynie połowa uprawnionych
Legutko trafił do PE między innymi dzięki głosom ludzi, którzy byli zachęcali do głosowania z ambon kościelnych. Polityków nie należy podejrzewać o troskę o Kościół, po prostu boi się utraty stanowiska.
co nie tyle zapowiedział, ile powiedział, że jego zdaniem itd. Nie żadne "nagle". Znam jedynie życzliwe wypowiedzi profesora o Kościele. Wierzący wchodząc do polityki musi iść na kompromisy inaczej może zostać z niej wyrugowany nie tylko przez wyborców lub usunięty na margines bez decyzyjnego znaczenia.
Wierzacy zyje wg. zasad wierzacego.Polityk,ktory tych zasad sie nie trzyma jest i nie tylko polityk nie wierzacym a faryzeuszem.Wiara to nie kompromisy.Albo sie wierzy albo nie.
Co zlego jest w stwierdzeniu,ze prawdziwy katolik nie powinien popierac aborcji i usunac sie z partii,ktora niezamierza nic zrobic w tej sprawie?Czy popieranie partii politycznej jest wazniejsze niz wyznawana wiara?Czy dlatego moderator usunal komentarz?
slogany o religijnej bezkompromisowości w polityce. W realu jest trochę inaczej . " Na razie nie znajduję jednego głosu z grupami pro-life. Będę przestrzegał księży i diecezje przed tym, żeby się nie dać wmanewrować w doraźną politykę " - oświadczył w rozmowie z miesięcznikiem "W drodze" Prymas Polski abp Wojciech Polak w sierpniu br.
Jak budzą jego sprzeciw, to nie powinien siedzieć w partii, która budzi jego sprzeciw. Tylko on doskonale wie, że jak wystąpi z partii, to ponownie go nie wybiorą. Widać pieniądze z Europarlamentu ważniejsze, niż zadasy.
Po co wchodzi tutaj wrogo nastawiony komentator? Przecież nie wchodzi na stronę Gościa żeby pogłębić swoją wiarę.
Prowadzi tutaj walkę o twoją duszę, a przy tym jest zawsze przeciw katolickiemu światopoglądowi i nigdy nie przyznaje się do Pana Boga. A gdy zdarzy się, że wszyscy są zgodni to on podnosi rękę i protestuje nawet w najbardziej oczywistych katolickich dogmatach. Jeśli z nim dyskutujesz to tak jakbyś złego wpuścił go do domu.
Taki komentator najpierw zrobi z ciebie idiotę, a potem pokona cię doświadczeniem.
Więc potrzebna jest jedność w obronie wiary.
Nie żadne "nagle". Znam jedynie życzliwe wypowiedzi profesora o Kościele. Wierzący wchodząc do polityki musi iść na kompromisy inaczej może zostać z niej wyrugowany nie tylko przez wyborców lub usunięty na margines bez decyzyjnego znaczenia.
" Na razie nie znajduję jednego głosu z grupami pro-life. Będę przestrzegał księży i diecezje przed tym, żeby się nie dać wmanewrować w doraźną politykę " - oświadczył w rozmowie z miesięcznikiem "W drodze" Prymas Polski abp Wojciech Polak w sierpniu br.