Po przeczytaniu tytułu zakładałem, że zaraz zjawi się wielu komentatorów, którzy z ulgą i nieukrywaną satysfakcją przeczytają, że tym razem ofiarami są chłopcy, a więc tym razem nie trafiło na żadnego porządnego, heteroseksualnego księdza - napastnika.
Czy wdrożyły postępowanie wyjaśniające?
Czy zbadały, kto jest odpowiedzialny za jego formację duchową w seminarium?
Kto podjął decyzję o dopuszczeniu go do kapłaństwa?
Czy były jakieś sygnały dotyczące jego zboczenia?
Czy zachowano instrukcję Benedykta 16go o nieprzyjmowaniu homoseksualistów do seminariów i nie wyświęcaniu ich?
Czy osoby, które o nim wiedziały dopełniły obowiązku poinformowania o nich przełożonych kościelnych?
Czy po prawomocnym wyroku zostanie usunięty ze stanu duchownego?