Kobieta, która trzyma Kościół

ks. Witold Lesner

GOSC.PL |

publikacja 16.10.2011 06:00

Nie możemy zapomnieć, że św. Jadwiga jest patronką wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową 16 października 1978 r.

Św. Jadwiga Śląska ks. Witold Lesner/GN Św. Jadwiga Śląska
Jednym z jej atrybutów jest mitra książęca na głowie (fragment feretronu z kościoła w Kostrzynie Odrzańskim)

„Bóg obdarzył ją szczególną Łaską. Gdy brakowało jej ludzkich środków do działania, przedziwną mocą Chrystusowej Męki potrafiła wykonać wszystko, czego oczekiwali od niej bliźni” – czytamy w średniowiecznym żywocie św. Jadwigi Śląskie Żyła na przełomie XII i XIII wieku, ale wciąż w polskiej religijności pozostaje żywa

Jadwiga Śląska urodziła się ok. 1174 roku nad jeziorem Amer w Bawarii. Jej rodzicami byli hrabia Andechs Bertold IV i Agnieszka. Wy­chowywała się w klasztorze benedyktynek w Kitzingen, w którym nauczyła się łaciny, haftu, malowania i gry na instrumentach.

Prekursorka resocjalizacji

– Jak na tamte czasy była dobrze wykształ­coną kobietą. Jej otwarty umysł wyprzedzał epokę – podkreśla Jerzy Szymczak, pracujący w muzeum w Krośnie Odrzańskim. W mło­dym wieku wydano ją za mąż za syna księcia wrocławskiego Henryka, później zwanego Brodatym. Stanowili wzorowe małżeństwo. Mieli pięcioro dzieci, dwóch synów: Bolesława i Henryka oraz trzy córki: Agnieszkę, Zofię i Gertrudę. Ostatnich 28 lat pożycia małżon­kowie przeżyli we wstrzemięźliwości, złożyli uroczysty ślub czystości.

Mieszkając na dworze wrocławskim, Jadwi­ga nauczyła się języka polskiego. – Znana była jej troska o ubogich, przewodniczyła też sądom, darowała grzywny, dbała o więźniów – mówi pan Szymczak. – Można powiedzieć, że była prekursorką resocjalizacji. Często wypraszała dla więźniów złagodzenie kary i przeznaczenie ich do budowy fundowanych przez nią kościołów czy szpitali – wyjaśnia krośnianin. Pierwszym opactwem założonym na Śląsku z wyraźnym patronatem św. Jadwigi był klasztor cysterek w Trzebnicy.

Później ufundowała szpital we Wro­cławiu, szpital dla trędowatych w Środzie Śląskiej czy wrocławskie hospicjum. W diecezji diecezji zielonogórsko-gorzowskiej udokumentowaną inicjatywą była budowa w 1217 roku klasztoru i kościoła św. Bartłomieja dla augustianów w Nowogrodzie Bobrzańskim. Oprócz tego, jak czytamy w jej żywocie, „kościołom i oł­tarzom przydzielała ozdoby, haftując je sama lub czyniły to jej dwórki przy pomocy jedwabiu i złotych nici”.

Dobry ból

W swoim życiu Jadwiga była mocno doświad­czana. Przeżyła śmierć męża i prawie wszystkich dzieci. Jej ukochany syn Henryk Pobożny zginął w bitwie z Mongołami pod Legnicą. – To właśnie w naszym Krośnie wtedy przebywała Jadwiga. Tutaj 9 kwietnia 1241 r. miała słynną wizję śmierci syna. Wyrusza stąd karocą zaprzężoną w woły na Legnickie Pole, by zidentyfikować syna. Rozpo­znała go po tym, że miał 6 palców przy lewej no­dze – opowiada przewodnik po zamku. – Krosno to również miejsce, gdzie 19 marca 1238 r. umiera mąż Jadwigi Henryk Brodaty – dodaje.

Po śmierci męża Jadwiga zamknęła się w ufundowanym przez siebie klasztorze cysterek w Trzebnicy, w którym w 1238 r. na ręce swojej córki Gertrudy, ksieni klasztoru, złożyła śluby za­konne. Zasłynęła z pobożności, podejmowanych umartwień i czynów miłosierdzia. – Ona jest patronką dzieł miłosierdzia. Posługiwała wszyst­kim, którym tylko mogła – mówi ks. Włodzimierz Lange. – Dlatego, gdy 19 lat temu przyszedłem jako proboszcz do konkatedry, pomyślałem, aby na terenie paraf i otworzyć siedzibę diecezjalnej Caritas, bo które miejsce byłoby lepsze – wspo­mina ks. Lange.

Jadwiga zmarła w opinii świętości 14 paź­dziernika 1243 r., mając ponad 60 lat. Po śmierci do jej grobu szybko zaczęły napływać liczne piel­grzymki: ze Śląska, Wielkopolski, Łużyc i Miśni. Kanonizacji dokonał Klemens IV 26 marca 1267 r. W ikonografii przedstawiana jest w długiej sukni lub w książęcym płaszczu z mitrą książęcą na gło­wie (tzw. koroną zamkniętą), czasami w habicie cysterskim. Jej atrybutami są: buty trzymane w ręce, zawieszone na szyi lub leżące obok, krzyż, księga, figurka Matki Bożej, makieta kościoła w dłoniach. Jej liturgiczne wspomnienie obcho­dzone jest 16 października.

– Z tymi butami wiąże się ciekawa historia – mówi Jerzy Szymczak. – To była kobieta, która jak była o czymś przekonana, potrafiła postawić na swoim. By zaakcentować ducha ubóstwa, chodziła boso. Irytowało to jej męża, więc przekonał spowiednika, by nakazał jej noszenie butów. Kapłan spełnił prośbę Henry­ka i kazał Jadwidze nosić obuwie. Księżna w posłuszeństwie spowiednikowi od tamtego czasu zaczęła nosić buty… na szyi na sznurku – śmieje się kostrzyński przewodnik.

Święta na dzisiaj

Święta Jadwiga Śląska czczona jest jako pa­tronka Polski, Śląska, archidiecezji wrocławskiej i diecezji w Görlitz, Berlina, Krakowa i Wrocła­wia, uchodźców oraz pojednania narodów Polski i Niemiec.

– Ona dzisiaj byłaby bizneswomen. Była ko­bietą, która jasno i wyraźnie wiedziała, czego chce i jak do tego dążyć – śmieje się Jerzy Szymczak. – Chciała zostać świętą i całe swoje życie pod­porządkowała tej idei. Nie ograniczała się tylko do modlitwy. Ona była przedsiębiorczą kobietą, z inicjatywą. Światła, wykształcona, odważna, ale i wrażliwa na ludzką biedę. Nieprzeciętna osobowość, rzadko spotykana – zachwyca się krośnianin.

U św. Jadwigi bardzo wyraźnie aktywna działalność łączy się z głęboką odpowiedzial­nością za Kościół. A to z kolei z głębokim życiem modlitwy. – Bardzo wyrył mi się w pamięci ob­raz Jadwigi, która trzyma w ręce kościół – mówi pochodzący z zielonogórskiej parafii św. Jadwigi ks. Mieczysław Łęcki.

- Dla mnie w tym geście, przedstawianym na obrazach czy rzeźbach, jest ona tą, która dba o wspólnotę Kościoła. Kościół to oczywiście budynek, ale i ludzie, którzy go tworzą, wspólnota, która rozwija się duchowo. Nie pomaga się przecież w Ko­ściele tylko ciału, zawsze idzie to w parze z duchem - dzieli się ksiądz. Troska o świą­tynię może przejawiać się nawet w drobiazgach. Sprzą­tanie, układanie kwiatów… ale jak dbać o ducha? - Tym konkretnym wyrazem tro­ski o duchowość w zielono­górskiej konkatedrze jest dla mnie całodzienna adoracja. Zawsze można wejść i pomo­dlić się. Napełnić Bożą ciszą i pójść dalej wzmocnionym. Jak jestem w Zielonej Górze, często sam zachodzę - daje przykład ks. Mieczysław.

- Nie możemy zapomnieć, że św. Jadwiga jest również pa­tronką wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową 16 października 1978 r. - zauważa ks. Włodzi­mierz Lange proboszcz par. św. Jadwigi w Zielonej Górze. - W naszym kościele zawsze łączyliśmy modlitwę za wstawiennictwem Jadwigi z dzięk­czynieniem i prośbą o łaski, a później o beatyfikację Jana Pawła II - mówi proboszcz.

Papież kilkakrotnie podczas pielgrzymek do Polski mówił o patronce swojego pontyfikatu. Tak było chociażby 21 czerwca 1982 r. we Wro­cławiu. - Wyraziła się w jej życiu cała pełnia powołania chrześcijańskiego. Odczytywała św. Jadwiga Ewangelię do końca i w całej jej życio­dajnej prawdzie. Nie ma w niej rozbieżności po­między powołaniem wdowy, fundatorki klasz­toru w Trzebnicy, a powołaniem żony – matki w piastowskim domu Henryków – mówił papież.

– Jadwiga od początku żyła dla Boga, żyła miło­ścią Boga nade wszystko, tak jak głosi pierwsze przykazanie Ewangelii. Tak żyła w małżeństwie jako żona i matka. A kiedy owdowiała, z łatwo­ścią dostrzegła, że ta miłość Boga nade wszystko może stać się teraz miłością wyłączną Boskiego Oblubieńca. I poszła za tym powołaniem – sta­wiał ją jako wzór Jan Paweł II.