Dziedziczki

Jolanta Sąsiadek

publikacja 16.10.2011 07:06

Spuścizna Św. Jadwigi. Są piękne, dobre, mądre i wykształcone. Znają języki obce, grają na instrumentach i śpiewają. Gotują, sprzątają, remontują i budują. Opiekują się dziećmi, starszymi, ubogimi i chorymi. A kto zatroszczy się o nie?

Trzebnica Foto: GN Trzebnica
Z lotu ptaka widać, jak ogromną budowlą jest klasztor św. Jadwigi, którym od 150 lat opiekują się boromeuszki

Minęło właśnie 150 lat od dnia, gdy siostry boromeuszki przy­były do Trzebnicy. Od półtora wieku kontynuują dzie­ło św. Jadwigi i swoich poprzedni­czek – cysterek. Prowadzą zakłady opiekuńcze, szkoły, świetlice, gosz­czą pielgrzymów, pracują w szpi­talu i udzielają pomocy wszystkim potrzebującym.

Pierwszy cud: zaproszenie do Trzebnicy

Zgromadzenie Sióstr Miłosier­dzia św. Karola Boromeusza po­wstało w Nancy we Francji w XVII wieku. Boromeuszki objęły opieką ludzi starszych, chorych i opusz­czone dzieci. Po 200 latach wyszły z posługą miłosierdzia poza grani­ce Francji. W 1848 roku, na proś­bę ordynariusza wrocławskiego kard. Melchiora von Diepenbrocka, podjęły pracę w szpitalu w Nysie. Stworzyły tam podwaliny śląskiej gałęzi boromeuszek. W ciągu pierwszych 17 lat zgromadzenie otworzyło na Śląsku 30 domów. Nie brakowało mu też powołań. Dynamiczny rozwój uniemożliwiał należytą formację wszystkich zgła­szających się dziewcząt. Brakowało dla nich miejsca w domu macierzy­stym, a na budowę nowego nie było funduszy.

W tym czasie trzebnicki pro­boszcz ks. Ignacy Tieffe poprosił przełożoną generalną w Nysie o oddelegowanie kilku sióstr pielęgniarek do służby w mie­ście św. Jadwigi. 12 października 1861 r. przybyły tam trzy pierw­sze boromeuszki. Początkowo zamieszkały na plebanii, ale już 4 listopada, w uroczystość patrona zgromadzenia św. Karola Boromeusza, wprowadziły się do klasz­toru. Od tej pory nieprzerwanie, aż do dziś, związane są z Trzebni­cą.

Po wojnie utraciły swoje szkoły, ale już w 1952 r., na prośbę ks. Waw­rzyńca Bochenka, podjęły katechi­zację przedszkolaków, a w 1961 r., po usunięciu religii ze szkół, także uczniów. W bazylice ukwiecały oł­tarze, grały na organach. Obecnie w klasztorze cały rok podejmują pielgrzymów z kraju i zagranicy, odwiedzających sanktuarium św. Jadwigi, a także zatrzymujących się w drodze na Jasną Górę. Od 1995 r. prowadzą Zakład Opiekuńczo-Leczniczy dla 120 osób, od 2000 r. – Świetlicę Profilaktyczno-Wychowawczą dla dzieci i młodzieży, od 2002 r. – muzeum klasztorne z unikatowymi zbiorami cyster­skiej, jadwiżańskiej i boromejskiej przeszłości, a od 2004 r. – Ośrodek Wsparcia Społecznego „Szósty Stół św. Jadwigi”.

Drugi cud: ocalenie z ognia

Klasztor, ufundowany przez Henryka Brodatego i jego małżon­kę Jadwigę Śląską, 17 czerwca 1889 r. stał się własnością boromeuszek, a one rzeczywistymi spadkobier­czyniami życia, miłości i ofiary św. Jadwigi. Ewangelizowały więc, uczyły, wychowy­wały i pielęgnowały. Jednocześnie remontowały klasz­tor, który obok elementów pocysterskich zyskał koloryt boromejski. Nie było łatwo łączyć te zadania. Szczególnie trudny okazał się rok 1945. Władze chciały pozbyć się sióstr, a one mimo grożącego nie­bezpieczeństwa pozostały, by słu­żyć i dawać schronienie. W stycz­niu tego roku zapobiegły spaleniu bazyliki i klasztoru, a w marcu pie­lęgnowały chorych na tyfus. Opie­kowały się rannymi żołnierzami niemieckimi, radzieckimi i polskimi, a następnie ludnością cywilną.

Zabiegały o środki medyczne dla pacjentów szpitala i zdobywały żywność, kwestując w okolicznych wioskach. Po wojnie władze znów postanowiły wysiedlić boromeuszki. Szybko jednak okazało się, że nawet upaństwowiony szpital nie może funkcjonować bez sióstr, więc pozwolono im wrócić i nadal służyć.

W 1993 r. nad południowym skrzydłem obiektu zawisła groź­ba katastrofy budowlanej. Likwidacja pobliskiego stawu zmieniła gospodarkę wodną. Mury i stropy zaczęły pękać. Budynki pomogła ra­tować Fundacja Polsko-Niemiecka, finansując wzmocnienie zagrożonej części klasztoru. W kolejnych la­tach siostry wykonywały bieżące remonty w miarę finansowych możliwości. Wspierali je prywatni sponsorzy, życzliwe władze miasta i gminy.

Trzeci cud: nie zostaną same

Pierwszy klasztor cysterek w Polsce zajmuje teren o po­wierzchni 4,7 ha. W budynku głównym z dwoma wirydarzami znajdują się m.in. trzy kaplice, muzeum, biblioteka i Zakład Opie­kuńczo-Leczniczy. W skład kom­pleksu wchodzi też 14 budynków pomocniczych, 4 altany, ogród z niepowtarzalnym założeniem pla­tanów i pomnikami przyrody, pole uprawne i cmentarz. Ten ogromny obiekt utrzymuje 60 boromeuszek, w tym 23 siostry, które ukończyły 70 lat, i 12 studiujących. To cud, że nie obrócił się on w ruinę.

Od 1 czerwca br. działa Fun­dacja dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”. Jej podstawowy cel to zachowanie materialnego i duchowego dziedzic­twa św. Jadwigi w Trzebnicy. Naj­pilniejszym zadaniem jest remont dachu klasztoru o powierzchni ok. 10 tys. mkw., którego koszt wyniesie ok. 13 mln zł. Rozsypuje się kilkuset­letnia dachówka, próchnieje i ulega zagrzybieniu równie stare drewno, powodując rozchodzenie się mister­nie skonstruowanej więźby dachu. Ulegają destrukcji kominy, lukarny i gzymsy. Dach przecieka, niszcząc ceglane sklepienia, mury i sztuka­terię. Należy więc pilnie go wyre­montować. Boromeuszki nie tracą nadziei. Opatrzność zawsze czuwa­ła nad nimi; dlaczego teraz miałyby wątpić w jej niezawodność?

Andrzej Kubik - Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków mówi: - Klasztor pocysterski w Trzebnicy jest wyjątkowym dziełem. Obecnie stan konstrukcji obiektu nie budzi obaw. Wymagany jest remont dachów. Zaniedbane są elementy piaskowcowego wystroju elewacji, w tym bardzo cenny, barokowy portal główny. Również sztukaterie wymagają napraw. Słuszną i potrzebną inicjatywą jest remont domu Anny. Jeszcze dużo pracy wymaga poprawa estetyki niektórych elementów klasztoru, np. murów. W przyszłości można się pokusić o rewaloryzację terenu, gdzie były barokowe ogrody. Wojewódzki konserwator zabytków nie posiada, niestety, środków finansowych, które mógłby przeznaczyć na remont. Będę natomiast popierał wszystkie starania sióstr o pozyskiwanie funduszy.

***

M. Alberta Groń, - Przełożona Generalna Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza – mówi: - Gruntownego remontu wymagają wielkie korytarze, osuszenia - ściany piwnic. Coraz trudniej wygospodarować pieniądze na ogrzewanie części mieszkalnej. Niepokoi też myśl, jak zachować tożsamość materialną i duchową tego miejsca na przyszłość. Przy zdecydowanie mniejszej liczbie sióstr trzeba znaleźć odpowiednie zadania i środki. mamy świadomość potrzeby kolejnej w dziejach tego miejsca, transformacji. otwieramy się na nowe pomysły, trzeba je jednak dostrajać do pocysterskiej i boromejskiej tożsamości miejsca.

Idea założenia fundacji wyrosła z pilnego szukania fachowej porady i pomocy. Już sama nazwa „By służyć” wyraża, czego oczekujemy. Ufamy, że fundacja potrafi pomóc znaleźć środki i współczesne metody przeprowadzenia remontu klasztoru, przywrócenia mu blasku w architekturze, ale i w służebności na rzecz kultury, ducha chrześcijańskiego, otoczenia opieką ludzi chorych i opuszczonych.

Marek Długozima - burmistrz Trzebnicy - mówi: - Trzebnica słynie z bazyliki św. Jadwigi oraz szpitala replantacji kończyn, a zapominamy, że mamy piękny obiekt pocysterski. Ma on wielkie znaczenie dla Trzebnicy, gdyż znajduje się na ogólnopolskim szlaku cysterskim. Moim marzeniem jest, by klasztor jeszcze bardziej otworzył się na mieszkańców, turystów i pielgrzymów, którzy w jego pięknych wnętrzach będą uczestniczyli w koncertach, spotkaniach, sympozjach, konferencjach i innych uroczystościach. Ufam, że w aktywność klasztoru włączą się mieszkańcy Trzebnicy, którzy poczują się odpowiedzialni za jego losy, a organizowane tu spotkania będą ich integrowały.

S. Olimpia Teresa Konopka – założycielka i kustosz muzeum klasztornego - mówi: - Pomysł stworzenia muzeum krystalizował się, gdy przygotowywałam wystawę z okazji 150. rocznicy przybycia sióstr boromeuszek na Śląsk. Coraz bardziej wnikałam w historię zgromadzenia i klasztoru św. Jadwigi. Jeśli chodzi o metody pracy - trzeba umieć planować i nie marnować czasu. Moim pragnieniem jest ukazanie wszystkim zwiedzającym bogatej historii, wielkości ducha ludzkiego, umiłowania piękna i sztuki, a przez to - wzbudzanie głębokiej wiary i miłości Boga stwórcy. Muzeum powinno być narzędziem ewangelizacji; pomocą prowadzenia dialogu z tymi, którzy żyli dawno; elementem formacji kultury i poznawania historii.

Krystyna Klamińska - prezes fundacji „By służyć” – mówi: - Siostry boromeuszki same zmagały się z problemami związanymi z utrzymaniem pocysterskiego klasztoru, ciężko pracując i nie upominając się o pomoc. To musi się zmienić, bo trzebnicki klasztor jest zbyt cennym dziedzictwem kultury, historii i religii, byśmy obarczali jego trudnymi sprawami tylko zgromadzenie. Wykonanie remontów i rewitalizacji zespołu klasztornego będzie wymagało pozyskania olbrzymich funduszy, o które jako fundacja będziemy zabiegali. Zapraszamy do współpracy. Prosimy o pomoc i wsparcie.

S. Aleksandra Nadolska - wiceprezes fundacji „By służyć” – mówi: - Obchody Triduum Jubileuszowego rozpoczniemy 4 listopada, w uroczystość patronalną św. Karola Boromeusza i naszego zgromadzenia. 5 listopada odbędzie się sympozjum: „Spadkobierczynie św. Jadwigi Śląskiej. 150-lecie sióstr Boromeuszek w trzebnicy”. 6 listopada, o godz. 11.00 uroczystej Eucharystii w sanktuarium św. Jadwigi w Trzebnicy będzie przewodniczył abp Marian Gołębiewski. Zapraszam!