Co mi zrobisz Palikocie?

Jan Drzymała

Na wrzaski z Palikotem nie wygramy, dlatego nie ma co bawić się w narzuconą przez niego gierkę, ale - robić swoje. Pozytywnie.

Co mi zrobisz Palikocie?

Wszystko wskazuje na to, że kolejna kadencja Sejmu będzie charakteryzowała się specyficzną egzotyką. Janusz Palikot i ruch jego imienia jest na trzecim miejscu pod względem ilości zdobytych głosów. Raczej nie będzie w koalicji, ale jednak już sama obecność w sejmie takich ludzi i takich poglądów, jakie prezentuje, jest, a przynajmniej powinna być, sygnałem ostrzegawczym.

Prof. Radosław Markowski komentuje aktualne – jeszcze szacunkowe – wyniki, zwracając uwagę, że na scenie politycznej i w nastrojach wyborczych widać wyraźny kurs w kierunku sekularyzacji państwa.

„...jeśli zliczy się głosy SLD i Palikota, tj. ok. 20 proc., i jeżeli się popatrzy, że blisko 40 proc. zyskuje PO, która nie jest ulubienicą Kościoła katolickiego, to po raz pierwszy mamy jakąś wyrazistą konfigurację wskazującą, że pomoc Kościoła, jaką uzyskuje PiS, chyba niewiele już pomaga. I patrząc na wyniki z tego punktu widzenia, można powiedzieć, że być może jesteśmy u progu sekularyzacji kraju” – przekonuje politolog.

Ja bym nie wyciągał aż tak daleko idących wniosków, ale jednak wyniki wyborów dają do myślenia.

W Sejmie znaleźli się ludzie, którzy kapitał polityczny zbijają głównie w oparciu o bardzo wyrazisty i agresywny antyklerykalizm. Co więcej, jeśli wierzyć pojawiającym się tu i tam wynikom badań, tych ludzi popierają często młodzi. To każe się zastanowić, co dalej. Dlaczego tak łatwo zyskać sympatię prawie 10 proc. społeczeństwa, głosząc ideę państwa, w którym Kościół zostanie zepchnięty na margines.

Prawda, że w tych wyborach nie chodziło o popieranie Kościoła, ale postawienie na ludzi, którzy deklarują, że będą go rugować z przestrzeni publicznej, też o czymś świadczy. Niestety Kościół z jakichś przyczyn traci wiarygodność w sporach światopoglądowych. Przegrywa w debacie publicznej rozgrywającej się w mediach, w przestrzeni publicznej. Dlaczego? Niedawno odpowiedział na to pytanie w swoim komentarzu Marcin Jakimowicz. Parafrazując jego myśl, może właśnie idzie o to, że zbyt często - zamiast iść do przodu i głosić pozytywne wartości – jest przeciw. Ruch Palikota pokazuje, że jego sprzeciw może być głośniejszy i bardziej spektakularny. Na tym sprzeciwie można zdobyć popularność i poparcie. Pytanie, ile dobra na sprzeciwie można zbudować. Chyba jednak niewiele.

Na wrzaski z Palikotem nie wygramy, dlatego nie ma co bawić się w narzuconą przez niego gierkę, ale - jak mawiał Młynarski - robić swoje. Pozytywnie.