Czas sakralnych analfabetów

GN 38/2011 Gdańsk

publikacja 30.09.2011 06:30

– Trudno stworzyć sacrum w zimnych, betonowych wnętrzach kościołów – mówi prof. Szczepan Baum.

Czas sakralnych analfabetów Andrzej Urbański/ GN Najlepiej oceniony projekt świątyni Błogosławionego Papieża – Polaka, która stanie w Gdańsku. Czy tak będzie wyglądać, jeszcze nie wiadomo.

Koncepcja zespołu, którym kierował, otrzymała najwyższą ocenę w konkursie na projekt świątyni bł. Jana Pawła II w Gdańsku. Wyłoniona spośród czterech złożonych prac, będzie podstawą do opracowania ostatecznego projektu. Obecny wymaga jeszcze wielu poprawek, o których mówił podczas rozstrzygnięcia konkursu metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.
 

Czas sakralnych analfabetów   Andrzej Urbański/ GN Profesor Szczepan Baum, szef grupy architektonicznej, która zwyciężyła w konkursie na najlepszy projekt nowej świątyni poświeconej bł. Janowi Pawłowi II. Andrzej Urbański: Co jest najważniejsze podczas budowania świątyni?

Prof. Szczepan Baum: – To bardzo trudne do zdefiniowania, m.in. dlatego, że każdy człowiek ma swoje indywidualne podejście do sacrum. W każdym kościele powinniśmy wyczuwać atmosferę, która pozwala na modlitwę indywidualną oraz zbiorową. Pogodzenie tych obydwu zagadnień nie jest łatwe. Ważne jest, abyśmy mogli w świątyni modlić się i wyciszyć. Dodatkową trudnością jest stworzenie poczucia wspólnoty. Szczególnie w dużych przestrzeniach wymaga to wielkiego wyczucia. W architekturze zachodzą kolejne przemiany. Odchodzimy od postmodernizmu, przewagę zaczyna mieć styl prosty, który nie do wszystkich przemawia. Trzeba zauważyć, że przy projektowaniu w wielu współczesnych kościołach popełniono dużo błędów. Przede wszystkim nie trzymano się ustalonych na początku założeń. Zmieniano koncepcje wystroju wnętrz, chaotycznie dodawano przypadkowe „arcydzieła” z taniego plastiku. Nowoczesne kościoły nie zachęcają ludzi do modlitwy i skupienia, bo są zbyt przestronne i źle wyposażone. Często wynika to z braku funduszy. A przecież każda świątynia oddziałuje nie tylko bryłą i sylwetą, na które architekt, niestety, przede wszystkim zwraca uwagę, ale wnętrzem. Gdy patrzymy na kościoły historyczne, stare i zabytkowe, to one oddziałują właśnie tym, co mają w środku. Za to je cenimy. Współcześni architekci jakby o tym zapominali. Wyposażenie nowych świątyń jest dziś bardzo często przypadkowe. I do tego uzupełniane w sposób nieskoordynowany.

Jaka definicja sacrum jest Panu najbliższa? Czy wnętrze i poczucie sacrum powinny stanowić jedno, uzupełniać się?

– Sacrum to przede wszystkim możliwość modlitwy we wnętrzu oraz atmosfera, która temu sprzyja. Przyglądając się przepięknej bazylice św. Mikołaja w Gdańsku, można poczuć prawdziwe miejsce modlitwy. Na szczęście kościół nie został zniszczony w czasie wojny i dlatego możemy podziwiać jego wielokulturowość i wielowymiarowość dzieł sztuki. Są w nim elementy gotyckie, barokowe, rokokowe. Ten kościół w całości jest arcydziełem. Nic dziwnego, powstawał przez wieki. Każdy ołtarz jest wspaniałym przykładem zaangażowania twórcy. Wiele cudownych i bardzo cennych obrazów przetrwało do dziś. Przy tworzeniu współczesnych świątyń potrzebna jest spójność. Powinny powstawać w sposób całościowy. Realizowane od początku do końca, z maksymalną konsekwencją.

Dlaczego dzisiaj nie buduje się świątyń na miarę bazyliki św. Mikołaja w Gdańsku?

– Pozostawię to bez odpowiedzi. Jedno jest pewne, właśnie do takich wnętrz lubią przychodzić ludzie, którzy mają wyrobione poczucie smaku i piękna oraz większe wymagania estetyczne. W takich właśnie wnętrzach chętnie spotyka się inteligencja gdańska.

Dlaczego więc dzisiaj powstaje wciąż tak wiele świątyń bez gustu i dobrego smaku?

– Smaki i gusta też się z czasem zmieniają. Porównajmy wnętrza mieszkań, nasze najbliższe otoczenie. Człowiek inaczej kształtuje swoją przestrzeń życiową. Otacza się innymi meblami. Rzadziej kolekcjonuje zabytki, woli prostotę. Lepiej się właśnie w takich, zdecydowanie surowszych, przestrzeniach czuje. W minimalistycznej stylistyce tworzone są obiekty użyteczności publicznej, teatry, kina, przestrzeń miejsca pracy. Podobnie kościoły. Mam nadzieję, że ostateczny wymiar kościoła bł. Jana Pawła II będzie właśnie całkowicie współczesny. Powinien on być świątynią XXI wieku, nawiązującą do bł. Jana Pawła II, który był wyjątkowo twórczy i wyjątkowo wspaniale rozumiał potrzeby ludzi młodych. W takim duchu powinien być stworzony.

Czy dla młodego chrześcijanina świątynia powinna mieć inny wymiar?

– Trudno na to odpowiedzieć. Z jednej strony młody człowiek ma rzeczywiście inne potrzeby. I to zarówno w kontekście przestrzeni, jak i potrzeb duchowych. Warto zauważyć, że wyjątkowo dużo młodzieży i studentów gromadzi się w kościele gdańskich dominikanów. Z jednej strony ojcowie dominikanie odpowiadają na ich potrzeby, proponują przeróżne formy zaangażowania, zaczynając od słynnej akademickiej „Górki” poprzez spotkania dla młodzieży Katamaran, gdzie gimnazjaliści i licealiści mogą razem przebywać, poznać nowych ludzi. Młodzi mają inne poczucie estetyki, bardziej przemawia do nich prostota, przejrzystość, kontakt z przyrodą, spojrzenie ekologiczne. Młodzi wciąż garną się do Kościoła, mają swoje potrzeby duchowe. Świadczą o tym setki młodych na pielgrzymkach oraz miliony na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie. Na pewno więc architekci muszą odpowiadać na te potrzeby.

W kontekście ludzi młodych mówi Pan Profesor o potrzebach prostoty. Ale w tej prostocie musi być jednocześnie zawarte piękno. A to już nie jest takie proste.

– Na pewno wnętrza nie mogą być przeładowane kiczem, bo młodzi są na to uczuleni. Kiedyś sztuka sakralna była po prostu piękna, dziś jest przeładowana brzydotą i tandetą. Rzeźby zastępują gipsowe odlewy, a wspaniałe niegdyś dzieła sztuki – powielane reprodukcje.

Czy to znaczy, że jesteśmy analfabetami sakralnymi?

– Trzeba dziś apelować nie tylko do architektów, ale również do artystów plastyków, a także nauczycieli i wykładowców o to, by w szkołach średnich oraz wyższych uczono nie tylko historii sztuki sakralnej, ale także poczucia smaku, estetyki i piękna, opartego na tradycji chrześcijańskiej i zawartego w ponadczasowych dziełach minionych epok. Nie odkryję Ameryki, gdy powiem, że twórcami kultury śródziemnomorskiej są chrześcijanie i Hebrajczycy. Niestety, na akademiach sztuk pięknych czy w szkołach plastycznych często o tym się milczy. A przecież odbiorców dobrej sztuki sakralnej nie powinno brakować. Nie ma więc powodu, żeby produkować kicz. Jeśli przyszłych artystów będziemy dobrze kształcić, to będą powstawać prawdziwe i wspaniałe dzieła sztuki.

A jakie błędy najczęściej popełniają architekci przy tworzeniu przestrzeni sakralnej?

– Przed wszystkim wynikają one z niedokończonych i niedopracowanych projektów. Czasami także nieprzemyślanych. Podczas ich tworzenia musi być ścisła współpraca architekta z kapłanem. Wymiana myśli i spostrzeżeń. Powinna być także stworzona całościowa koncepcja wnętrza. Często podczas budowy powstają przypadkowe elementy wystroju, kompletnie niespójne i niewspółgrające z całym wnętrzem. To jest często powtarzany błąd. Do tego dochodzi brak konsekwencji w ostatecznym wykończeniu przestrzeni, a także po prostu brak doświadczenia architekta. Dobrym rozwiązaniem jest zawsze konkurs. Startuje wówczas większa liczba zawodowców i jest z czego wybierać. Jeśli realizacje dużego przedsięwzięcia zleca się przypadkowej osobie, bez doświadczenia, to potem często nie ma już odwrotu, a jedyną możliwością są kosztowne poprawki. To, niestety, zły pomysł, którego nie polecam.