VATICANNEWS.VA |
publikacja 05.10.2025 09:33
Dzieło zapoczątkowane przez Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego przed dziesięcioleciami w Polsce, dziś jest kontynuowane niemal na każdym kontynencie, a ich charyzmat pociąga za sobą tysiące. Misjonarze, duchowni i świeccy opowiadają o tym, jak Oaza odmienia życie – zarówno ich własne, jak i tych, do których zostają posłani.
ks. Marek Weresa
Przedstawiciele diakonii misyjnej Ruchu Światło-Życie
Gdy Duch prowadzi do Kazachstanu i jeszcze dalej
Diakonia misyjna Ruchu Światło-Życie to nie dzieło kalkulacji czy przypadku. „To jest taki pomysł, który się zrodził, który powstał z Ducha Świętego” - wskazał ks. Sebastian Kreczmański z archidiecezji katowickiej. Początkowo była to odpowiedź na zaproszenie biskupa z Kazachstanu. Dziś misje prowadzone są „praktycznie na każdym kontynencie”, jak podkreślił ks. Kreczmański: „Filipiny, Afryka, Azja – tam ruch rozwija się bardzo mocno. Ludzie chcą się formować w tym charyzmacie”.
Filipiny, Kenia, Tanzania – odpowiedź na zaproszenie
Dla wielu misjonarzy to coś więcej niż posługa. To osobista przemiana. „To jest spojrzenie na Kościół – szerokie spojrzenie – podkreślił ks. Kreczmański i dodał –Wszędzie wszystko jest niby takie samo, ale w każdym miejscu inne. To doświadczenie naprawdę otwiera człowieka”.
Agata i Krzysztof Jankowiakowie, odpowiedzialni za Centralną Diakonię Misyjną, pracują nad koordynacją działań misyjnych Ruchu Światło-Życie. Wskazują na ważny aspekt swej posługi: „To nie jest nasze widzimisię. Jeśli lecimy na Filipiny, to na zaproszenie Kościoła lokalnego”.
Ich praca daje konkretne owoce. „Misje odnawiają Kościół. Misje odnawiają Ruch Światło-Życie. Ludzie wyjeżdżają, odkrywają na nowo swoje powołanie, wracają odmienieni”.
Odpowiedzialność, nie przygoda
Mimo, że zaproszeń z całego świata przybywa, diakonia misyjna działa rozważnie. „Nie otwieramy nowych kierunków lekkomyślnie – podkreślają Jankowiakowie i dodają - Jeśli gdzieś zaczniemy, chcemy kontynuować. Nie możemy pozwolić, żeby po jednym wyjeździe wszystko się rozpadło z braku ludzi”.
Plany na najbliższą przyszłość? Szersze działania w Afryce Środkowej, dalszy rozwój na Filipinach i w innych częściach Azji. „Chcemy, aby osoby, które kiedyś uczestniczyły w rekolekcjach, mogły dalej się formować” - powiedzieli.
Z dziecięcej sali do Tanzanii
Dla Dawida Pieca z archidiecezji katowickiej wszystko zaczęło się od rekolekcji dla dzieci, gdzie sam posługiwał jako animator. „Gdy słuchałem wówczas animatorki opowiadającej o Diakonii Misyjnej poczułem: to jest moje miejsce w Ruchu Światło-Życie”.
Od tamtej pory był już w Kenii, Tanzanii i na Filipinach. „To było jak objawienie. Wcześniej nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak diakonia misyjna” - wspomina.
Kościół powszechny z ludzką twarzą
Czym te misje są naprawdę w różnych zakątkach świata? „Widać rozwój duchowy ludzi, którzy początkowo przyszli z ciekawości albo dlatego, że proboszcz ich poprosił - powiedzieli rozmówcy mediów watykańskich i dodali - Po dwóch latach wracają, by spotkać się z Chrystusem”. Owoce misji są widoczne. „Formacja wygląda inaczej niż w Polsce, ale również przynosi dobre owoce. Ludzie się rozwijają, rosną w wierze” - zaznaczyli.
Misjonarz – pielgrzym nadziei
Uczestnicy Diakonii Misyjnej biorą udział w jubileuszowym spotkaniu w Rzymie. „To szczególne przeżycie – być częścią wspólnoty misjonarzy z całego świata” - powiedział Dawid Piec i dodał: „To nadzieja, że przyszłość Kościoła leży w misyjności”.
Świat czeka – nie brakuje zaproszeń, brakuje ludzi
Diakonia misyjna Ruchu Światło-Życie działa z rozmachem i odpowiedzialnością. Charyzmat Oazy przyciąga – od Ameryki, przez Afrykę, Azję aż do Australii. Zaproszenia napływają z całego świata. Nie na wszystkie udaję się od razu odpowiedzieć. Jedno jest pewne: „Kościół jest jeden, choć tak różny. I wszędzie potrzebuje światła i życia”.