Ono się rodzi!

Marcin Jakimowicz

GN 34/2011 |

publikacja 25.08.2011 00:15

Tuż po wakacjach oazowiczom z Zebrzydowic urodzi się spora gromadka dzieci. Skandal? Nie… Powód do dumy. Podobnie jak tysiące zaangażowanych w Duchową Adopcję Dziecka Poczętego wierzą, że po 9 miesiącach na świat przyjdzie maluch, w którego intencji rozpoczęli szturm do nieba.

Ono  się rodzi! Roman Koszowski We wrześniu młodzieży z Zebrzydowic urodzi się spora gromadka dzieci. Chcą z tej okazji urządzić New Born Baby Party

Pierwsza rozmowa do książki „Radykalni”. Poddasze klasztoru paulinów w Warszawie. Włączam dyktafon. Siedzę z Tomkiem Budzyńskim – legendą rodzimego punka. – Możemy zaczynać? – Zaraz, zaraz… Jeszcze tylko pomodlimy się w intencji nienarodzonego dziecka – proponuje. Zdumiony wyłączam dyktafon. „O Jezu, za wstawiennictwem Twojej Matki, Maryi, która urodziła Cię z miłością...” – szepcze muzyk. – OK rozpoczynamy wywiad.

Ale bucik!

Księdza Mateusza Dutkiewicza spotkałem na lodowisku w Jastrzębiu. Śmigał na hokejówkach, aż się kurzyło. Za nim zasapana grupa ministrantów próbowała dogonić rozpędzonego kapłana-hokeistę. Okazało się, że ks. Mateusz kojarzy im się nie tylko z solidnymi butami z łyżwami, ale i z mięciutkimi wełnianymi maleńkimi bucikami. To on rzucił hasło do akcji „Bucik”.

Dziewięć miesięcy temu młodzi z Zebrzydowic ogłosili manifest: „Szacuje się, że na całym świecie w ciągu jednego roku zabijanych jest około 50 milionów nienarodzonych dzieci! – alarmowali. – Z danych tych wynika, że liczba dzieci zabijanych w wyniku aborcji rocznie jest większa niż liczba ofiar całej II wojny światowej. Wobec tych przerażających faktów nie możemy być obojętni. Chcemy zło dobrem zwyciężać. Jako chrześcijanie wiemy, że mamy do dyspozycji niezwykle skuteczną broń masowego rażenia. Tą bronią jest Różaniec!

Na początku grudnia w szkole pojawiły się tajemnicze plakaty z dziwnym równaniem matematycznym: 20¢10/9=(1 w butach)=20

– W szkole każdy głowił się nad właściwym rozwiązaniem – opowiada Ania Wija, jedna z organizatorek akcji. – Kolejny plakat wyjaśnił, o co chodzi: „Dwudziestu śmiałków odmawiających dziesiątek Różańca przez dziewięć miesięcy za nienarodzone dzieci, aby bucik nie był pusty!”. Pierwszego dnia w „Buciku” było 20 osób. Po tygodniu – 500. Kilka tygodni później modliliśmy się już za 1000 dzieci. Niebawem dzięki tej akcji za nienarodzone dziecko modliło się już 
165 ekip w całej Polsce.

Modlący się o poczęte życie (dziesiątka Różańca plus króciutka modlitwa, której pierwowzór odnaleziono w katedrze westminsterskiej) otrzymują maleńkie wełniane buciki. Przypinają je do kluczy, mocują przy piórnikach, PSP, gitarach, wieszają przy monitorze komputera. Przypominają młodym o deklaracji. Zobowiązali się modlić przez dziewięć miesięcy za nienarodzone dziecko. Aż do czasu jego narodzin, w które święcie wierzą. Pierwszą setkę bucików zrobiła pani Bernadeta Roleksa, ale gdy ludzie zaczęli tłumnie przystępować do akcji, rękawy zakasali i inni mieszkańcy Zebrzydowic. Ruszyła masowa produkcja wełnianych gadżetów.

Młodzi z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Zebrzydowicach wiedzą, że ta barwnie rozpropagowana akcja to walka na śmierć i życie. Zwłaszcza życie. Tuż po wakacjach oazowiczom z Zebrzydowic urodzi się spora gromadka dzieci. Chcą z tej okazji urządzić New Born Baby Party.

Cudem wróciłem do zdrowia

Akcja z Zebrzydowic to nie nowy, rewolucyjny pomysł. To kwintesencja popularnej Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. – Duchowa Adopcja powstała po objawieniach fatimskich. Była odpowiedzią na wezwanie Maryi do modlitwy różańcowej, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy, które najbardziej ranią Jej Niepokalane Serce. Na grunt polski została przeniesiona w 1987 r. przez działającą w obronie życia młodzież, skupioną we wspólnocie przy paulińskim kościele Świętego Ducha w Warszawie – wyjaśnia o. Stanisław Jarosz, paulin z Włodawy, od lat zaangażowany w Duchową Adopcję

Dlaczego ten zakonnik, rodem z Podhala, zajął się propagowaniem tej formy modlitwy? – W niemowlęctwie bardzo ciężko zachorowałem. Gdy już nie było żadnej nadziei, moja mama zaniosła mnie do kościoła, położyła na ołtarzu i ofiarowała Matce Najświętszej – wspomina o. Jarosz. – Cudem wróciłem do zdrowia. Dowiedziałem się o tym, gdy już byłem kapłanem. Mam więc szczególne powody, aby dziękować za dar życia i bronić go. Posłannictwo Duchowej Adopcji podobne jest trochę do roli rodziców chrzestnych, wprowadzających katechumena do wspólnoty Kościoła. Pierwsze przyrzeczenia zostały złożone 2 lutego 1987 r. w kościele paulinów w Warszawie. To stąd idea zaczęła promieniować na całą Polskę. Na początku 1994 roku powołano do życia ogólnopolski Ruch Krzewienia Duchowej Adopcji pod patronatem przeora Jasnej Góry.

No dobrze. A skąd pewność, że to dziecko się rodzi? – Wierzymy Jezusowi na słowo – wyjaśnia zakonnik w białym habicie. – Sam przecież powiedział: „O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”. Wierzymy, że adopcja ta leczy również zranienia wewnętrzne wywołane grzechem aborcji – pozwala penitentom odzyskać wiarę w Boże miłosierdzie i przynosi im wewnętrzny pokój.

Niezły scenariusz

Wiesława Kowalska z Warszawy o duchowej adopcji może opowiadać godzinami. Nic dziwnego. Poświęciła się jej całkowicie, a opowiadając o niej… okrążyła już niemal siedmiokrotnie równik.

Wszystko zaczęło się we wspólnocie charyzmatycznej prowadzonej przez ks. Bronisława Dembowskiego w warszawskim kościele św. Marcina. W czasie modlitwy o ożywienie darów Ducha Świętego otrzymałam obraz dziecka, któremu towarzyszyło słowo „bezpieczeństwo” – wspomina pani Wiesia. – Nie chciałam jednak wybiegać przed orkiestrę. Czekałam na dalszy rozwój wypadków, by niczego nie robić sama. Czekałam na konkretne wezwanie. I niebawem przyszło.

Pani Wiesia została zaproszona na pogadankę o ochronie życia do warszawskiego liceum Sowińskiego. Rządziła komuna. Wychowawcy nie mogli zabierać w tej sprawie głosu, bo było to przeciwko ustawie z 1957 r. i groziło im wydalenie ze szkoły. Młodzież słuchała z zapartym tchem. Wkrótce posypały się zaproszenia z innych szkół i rozpoczęło się „tournée” po liceach stolicy. Potem przyszła kolej na parafie, pielgrzymki, wspólnoty. – Zapotrzebowanie było tak wielkie, że poświęciłam się temu całkowicie. Dziś właściwie przepakowuję tylko walizki – śmieje się pani Wiesia. – Te 30 lat ewangelizacji to była niezwykła Boża reżyseria. Ciąg tak zwanych przypadków, które absolutnie nie są przypadkami. Wyliczyłam, że chyba siedmiokrotnie okrążyłam już równik. Ile osób zaangażowanych jest w duchową adopcję? Statystyki nie leżą w naszym charyzmacie, ale jestem przekonana, że to nie setki tysięcy, ale miliony. Śledzę uważnie to zjawisko od 30 lat. Duchowa adopcja to niezwykłe połączenie przesłania Fatimy i Jasnej Góry, słów kard. Wyszyńskiego i Jana Pawła II. To naczynia połączone.

Ono się rodzi!

Do włączenia się w Duchową Adopcję Dziecka Poczętego potrzebny jest jeden niezbędny warunek. Wiara.
Świeżo upieczony katolik Grzegorz Wacław, znany w światku warszawskich anarchistów jako Dziki, zaryzykował. Postanowił wrócić na stare śmieci i odwiedzić stołeczną „czad giełdę”. – Po doświadczeniu mocy miłości Boga przez dwa tygodnie bałem się wyjść z domu – opowiada. – Bałem się reakcji kolegów, myślałem, że mnie zatłuką. Poważną chwilę walki z sobą miałem później na „czad giełdzie”, kiedy stali załoganci przysłuchiwali się mojej rozmowie z sympatykiem ruchu Hare Kriszna. On mówi: „No dobrze, nawróciłeś się, ale dlaczego w Kościele katolickim?”. Odpowiadam: „Dlatego, bo akurat w nim spotkałem żywego Boga”. „Modlisz się?” – pyta tamten, a ja patrzę dokoła – wszyscy z zainteresowaniem słuchają. Myślę: „Nie mogę się przyznać, nie mogę stracić twarzy”. Przemogłem się jednak i mówię: „Tak, modlę się”. Lęk był zupełnie irracjonalny, wydawało mi się, że wszyscy zaraz na mnie naskoczą i zaczną mnie kopać. Mówię: „Słuchaj, ty jesteś takim wielkim wegetarianinem, bronisz zwierzęcego życia, powiedz mi, co jest dla ciebie ważniejsze: życie zwierząt czy życie dzieci nienarodzonych?”. On zastanowił się i mówi: „Życie dzieci nienarodzonych”. Ja na to: „To powiedz mi, co zrobiłeś, by uratować choćby jedno nienarodzone dziecko?”. On: „A co ja mogę robić?”. A ja mówię: „Widzisz, ja za takie dziecko modlę się przez dziewięć miesięcy”. A ktoś z boku mówi: „A potem i tak je zabijają!”. A ja mówię: „Nie, potem ono się rodzi!”. I nagle zapadła cisza. Ci kolesie nie mieli nic do powiedzenia…

 

Modlitwa odmawiana przez osoby podejmujące duchową adopcję

Panie Jezu – za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością, oraz za wstawiennictwem św. Józefa, człowieka zawierzenia, który opiekował się Tobą po urodzeniu – proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka, które duchowo adoptowałem, a które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady. Proszę, daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje dziecko pozostawili przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.