Pątnicy z Karaibów

Andrzej Urbański; GN 32/2011 Gdańsk

publikacja 29.08.2011 08:41

Żeby przylecieć do Polski, przez kilka lat sprzedawali własne rękodzieła, ciasta albo owoce wyhodowane w przydomowych ogródkach. Uzbierali pieniądze na bilety lotnicze i przez prawie dwa tygodnie poznawali miejsca związane z Janem Pawłem II.

Pątnicy z Karaibów Andrzej Urbański/ GN Różaniec na nadgarstkach u młodych ludzi to nic nadzwyczajnego. Przywiązanie do Maryi jest dla mieszkańców Martyniki czymś naturalnym.

Trzydziestoosobową grupę wiernych z Martyniki przywiózł do Polski ks. Jan Mielewski, który im posługuje. Kapłan pochodzi z Gdańska, święcenia przyjął 28 lat temu. Większość swojego życia poświęcił misjom. Od 12 lat jest proboszczem w parafii Świętej Trójcy w Trinité na Martynice. Przedtem przez 8 lat pracował wśród Pigmejów w Kamerunie. Na pielgrzymkę do Polski wyruszył już po raz trzeci, ale tym razem zaplanował podróż śladami błogosławionego Jana Pawła II. – Bardzo chciałem pokazać moim parafianom kraj naszego papieża, a poprzez spotkania ze zwyczajnymi Polakami ukazać powszechność Kościoła – tłumaczy ks. Jan.

Skok z Karaibów

Martynika to wyspa leżąca w sercu archipelagu karaibskiego, od Polski oddalona o prawie 10 tys. kilometrów. Powstała po wielkiej podwodnej erupcji wulkanicznej. – Najgroźniejszy wulkan dawał o sobie znać kilkakrotnie. Ostatni wybuch nastąpił na początku XX wieku, zginęło wówczas około 30 tys. osób – opowiada ks. Jan Mielewski.

Pierwotnie wyspę zamieszkiwali Arawakowie, Indianie pochodzący z terenów obecnej Wenezueli. – Przodków współczesnych mieszkańców Martyniki w XVII wieku Francuzi sprowadzili z Afryki – przypomina kapłan. Ale przybysze z karaibskiej wyspy niechętnie opowiadają o czasach niewolnictwa, bo są to dla nich bolesne karty historii. – To naprawdę wspaniały, serdeczny, oddany lud, który chce żyć w zgodzie z otoczeniem, przyrodą i Stwórcą – mówi ks. Jan Mielewski.

Martynikanie są w większości katolikami. Nie ukrywają swojej wiary. – Dla mnie Pan Bóg jest pomocą i przewodnikiem. Jest moim Stwórcą, więc stawiam Go na pierwszym miejscu – mówi Laurent Giboyaw, który do Polski przyjechał z żoną i dzieckiem. – Oglądając nowe kontynenty, wiem, że to On je stworzył. To daje mi poczucie współuczestniczenia w pięknie, które nas otacza, a zarazem we wspólnocie Kościoła, którą tworzymy niezależnie od miejsca, gdzie przyszło nam żyć – dopowiada.

Modlitwa za prześladowców

Podczas pobytu w Polsce goście z Martyniki odwiedzili m.in. Jasną Górę. Modlitwa przed cudownym obrazem Matki Bożej była szczególnie wymowna. – Ludzie z Karaibów mają ogromny sentyment i przywiązanie do Maryi – mówi ich duszpasterz. Nic też dziwnego, że na nadgarstkach wielu młodych mieszkańców Martyniki można było zauważyć zapleciony różaniec.

W kaplicy Cudownego Obrazu ks. Mielewski przeżył wzruszający moment. Parafianie z Karaibów wręczyli mu z okazji jubileuszu kapłańskiego ornat z wizerunkiem bł. Jana Pawła II. – Nie wiedziałem, że znają datę moich święceń – opowiada ks. Jan. Prawie do końca pobytu w Polsce w tym ornacie sprawował Eucharystię.

Pielgrzymi z Martyniki byli w Zakopanem, Krakowie, Wadowicach oraz w Oświęcimiu. – Trzeba pamiętać, że do dzisiaj ta karaibska wyspa znajduje się we władaniu Francji, a jej mieszkańcy nie mogą pogodzić się z bólem, który zadali im biali kolonizatorzy – przypomina ks. Jan Mielewski. W obozie w Auschwitz przybysze z Martyniki poznali historię miejsca, w którym naziści wymordowali ponad milion ludzi. Sami zobaczyli, do czego może prowadzić nienawiść. – Dlatego modliliśmy się, by spróbowali przebaczyć swoim ciemięzcom – mówi ks. Mielewski.

Przed odlotem do swojej ojczyzny goście z Karaibów spędzili kilka dni w Wycince, małej wiosce koło Osieka. Spotkali się z mieszkańcami Kociewia, uczestniczyli we wspólnej Eucharystii, dziękowali za smaczny poczęstunek. Polaków oczarowali swoimi strojami narodowymi i tańcem. A Polskę zapamiętają jeszcze z jednego: byli na grzybobraniu i znaleźli mnóstwo kurek. Bardzo im smakowały.