PAP |
publikacja 22.04.2025 21:19
Wśród przyczyn kwestie polityczne.
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Papież Franciszek w Polsce, rok 2016
Po śmierci Franciszka media w jego rodzinnej Argentynie zastanawiają się, dlaczego od wyboru na papieża ani razu nie odwiedził ojczyzny. Wśród możliwych przyczyn wymienia się obawy, że jego wizyta mogłaby być wykorzystana politycznie w głęboko spolaryzowanym kraju.
"Wracam za kilka tygodni" - miał powiedzieć kardynał Jorge Bergoglio, gdy w marcu 2013 roku opuszczał rodzinne Buenos Aires i wyruszał do Rzymu, by wziąć udział w konklawe. To, co zdarzyło się później, zaskoczyło zarówno watykanistów, jak i samego Bergoglia, który jako Franciszek nigdy nie powrócił już do ojczyzny.
W ciągu 12 lat pontyfikatu papież przyjął w Watykanie kolejno czterech prezydentów Argentyny: Cristinę Fernandez, Mauricio Macriego, Alberto Fernandeza i Javiera Mileia. Żadnemu z nich nie złożył jednak konkretnej obietnicy dotyczącej wizyty w ojczyźnie.
Franciszek tęsknił za rytmem metropolii Buenos Aires i za prostotą argentyńskiej prowincji. Jako arcybiskup w stolicy często jeździł metrem i autobusami, odwiedzał ubogie dzielnice. W Watykanie wolał jednak mierzyć się z osobistą nostalgią, niż zostać wykorzystany politycznie przez którykolwiek z kolejnych rządów w spolaryzowanym politycznie kraju - oceniają argentyńskie media.
Fakt, że papież nigdy nie wrócił do Argentyny, był rozczarowaniem dla wielu jego rodaków. Obecny arcybiskup Buenos Aires Jorge Ignacio Garcia Cuerva powiedział w poniedziałek, żegnając papieża, że argentyńscy wierni są "sierotami po ojcu, który głęboko kochał swój kraj, ale musiał się nauczyć być ojcem dla całego świata".
U części Argentyńczyków początkowa duma i euforia z powodu wyboru ich rodaka na papieża z czasem zaczęła ustępować miejsca rozczarowaniu. Według badań instytutu Pew Research Center odsetek osób pozytywnie oceniających papieża spadł tam z 91 proc. w 2013 roku do 64 proc. w roku 2024. Konserwatyści zarzucali mu podważanie ugruntowanych tradycji, a liberałowie liczyli na głębsze przemiany.
Niektórzy politycy i komentatorzy, zwłaszcza z lewej strony sceny politycznej, zarzucali Franciszkowi, że jako jezuicki prowincjał w Buenos Aires nie robił dość, by przeciwstawić się brutalnej dyktaturze wojskowej (1976-83). Pojawiały się nawet oskarżenia o współpracę z juntą, ale sędzia badający sprawę i prominentni działacze z tamtych lat uznali je za bezpodstawne.
Komentatorzy zwracają też uwagę na napięte stosunki pomiędzy Franciszkiem a obecnym prezydentem Argentyny Mileiem, zagorzałym antykomunistą i zwolennikiem neoliberalnego spojrzenia na gospodarkę. W kampanii wyborczej Milei ostro krytykował papieża, nazywając go "imbecylem" i "reprezentantem zła na Ziemi". Później złagodził ton i spotkał się z Franciszkiem w Watykanie, ale różnice ideologiczne pozostały.
Na pytania o możliwość podróży do Argentyny Franciszek zwykle dawał wymijające odpowiedzi. "Chciałbym pojechać. To moi rodacy, ale nie zostało to jeszcze zaplanowane. Jest kilka rzeczy, które trzeba najpierw załatwić" - powiedział we wrześniu 2024 roku.