Związki partnerskie - czy to jest rodzina?

Ks. Antoni Pyznar

publikacja 26.07.2011 13:15

Mówiąc o problemie tej wagi, moim skromnym zdaniem, należy na samym początku podkreślić fakt nie do lekceważenia: „jakikolwiek wybór pociąga za sobą następstwa”.

Stanowisko, lub jak kto woli, nauczanie Kościoła, oparte na Piśmie Świętym czyli Biblii, jest kierowane przede wszystkim do tych ludzi, którzy wyznają wiarę w Jezusa Chrystusa, narodzonego, zabitego na Krzyży i zmartwychwstałego, dla naszego zbawienia. Dla innych, którzy nie są ludźmi wierzącymi, lub wierzą „na swój sposób” wyłączeni spod Magisterium Kościoła, nauczanie, może być głosem czy opinią jak wiele innych, do wzięcia pod uwagę lub nie.

Nie jest rzeczą obowiązkową wierzyć w Objawienie Boże, zawarte w Biblii. Natomiast biorąc pod uwagę powagę sprawy, kto wierzy i idzie za Chrystusem, powinien żyć według Nauczania Kościoła, przez Niego /Jezusa/ ustanowionego, dla nauczania i prowadzenia wszystkich wierzących. Dlatego też, kto wierzy, powinien iść za tym nauczaniem... a kto nie jest wierzącym, nie jest zobowiązany brać go pod uwagę, jego sumienie, jeśli zauważa w sobie coś takiego, podpowie mu inne wartości, lub inne uwarunkowania, których znowu my wierzący w Chrystusa, respektujemy, ale nie jesteśmy zobowiązani do ich przyjęcia. Według tego przysłowia: „ Jasne układy, długie przyjaźnie”.

Katechizm Kościoła Katolickiego jest bardzo klarowny w tej kwestii :

Prawo Boże powierzone Kościołowi jest przekazywane wiernym jako droga życia i prawdy. Wierni mają więc prawo, by byli pouczani o zbawczych przykazaniach, które oczyszczają sąd, i z pomocą łaski uzdrawiają zraniony rozum ludzki. Mają oni obowiązek zachowywania norm i decyzji wydawanych przez prawowitą władzę Kościoła. Ustalenia te domagają się uległości podyktowanej miłością, nawet jeśli mają charakter dyscyplinarny. (KKK2037)

Nauczanie Kościoła o rodzinie i rodzicielstwie, opiera się ściśle na Słowie Objawionym. Już na pierwszych stronach Pisma Świętego Pan Bóg, Stworzyciel, stawia sprawę bardzo jasno:

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną... » (Rdz. 1, 27-28)

I potem kontynuuje:

Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. (Rdz. 2, 24)

Następnie Pan Jezus podtrzymuje:

Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» (Mk.10, 2-9)

 „Zatwardziałość serca”, o której mówi Pan Jezus, należy rozumieć jako opis i krytyka sposobu na życie wielu dzisiejszych Chrześcijan. Przede wszystkim wśród tych, którzy nie zgadzają się z nauką Kościoła, i często wypowiadając się o tej nauce rozpoczynają zdanie od słowa: „według mnie...” Tak, ale w większości przypadków to nie jest według woli Bożej i nauczania boskiego.

W Bożym Nauczaniu tymczasem, jest cala prawda o godności ludzkiej, która musi być zawsze i wszędzie respektowana. Osoba ludzka, musi być zawsze i wszędzie chroniona w swojej godności, gdyż jest dzieckiem bożym stworzonym na „obraz i podobieństwo boże”.

Dla człowieka wierzącego, to Pan Bóg zdecydował że nowe życie ludzkie przychodzi poprzez miłosne połączenie się dwóch żyć już istniejących. Te dwa życia niezależne mają być też różnych płci..., gdyby tak nie było, nie miałaby sensu różnica płci... Tą logikę i prawdę znajdujemy w słowach Jezusa, który tłumaczy że w Życiu Wiecznym, nie będzie ani mężów ani żon ale wszyscy będą jak aniołowie. (por. Mt. 22, 23-30)

Człowiek niewierzący natomiast, musi po prostu przyjąć prawa natury. Musi przyznać że w naturze, (po za wyjątkami ustrojów prymitywnych) aby otrzymać nowe życie potrzebny jest kontakt fizyczny (płciowy) dwóch osobników różnych płci. Kontakt fizyczny (płciowy) między dwoma osobnikami tej samej płci nie powoduje zapłodnienia, a tym samym nie daje początku nowego życia. Wniosek jest jasny, jeśli Matka Natura wymaga z surowością pewnych prawidłowości, to osobnik należący do Natury musi zaakceptować te prawa dla własnego dobra i dla dobra innych, jeśli nie, może się zweryfikować pewne stare przysłowie:

„Pan Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, ale Natura nigdy”

Problem polega na tym że Natura nie przebaczając nigdy, na końcu odwraca się przeciw osobnikom najsłabszym. W związku tej samej płci, wzrastanie i dojrzewanie człowieka wystawiane jest na wielkie niebezpieczeństwo. Z braku osoby o odmiennej płci, dziecku brakuje pełni przykładów, od tych klasycznych, do tych, których doświadcza się tylko w intymnej sferze ciepła rodzinnego. To wzajemne uzupełnianie się płci, tak niezbędne, można zauważyć i doświadczyć tylko w relacjach rodzinnego życia intymnego. Intymnego, nie znaczy seksualnego, ale oznacza to wszystko co jest przekazywane dziecku, w kontakcie wyjątkowym, niepowtarzalnym, nie możliwym do naśladowania i niezbędnym, jaki przeżywa noworodek w kontakcie fizycznym z ciąłem swojej matki, chociażby w tym cudownym akcie karmienia piersią. Równoznacznie w wyjątkowym, niepowtarzalnym i niezbędnym ale jakże różniącym się kontakcie z ojcem, który to, dziecko odczuwa i wyczuwa chociażby przez różnice nie tylko w budowie ciała ale też i w zachowaniu drugiej „innej” osoby. Wszystko to pozytywnie wpływa na całokształt rozwoju osobowego dziecka. W przeciwnym razie z braku jakiegoś przykładu lub nadmiaru identycznego, wzrasta ryzyko patologii.

Z mojego osobistego doświadczenia, podpartego świadectwem innych kapłanów, wnioskuje że już dzieci z rozbitych małżeństw przedstawiają olbrzymie braki radosnego spokoju, chociaż bardzo często brak jednego z rodziców zastępowany jest nowym partnerem czy partnerką, ale nigdy nie będzie to miłość i więź jaka tworzy się z naturalnym rodzicem już od momentu „świętego aktu poczęcia” i kontynuuje podczas tych kontaktów o których wyżej. Więź podobna twarzy się z rodzicami adopcyjnymi ale zawsze niezbędna jest obecność mężczyzny i kobiety.

Wszyscy mamy prawo kochać i być kochanymi, ale także i wszyscy musimy respektować całość drugiego człowieka. Przykazanie miłości bliźniego jak siebie samego, nie odnosi się tylko do miłości do człowieka odmiennej płci. Miłuj bliźniego, kimkolwiek on jest, kobieta czy mężczyzna.

Tutaj też koniecznym więc jest aby uściślić pewne podstawowe pojęcie... i nie mieszać pojęcia miłości z pojęciem aktu seksualnego... który czasami może mieć nic lub mało wspólnego z miłością.

Według Bożego Nauczania, dwoje ludzi połączonych sakramentalnym związkiem ma zawsze prawo do intymnego przebywania z sobą, gdyż oni są „jednym ciąłem”. Akt seksualny z osobą z która nie jest się „jednym ciąłem” jest cudzołóstwem. I tutaj należy zacytować definicję cudzołóstwa, które jest wejściem w sferę intymności cielesnej z osobą z którą nie jest się jednym ciałem.

Nauka Kościoła nie stanowi że każdy akt seksualny w związku sakramentalnym musi zakończyć się poczęciem... mówi natomiast jasno iż każdy akt seksualny po za związkiem sakramentalnym jest grzechem cudzołóstwa. Małżonkowie, mają pełne prawo do życia seksualnego, ale też i maja obowiązek tak odpowiedzialnie programować ilość potomstwa aby to dawało im i ich dzieciom spokój życia rodzinnego we wszystkich sferach począwszy od tej ekonomicznej.

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego:

Płodność jest darem, celem małżeństwa, ponieważ miłość małżeńska ze swojej natury zmierza do tego, by być płodną. Dziecko nie przychodzi z zewnątrz jako dodane do wzajemnej miłości małżonków; wyłania się w samym centrum tego wzajemnego daru, którego jest owocem i wypełnieniem. Dlatego Kościół, który opowiada się za życiem , naucza, że każdy akt małżeński powinien pozostać sam przez się otwarty na przekazywanie życia ludzkiego. Nauka ta, wielokrotnie podawana przez Urząd Nauczycielski Kościoła, ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między podwójnym znaczeniem aktu małżeńskiego: znaczeniem jednoczącym i prokreacyjnym (2366)

Małżonkowie, powołani do dawania życia, uczestniczą w stwórczej mocy i w ojcostwie Boga. W spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności. (2367)

Innym zjawiskiem jest problem płodności...

Badania naukowe, które zmierzają do zmniejszenia ludzkiej bezpłodności, zasługują na poparcie pod warunkiem, że będą "służyć osobie ludzkiej, jej niezbywalnym prawom oraz jej prawdziwemu i integralnemu dobru, zgodnie z zamysłem i wolą Boga". (2375)

Techniki, które powodują oddzielenie rodzicielstwa wskutek interwencji osoby spoza małżeństwa (oddawanie spermy lub jaja, macierzyństwo zastępcze), są głęboko niegodziwe. Techniki te (sztuczna inseminacja i sztuczne zapłodnienie heterologiczne) naruszają prawo dziecka do urodzenia się z ojca i matki, których zna i którzy połączeni są węzłem małżeńskim. Techniki te pozostają w sprzeczności z wyłącznym prawem małżonków do stania się ojcem i matką wyłącznie dzięki sobie. (2376)

Techniki te praktykowane w ramach małżeństwa (sztuczna inseminacja i sztuczne zapłodnienie homologiczne) są być może mniej szkodliwe, jednakże pozostają one moralnie niedopuszczalne. Powodują oddzielenie aktu płciowego od aktu prokreacyjnego. Akt zapoczątkowujący istnienie dziecka przestaje być aktem, w którym dwie osoby oddają się sobie nawzajem. Oddaje (on) życie i tożsamość embrionów w ręce lekarzy i biologów, wprowadza panowanie techniki nad pochodzeniem i przeznaczeniem osoby ludzkiej. Tego rodzaju panowanie samo w sobie sprzeciwia się godności i równości, które winny być uznawane zarówno w rodzicach, jak i w dzieciach, przekazywanie życia jest jednak pozbawione z moralnego punktu widzenia właściwej sobie doskonałości, jeśli nie jest chciane jako owoc aktu małżeńskiego, to jest specyficznego aktu zjednoczenia małżonków... Tylko poszanowanie związku, który istnieje między znaczeniami aktu małżeńskiego, i szacunek dla jedności istoty ludzkiej umożliwia rodzicielstwo zgodne z godnością osoby ludzkiej. (2377)

Dziecko nie jest czymś należnym, ale jest darem. Największym darem małżeństwa jest osoba ludzka. Dziecko nie może być uważane za przedmiot własności, za coś, do czego prowadziłoby uznanie rzekomego prawa do dziecka. W tej dziedzinie jedynie dziecko posiada prawdziwe prawa: prawo, by być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej rodziców i jako osoba od chwili swego poczęcia mająca również prawo do szacunku. (2378)

Obecnie jawi się tez problem obecności dzieci w związku dwóch osób tej samej płci. Oczywiście że wszyscy mamy prawo do dążenia do realizacji marzeń. Ale te powinny się realizować bez szkody dla drugiego człowieka, tym bardziej jeśli w grę wchodzi małoletnie dziecko. Do opinii wyrażonych wcześniej należy dodać także te na temat, życia intymno seksualnego tych osób, które to nie jest do pomijania czy udawania że nie istnieje... Pismo Święte jest bardzo jasne w tym temacie.

Księga Kapłańska w rozdziale osiemnastym mówi:

Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość! (Kpł. 18, 22)

A Święty Paweł precyzuje:

Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. (1Cor. 6, 13-18)

I kontynuuje:

Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. (Rm. 1, 26-28)

Natomiast Katechizm Kościoła Katolickiego podpowiada nam:

Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie , zawsze głosiła, że akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane . Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane. (2357)

Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji. (2358)

Jeśli wiec Słowo Boże i Nauczanie Kościoła jest tak jasne i precyzyjne, a ktoś mógłby powiedzieć „trudne” czy „twarde”... w kwestii relacji miedzy osobami o tej samej płci, to możemy sobie wyobrazić jakie jest to stanowisko w kwestii zaakceptowania, w świetle tego Nauczania, i słusznie, możliwości wychowania dzieci przez osoby tej samej płci... To absolutnie nie świadczy o dyskryminacji osób o tendencjach homoseksualnych, w przykazaniu Bożym, o miłości bliźniego, jest bez wątpienia miejsce także i dla nich.

Każdy wolny wybór musi być respektowany, ale jak to powiedziałem wyżej, każdy wybór produkuje konsekwencje, i te właśnie konsekwencje wyboru mogą być czasami przykre. W Bożej Ekonomi Zbawienia jest miejsce dla wszystkich, ale wszyscy tez powinni przyjąć Bożą Wole, która jest jedyna w stanie doprowadzić nas do Radości Wiecznej. Tej Radości, którą bóg przygotował dla swych posłusznych i wiernych dzieci.

Na zakończenie zacytuję jeszcze kilka zdań z Ewangelii, słowa Jezusa:

«Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie». (J. 14 , 15-17)

Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli». (J. 8, 31-32)

San Biagio - Pisa; Lipiec 2011