Iluzja

ks. Artur Stopka

stukam.pl |

To najłatwiejsza droga, stwierdzić, że ktoś, kto przyznaje się do tej samej wspólnoty, do której i my należymy, ale popełnił wielkie zło, po prostu nie jest „nasz".

Iluzja

W związku z dramatem, do którego doszło w miniony piątek w Norwegii, zastanawiają mnie dwie kwestie.

Po pierwsze, od pierwszych chwil mnóstwo w całej sprawie odniesień religijnych. Nie chodzi tylko od to, że od razu media i komentatorzy zaczęli przypisywać domniemanym sprawcom religijnej inspiracje: najpierw islam, a potem, gdy już wyszło na jaw, że muzułmanie nie mają z tragedią nic wspólnego (poza tym, że stali się przedmiotem nienawiści napędzającej mordercę), natychmiast zaczęto mówić o chrześcijaństwie, jako źródle uczynionego strasznego zła.

Chodzi mi o religijne (choć być może nie do końca uświadomione) odwołania obecne na przykład w pierwszych wypowiedziach norweskiego premiera. Powiedział, że dla niego dotychczas wyspa, na której doszło do masowego morderstwa, była rajem, a teraz stała się piekłem. Potem ten sam sposób myślenia wiele mediów przeniosło na całą Norwegię. Pisano i mówiono, że tworzony od wielu lat w tym kraju raj za sprawą jednego wydarzenia zamienił się w piekło.

To pusta retoryka, która zmierza wbrew faktom do utrzymania przekonania, w myśl którego ludzie są w stanie stworzyć raj na ziemi. Tymczasem za każdym razem, gdy ludzie podejmują tego typu działania, tworzą iluzję. Każda iluzja ma określony czas trwania. Nie da się jej przedłużać w nieskończoność. Niestety, dzieje świata pokazują, że bardzo często upadek iluzji raju łączy się z wielkimi tragediami ludzkimi.

Druga kwestia też dotyczy chrześcijaństwa. A dokładniej faktu, że sam sprawca norweskiej tragedii deklaruje się jako chrześcijanin. Czujący się chrześcijanami liczni publicyści zdążyli już wyrazić swoje oburzenie i podkreślić, że to, co zrobił w piątek trzydziestodwuletni Norweg, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. W domyśle – nie jest chrześcijaninem.

Czy to znaczy, że każdy, kto łamie zasady chrześcijaństwa, przestaje być chrześcijaninem? Czy tysiące tak zwanych katolików z metryki, żyjących w Polsce, nie są członkami Kościoła? Nie mówiąc już o fakcie, że wszyscy przecież popełniamy grzechy, które uderzają we wspólnotę Kościoła.

To najłatwiejsza droga, stwierdzić, że ktoś, kto przyznaje się do tej samej wspólnoty, do której i my należymy, ale popełnił wielkie zło, po prostu nie jest „nasz” i nie mamy z nim nic wspólnego. Ale ta droga to po prostu ucieczka. Ucieczka w iluzję. Przed prawdą, która bywa straszna.