publikacja 29.10.2024 13:29
Rozmowa z Arkadiuszem Trochanowskim biskupem Eparchii Olsztyńsko-Gdańskiej Kościoła Greckokatolickiego.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
bp Arkadiusz Trochanowski
Dariusz Dulaba: Na początek, zapytam. - Czy minął czas poszukiwania tożsamości Kościoła poprzez podkreślanie różnic, a nadszedł czas poszukiwania tożsamości poprzez podkreślanie podobieństw?
Bp Arkadiusz Trochanowski: Kształtowania tożsamości jest procesem ciągłym. Przykładem może być praca nad partykularnym prawem Kościoła Greckokatolickiego który jako wschodni Kościół katolicki zawsze będzie podkreślał swoją odmienność wynikającą z duchowości i tradycji. Jednocześnie pozostaje w jedności ze Stolicą Apostolską, w jedności z Biskupem Rzymu. Utrzymanie swojej odmienności wpisuje się w realizację postanowień Soboru Watykańskiego II i Dekretu o Katolickich Kościołach Wschodnich „Orientalium Ecclesiarum”. Nie zapominajmy, że jest to tradycja chrześcijańska która powinna być zachowana, nawet przez najmniejsze katolickie Kościoły wschodnie i dlatego wymaga zachowania i pielęgnowania. Jest to proces utrzymania swojej tożsamości z podkreśleniem łączności z Biskupem Rzymu. Podkreślanie różnic przeplata się z podkreślaniem podobieństw.
Pytanie jest o tyle istotne, że wiele osób uważa, że u samego źródła obecnego kryzysu i choroby Kościoła – czego przejawem ma być powszechne odchodzenie od Kościoła - jest rzekomo fałszywe twierdzenie, że różnorodność religijna jest darem od Boga. - Czy mają rację?
- Współczesny kryzys to kryzys wiary. Zatracił się autorytet Pana Boga i jest ogromny problem. Odpowiedzialni są za to ludzie Kościoła. Brak wiary powoduje, że wszystko relatywizujemy, nawet istnienie Pana Boga stawiamy pod wątpliwość. Co do różnorodności religijnej, to żyjąc w świecie pełnym wolności, nie możemy temu zaprzeczyć. To raczej wierzący powinni pokazać jaką wartość w ich życiu zajmuje Bóg. Potrzeba rzeczywistego, realnego świadectwa wiary. Żyjemy w czasach bardzo niespokojnych i trzeba o wiele większego zaangażowania żeby wyjść z kryzysu. Konieczne jest rozwiązywanie problemów, zachowanie przejrzystości działań, jasna komunikacja z wiernymi.
W dokumencie pt. „Perspektywa Ekumeniczna Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego” zauważa Wasza Ekscelencja, że ekumenizm możemy przyrównać do podjęcia wysiłku by zbudować w pełni Kościół Jezusa Chrystusa. Wymaga to jednak poświęceń z naszej strony: duchowej formacji i dzielenia się otrzymanymi darami od Ducha Świętego z innymi Kościołami pozostającymi w duchowej łączności i trwania z nimi w jedności. Bo tak robili pierwsi chrześcijanie - „trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, włamaniu chleba i w modlitwach” (Dz 2,42). - Dlaczego to jest tak istotne?
- Trwanie w jedności już w czasach apostolskich było bardzo istotne. Przede wszystkim chodzi o przekazywanie wiary i wykonywanie tych samych czynności, świadczących o tym, że trwamy w tej samej wierze. We wspólnotach mogą objawić się różne dary mogące służyć dla większego zbudowania wspólnoty. W tym będzie się przejawiać łączność duchowa i o to także trzeba zadbać. Chodzi mi tu o małe katolickie Kościoły wschodnie, które mają różne dary i tradycje, ale też w różny sposób pokazują, jak można trwać w jedności zachowując swoje tradycje. Zachowanie tych odrębności wymaga często poświęcenia, ale w ten sposób pokazujemy, że dążymy do jedności i chcemy trwać w duchowej łączności.
Wielki orędownik Włodzimierzowego chrztu (988r.) papież Jan Paweł II mówił, że Bóg powierzył Ukraińskiemu Kościołowi Greckokatolickiemu szczególne zadanie do wykonania w ramach ruchu ekumenicznego stania się „pomostem”, który połączy Wschód i Zachód poziomie tradycji, dziedzictwa kulturowego i duchowej spuścizny, także w kwestiach teologicznych. - Czy i w jakim stopniu Wasza Ekscelencja podziela tę opinię? Wiem, że obronił Ksiądz Biskup rozprawę doktorską pt. „Odnowienie jedności Metropolii Kijowskiej ze Stolicą Apostolską w nauczaniu Jana Pawła II” (obronionej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu).
- Słowa wypowiedziane przez św. Jana Pawła II w tamtym czasie były nałożeniem dużego zadania ekumenicznego. Tak, pisałem o tym także w swoim doktoracie. Pisałem wtedy z poczuciem wielkiej nadziei, że dostrzega się Kościół Greckokatolicki i widzi się w nim „pomost” między Wschodem a Zachodem na Ukrainie. Brałem pod uwagę relacje w stosunku do różnych Kościołów prawosławnych rozwijających się w tym czasie na Ukrainie. Stwierdzenie o „pomoście” nadal jest aktualnym zadaniem. Kościół greckokatolicki, w tym Kościół unijny z 1596 r. nie wyrzekł się jedności z Konstantynopolem. Te relacje nie zostały podtrzymane i w rzeczywistości zawieszone, ale nikt się nie wyrzekł związku z Konstantynopolem. Zatem Kościół greckokatolicki będąc wschodnim Kościołem katolickim uznającym zwierzchność Biskupa Rzymu ma bardzo ważną rolę w byciu takim „pomostem”. Pokazuje Kościołowi prawosławnemu jak będąc wschodnim Kościołem, można pozostawać w jedności ze Stolicą Apostolską.
Nie wszyscy podzielają ten entuzjazm, dowodząc, że wybuch wojny mocno osłabił struktury państwa i Kościół na Ukrainie. Według raportu Depaul International szacuje się, że już co czwarta osoba w tym kraju została zmuszona do opuszczenia domu w związku z trwającą wojną i w zatrważającym tempie rośnie liczba mieszkańców, którzy zmagają się z rosnącym kryzysem bezdomności. - Czego oczekują wierni Kościoła Greckokatolickiego w tych dramatycznych dniach od swoich duszpasterzy? - Mówi się, że „na froncie wszyscy są wierzący”.
- To bardzo ciekawe zagadnienie. Kościół greckokatolicki w czasie wojny jest bardzo blisko swoich wiernych. Od opieki humanitarnej po najróżnorodniejsze formy pracy duszpasterskiej. Kościół greckokatolicki jest blisko rodzin, samotnych matek, dzieci, osób starszych, inwalidów wojennych, zranionych osób w szpitalach czy z żołnierzami na froncie poprzez swoich kapelanów. Wierni chcą obecności duchowieństwa między nimi, dostępności posług religijnych, sakramentów świętych, głoszenia Słowa Bożym, obecności na wspólnej modlitwie. Wszystko to ma wspomagać leczenie ran, których doświadcza społeczeństwo ukraińskie w wyniku wojny. W 2023 r. zaproponowaliśmy program – „Leczenie ran”, i bardzo konsekwentnie ten program realizujemy. Obecnie chcemy zwrócić uwagę na problem rozdzielonych rodzin, które są rozłączone i potrzebują szczególnej opieki duszpasterskiej. Wojna uderzyła w serce ukraińskiego narodu, w rodziny, które są zmuszone żyć w wymuszonej separacji; 200 tysięcy rodzin okaleczonych ranami swoich najbliższych, 35 tysięcy rodzin nie ma informacji o swoich zaginionych bez wieści bliskich, 50 tysięcy ma kogoś, kto jest już kaleką i żyć z tym będzie do końca swojego życia. A to zapewne nie pełna lista. Dodajmy do tego ukraiński pejzaż, w który wpisują się dzisiaj nie miejsca zabaw, rozrywki dla dzieci i młodzieży, ale cmentarze, na których znajdują się mogiły z niebiesko-żółtymi flagami.
Chcemy zainteresować świat stanem ukraińskiej rodziny, przed którą bardzo dużo wyzwań, wojenne rozłączenia, separacje, emigracja na Zachód, żałoba z powodu śmierci najbliższych oraz inne traumy spowodowane wojną. Tych problemów jest bardzo dużo i one wymagają szczególnej opieki ze strony Kościoła greckokatolickiego. Dzisiaj, wzajemnie, jak Kościół greckokatolicki, tak wierni pragniemy być blisko siebie, bo wojna dotyka każdą ukraińską rodzinę. Synod Biskupów greckokatolickich, który odbędzie się w 2025 r. w Rzymie będzie zajmował się tematem: Duszpasterstwo rodzin w czasie wojny. Synod Biskupów powierzył mi ten temat do opracowania. Jestem odpowiedzialny za to i wraz z grupą osób pracujemy na przedstawieniem tego zagadnienia. Rozmowa o ukraińskiej rodzinie wymaga rzetelnego podejścia, bo z perspektywy ukraińskiej to temat bardzo zapomniany a dzisiaj bardzo ważny. Proponując różne formy duszpasterstwa Kościół greckokatolicki chce być znakiem nadziei dla swojego bardzo straumatyzowanego społeczeństwa.
Od pierwszych godzin brutalnej napaści na Ukrainę Eparchia Olsztyńsko-Gdańska włączyła się bardzo aktywnie w pomoc uchodźcom. Nie pytając o wyznanie. Zwrócił Ksiądz Biskup uwagę, że wiele razy pracując w duszpasterstwie, spotykał się z ludźmi pozostającymi daleko od kościoła i religii. I , że z tych spotkań wyniósł przekonanie, że jedną z najważniejszych rzeczy jest poświęcenie im uwagi i wsłuchania się co mówią, a dopiero później podjęcie próby odpowiedzi na ich wątpliwości i poszukiwania. Cenne…
- Od początku wybuchu pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, ale także w 2014 r. Kościół greckokatolicki bardzo aktywnie włączył się wniesienie pomocy uchodźcom. Przychodzili i przychodzą bardzo różni ludzie. Jedni mają potrzeby religijne, inni nie. Interesuje ich na przykład tylko pomoc humanitarna chociaż kierują się jakąś hierarchią wartości. Do naszych parafii zgłaszają się osoby proszące o chrzest dla swoich dzieci czy zawarcie Sakramentu małżeństwa. Ze względu na liczbę uchodźców utworzyliśmy punkty duszpasterskie, tam gdzie nas dotychczas nie było. Kapłani dojeżdżają, odprawią Msze św., głoszą słowo Boże, katechizują. Można powiedzieć, że w ten sposób prowadzimy misje, bo często przychodzą osoby, które „poznają” Boga, uczą się modlitwy i korzystania z sakramentów. Obecnie część z nich wyjeżdża na Zachód Europy, lub powraca na Ukrainę. U wielu osób następuje też zmiana co do postrzegania wiarygodności osób duchownych. I to jest dla nas bardzo cenne. W ten sposób można odbudowywać przekonanie do bycia we wspólnocie cerkiewnej, zaufanie do duchownych. Dla uchodźców jest to bardzo ważne. Na spotkaniach liturgiczno-modlitewnych mogą czuć się jak u siebie, są zauważeni, wysłuchani ale i też sami mogą podzielić się z innymi swoim doświadczeniem. Po prostu potrzebują takiego wsparcia.
W jednym ze swoich kazań papież Franciszek zwrócił uwagę, że „bez miłości wszystkie dary nie są Kościołowi potrzebne. Bo tam, gdzie nie ma miłości, jest pustka, którą wypełnia egoizm”. - Czy dlatego w tych czasach brakuje powołań i Kościół się wyludnia?
- Jak już zauważyłem wcześniej, problemem jest brak wiary w Boga. On też rodzi się z braku miłości do bliźniego a przez to do Pana Boga. Może powinniśmy zmienić przekaz i więcej mówić o Bogu miłosiernym, kochającym, Bogu dla którego każdy człowiek z jego problemami jest ważny. Trzeba swoim życiem, czynami, postępowaniem wcielać naukę Boga wcielać w życie. „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego, jak siebie samego”. Nie jest to proste zadanie, kiedy dookoła niepewność i tyle niepokoju spowodowanego konfliktami w różnych częściach świata. Świat stał się za bardzo egoistyczny. Dużo mówimy o wspólnocie międzynarodowej, o braterstwie między narodami a w rzeczywistości coraz bardziej oddalamy się od siebie. Wezwanie papieża Franciszka jest uświadomieniem, że potrzeba otwarcia na Boga, na człowieka, na wspólnotę, w której kierujemy się Przykazaniem Miłości do Boga i bliźniego. To jest pierwsza i podstawowa zasada chrześcijan. To jak kochamy bliźniego powinno być częścią naszego rachunku sumienia.
W Kościele Greckokatolickim istnieje możliwość wyświęcania żonatych mężczyzn na kapłanów. Ostatnio temat ten wywołał ożywione dyskusje w zaciszach wielu gabinetów kościelnych hierarchów na całym świecie. - Czy rzeczywiście może to pomóc młodym mężczyznom w podjęciu decyzji o przyjęciu święceń? - O ile wiem, Ksiądz Biskup wybrał drogę celibatu. - Co Wasza Ekscelencja sądzi na ten temat?
Praktyka żonatego duchowieństwa to tradycja Kościoła greckokatolickiego. Nie można jednak idealizować, że z żonatym duchowieństwem znikają wszystkie problemy i Kościół może iść spokojną drogą ewangelizować i katechizować. Najważniejsza jest odpowiednia formacja do kapłaństwa. Na tym trzeba się skoncentrować. Wszystko zależy od człowieka, czy od małżeństwa duchownego. W Polsce do 1939 r. w Przemyślu była szkoła, która przygotowywała kobiety dla mężczyzn, którzy wybierali żonate kapłaństwo. Niestety, wojna a także wysiedlenia społeczności greckokatolickiej w 1947 r. w ramach akcji „Wisła” zabrały pewną ciągłość. Komunizm dołożył swoje ponieważ Kościół greckokatolicki nie mógł działać legalnie. Dzisiaj zmienił się kontekst, a ten temat wymaga osobnego artykułu. Obecnie do Polski przybywają żonaci kapłani z Ukrainy, aby pracować wśród ukraińskiej społeczności. Kapłaństwo żonate jest jedną z dróg, ale jeszcze raz powtórzę, potrzebna jest właściwa formacja mężczyzn przygotowujących się do kapłaństwa.
Ponadto myślę, że może należy wyświęcać już sprawdzonych dorosłych mężczyzn, których małżeństwa są przykładem. Jestem też zdania że na księży należałoby wyświecać mężczyzn około 35 roku życia. Wiem, rodzi to różne problemy, ale takie osoby przeszły już pewną szkołę życia i mają swoje doświadczenia. Uważam, że tacy mężczyźni wiedzą już czego chcą od życia. Może też są bardziej odporni na różne zniekształcania obrazu kapłana, które pojawiają się we współczesnym społeczeństwie.
W dzisiejszych czasach celibat jest ogromnym wyzwaniem i kto wybiera taką drogę to musi doświadczyć szczególnej Bożej łaski. Zawsze istnieje potrzeba dobrych księży, tak żonatych, jak i bezżennych. I przede wszystkim o to powinniśmy zadbać. Zadbać o ich odpowiednią formację.
Na koniec zapytam o to jak pomóc utrwalić pokój na Ziemi. Coraz częściej można bowiem usłyszeć takie oto wstrząsające wyznanie. - Wiem, że wieczność do mnie nie należy, dlatego chcę mieć teraźniejszość. Zauważmy, że tego nie mówi ateista.
Myślę, że utrata autorytetu Pana Boga powoduje, że tracimy perspektywę życia wiecznego. Nie rozumiemy jego sensu, i dlaczego mamy do niego dążyć. Wszystko sprowadzamy do tu i teraz. Opanowuje nas teraźniejszość bez perspektywy życia wiecznego. Zachowujemy się egoistycznie, zamiast budować z myślą o przyszłości niszczymy nasze codzienne relacje. Nie odnawiamy, nie budujemy a szybko zamieniamy jak nam coś się znudzi i przez to ranimy innych.
Pokój na Ziemi będziemy budować jak dostrzeżemy, że nad nami jest Pan Bóg i Jego nauczanie. Bóg który przynosi prawdziwy pokój. Tylko z Jego pośrednictwem możemy osiągnąć pokój na Ziemi. Zatem, jak dotrzeć z nauką
Chrystusa do ludzi? To jest wyzwanie dla nas ludzi wierzących, dla wszystkich chrześcijan. Budować wspólnotę między nami i dawać w ten sposób świadectwo, że nauka w Jezusa Chrystusa nas łączy, i że pragniemy pokoju tak jak Chrystus naucza: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; daję wam nie tak, jak daje świat. Niech się nie trwoży wasze serce ani się nie lęka.”(J.14,27) .
Dziękuję za rozmowę.