Odpowiedzialność

ks. Włodzimierz Lewandowski

Fajnie było patrzeć jak rosną we własnych oczach.

Odpowiedzialność

W seminarium traktowano nas jak nierozgarnięte i nieodpowiedzialne dzieci. Kleryk miał słuchać i wykonywać. Ojciec duchowny nazywał to wychowaniem w duchu posłuszeństwa Kościołowi. Znalazł się jednak profesor, który zrobił od tej zasady wyjątek. Przy okazji wielkiego i hucznego jubileuszu zaprosił do swojego gabinetu kilku kleryków, powierzając im odpowiedzialność za przygotowanie uroczystości. Kręcono z niedowierzaniem głowami i krytykowano profesora, ale klamka zapadła. Klerycy wzięli sprawy w swoje ręce i ku zdumieniu krytyków stanęli na wysokości zadania. Warto nadmienić, że inicjatywa wyszła od wykładowcy pedagogiki i katechetyki.

Coś mi z tego eksperymentu zostało. Może nawet więcej niż coś. Jeśli chcesz go doprowadzić do szewskiej pasji spytaj, jak to zrobić – przestrzegali młodszych dłużej doświadczeni współpracą w parafii i na wakacjach. Fajnie było patrzeć jak rosną we własnych oczach.

Przyszli przed Bożym Ciałem. Proszę księdza, jak ma wyglądać ten nasz młodzieżowy ołtarz? Nie macie jeszcze pomysłu? – odparłem z szelmowskim uśmiechem. Następnego dnia dostałem mailem cztery projekty. Oczywiście wybrałem ten, który im podobał się najbardziej. Gdy dwa tygodnie później trzeba było zrobić dekorację kościoła na wizytację i bierzmowanie, już nie pytali. Efekt ich pracy zobaczyłem dzień przed przyjazdem biskupa. Ciepłe, pastelowe barwy, kapitalnie wpisujące się w przestrzeń naszej świątyni. Znów rośli we własnych oczach.

Wczoraj odwiedziłem harcerzy. Podobno największe letnie zgrupowanie w Polsce. Rojno i gwarno w lesie. Omawialiśmy z komendantem obozu szczegóły niedzielnej celebracji. Wie ksiądz – wyznał w pewnym momencie -  rodzice zuchów nie wierzyli, że ich dzieci same potrafią wyprać skarpetki i przygotować kanapki. Pomyślałem, że z ludźmi Kościoła czasem bywa podobnie. Są jak niedowierzający własnemu dziecku rodzic. Nic dziwnego, że zamiast patrzeć jak rosną we własnych oczach, widzą jak odchodzą.