Na początku było… zaskoczenie

Wiara.pl

publikacja 03.07.2011 00:26

O początkach i pierwszych latach portalu Wiara.pl rozmawiamy z księdzem Arturem Stopką, jego „ojcem założycielem” i pierwszym redaktorem naczelnym, w obecności Jasia Gawina, niezwykłego informatyko-redaktora.

"Ojciec założyciel" portalu, ks. Artur Stopka Marek Piekara/Agencja GN "Ojciec założyciel" portalu, ks. Artur Stopka
Sporo pracowałem. Siedziało się przy komputerze 13, 14 godzin na dobę.

Portal Wiara.pl wydoroślał. Dziś mija 10 lat od czasu, gdy po raz pierwszy, jako serwis portalu hoga.pl, pojawił się w sieci. O początkach i pierwszych latach portalu Wiara.pl z księdzem Arturem Stopką,  jego „ojcem założycielem” i pierwszym redaktorem naczelnym, w obecności Jasia Gawina, niezwykłego informatyko-redaktora, rozmawiają dzisiejsi redaktorzy portalu.

Andrzej Macura:  Kto właściwie był pomysłodawcą Wiary?
Artur Stopka
: Andrzej Grajewski [redaktor „Gościa Niedzielnego” – kierownik działu „Świat”, wówczas zastępca redaktora naczelnego].

… Serio?
Tak. Gdyby nie zadał na spotkaniu w portalu hoga.pl pewnego pytania,  wszystkie istniejące wtedy pomysły musiałyby jeszcze zaczekać.

Jakiego pytania?
Byliśmy na spotkaniu w hoga.pl, prężnie rozwijającym się wtedy portalu. Chodziło o to, żeby nam pomogli w kwestii strony internetowej Gościa Niedzielnego. Ona wtedy już istniała, ale chodziło o jej usprawnienie. Na spotkaniu był sam prezes Hogi i dwóch członków zarządu. Podczas rozmowy Andrzej Grajewski niespodziewanie zadał pytanie, czy  byliby zainteresowani serwisem o tematyce religijnej. Hoga dość ostro wchodziła wtedy na rynek. Mieli zamiar być potężnym portalem horyzontalnym. I ten prezes…

Czyli początkiem portalu Wiara.pl było pytanie Andrzeja Grajewskiego?
Niezupełnie. Na przełomie tysiącleci pojawiła się w kilku instytucjach w Kościele w Polsce myśl, by stworzyć w Internecie coś dużego. I żeby to nie było tylko kościelne, ale szersze. Przez wiele miesięcy w tej sprawie toczyły się rozmowy. Z Jasiem Gawinem (informatykiem Gościa Niedzielnego) często jeździliśmy wtedy do Warszawy. Miało w to być zaangażowane Radio Plus, Gość, KAI i Telekomunikacja Polska. Ta ostatnia akurat się prywatyzowała. Gdy do tego już doszło, nowi włodarze nie byli projektem zainteresowani. Nikt z pozostałych nie miał pieniędzy na takie przedsięwzięcie. Idea zawisła w powietrzu.

Myśleliście wtedy też o stronie Gościa?
Ówczesny redaktor naczelny, ksiądz Stanisław Tkocz naciskał, żeby coś było. W necie były pojedyncze artykuły z Gościa, ale chodziło o coś większego.  I wylądowaliśmy w tej Hodze. Andrzej Grajewski, mając w pamięci owe nieudane rozmowy – sam nie brał  w nich udziału, ale jakoś się ze sprawą identyfikował – zadał owo sławetne pytanie. Prezes Hogi chwilę się zastanowił i ku zaskoczeniu wszystkich odpowiedział, że tak. W ciągu trzech miesięcy – to było w  marcu – na mechanizmach Hogi powstał serwis wiara.hoga.pl. Był on częściowo oparty na materiałach z Gościa Niedzielnego, ale nie tylko. Od razu padło zastrzeżenie, że serwis nie ma być internetową wersją Gościa, ale czymś odrębnym. Wtedy powstała formuła ekumeniczno-międzyreligijna serwisu. Miał on przecież funkcjonować na świeckim portalu.

Umowa między Hogą a Gościem była prosta jak parasol. Nikt nikomu nie płacił. Oni dawali technikę, my treść. Ze strony informatyków Hogi też spotkaliśmy się z wielką życzliwością. To wtedy zrodził się pomysł, że serwis będzie zielony. I ich grafik wymyślił logo serwisu – dwie rybki.

Ale nie to dzisiejsze? Bo pamiętam, że logiem serwisu były jakieś takie dwa rekiny ;)
Nie, to były proste rybki. Jedna nad drugą ;).

Rozumiem, że było to odwołanie się do słynnej mozaiki z Kafarnaum, na której widać kosz chleba i dwie ryby?
Tak. Dzisiejsze logo powstało, kiedy się usamodzielnialiśmy. Serwis miał ruszyć pierwszego lipca.  Ale to była sobota. Więc ruszył  w poniedziałek, trzeciego. Stąd dziwna data.

Wiadomo, że najwięcej kłopotów sprawia wypełnienie serwisu treścią. Jak sobie z tym radziliście?
Były materiały z Gościa, ale też sporo przygotowanych wcześniej specjalnie na serwis. Takich bardzo prostych, podstawowych. Przez te trzy miesiące coś przygotowywałem ;)

Sam?
Tak, w tym czasie byłem sam. Gdzieś po miesiącu od uruchomienia pojawili się w redakcji  ludzie z Hogi i zaproponowali pokój na czacie i parę innych, nowych mechanizmów. Tłumaczyli, że – co ich samych zaskoczyło – wokół serwisu Wiara zaczęła tworzyć się społeczność. Dziesięć lat temu nie było to pospolite stwierdzenie. Im chodziło o to, że serwis oglądała duża grupa odbiorców, którzy wracali. Dlatego zaproponowali nam możliwość czatowania. Ale ja nie wiedziałem, do czego to służy. Czat sobie był, ale myśmy z tego nie korzystali. W końcu nieżyjący już ksiądz Romek Kempny, który trochę lepiej się na tym znał, bo udzielał się na jakimś czacie, doprowadził do tego, że zaczęliśmy. Pierwszy czat z księdzem – formuła potem stała się popularna - odbył się z mieszkania Romka. Ja robiłem za piszącego.

Trzeba dopowiedzieć, że śp. ks. Roman Kempny był wielkim zwolennikiem Wiary. Bardzo wspierał to przedsięwzięcie.

Forum też wtedy powstało?
Tak, ale w szczątkowej formie. Dzisiejsze forum.wiara.pl powstało właściwie dopiero kiedy się usamodzielniliśmy. Bo kiedy hoga.pl zmieniła właściciela, pojawił się problem. Oni odeszli od koncepcji portalu horyzontalnego. Szkoda. Pewnie dziś byliby w czołówce. Zaczęliśmy szukać innego większego portalu.  Rozmawialiśmy z jednym z wiceprezesów Wirtualne Polski. Nie miał właściwie nic przeciwko. Niestety, zapowiedział nam, że wedle ich strategii rozwoju pójdą ostro w seks. Głupio było nasz serwis przenosić na taki portal.

Istniała już wtedy pewna grupa ludzi gotowych pracować dla portalu nawet za darmo. Na różne sposoby – a to na czacie, a to przez przygotowywanie materiałów. Szkoda ich było. Wtedy ówczesny redaktor naczelny Gościa Niedzielnego podjął decyzję: usamodzielniamy się. Nie była to decyzja tak oczywista, bo wymagała inwestycji. W sprzęt, oprogramowanie. To było pod koniec 2002 roku. Pamiętam, że nie poszedłem wtedy nawet na Wigilię.

Musiało się to odbywać etapami, bo dział Zapytaj pierwsze pytania na nowych mechanizmach zanotował 29 listopada :)
Jaś Gawin pomógł znaleźć programistkę. I znalazł kolejnego potrzebnego nam informatyka.

Jan Gawin: Czekałem na niego pół roku. Mówili mi ks. Tkocz i Andrzej Grajewski, że jestem głupi, że tak długo czekam, ale warto było…

Ks. Artur Stopka: Tak tak, bo bywają ludzie, którzy mają papiery na wykształcenie informatyczne, a wiedzę mają maleńką. Przy niektórych z papierami nawet ja jestem orłem informatycznym ;) W każdym razie przenieśliśmy się. Baliśmy się, czy przejdą też czytelnicy, ale Hoga przez kilka miesięcy utrzymywała stary serwis z informacją o nowym adresie.

Usamodzielnienie się Wiary spowodowało, że zmienił się jej charakter. Serwis stał się dziełem kościelnym.  Pierwotny zamysł musiał ulec rewizji…
Serwis religijny na wielkim portalu z dużym wysiłkiem próbuje dziś robić Onet.  My 10 lat temu robiliśmy coś, co dopiero teraz tacy potentaci zaczynają dostrzegać.

Cały czas pracowałeś sam?
W lutym 2002 roku przyszedł Leszek Śliwa [dziś sekretarz redakcji Gościa]. Codziennie pisał jeden tekst. Tworzył całe działy różnych tematów. No i powstało forum.wiara.pl. Grześ Mirek nieproszony je zrobił. Postawił mnie przed faktem dokonanym.

Ot tak postanowił i zrobił? Bez wiedzy redaktora naczelnego?
Zasada rozwijania Wiara.pl była prosta: czego ludzie chcieli, to było. Sam jesteś przykładem, jak to funkcjonowało: jak się komuś chciało coś robić, to to robił :-)

Joanna Kociszewska: Tak jest do dziś.

Z Hogi na nową Wiarę trzeba to było wszystko jakoś przenieść. Pamiętam, że kiedy przyszedłem do pracy w 2005 roku portal znów był w fazie przenosin na nowe mechanizmy. Jak się udawały migracje?
Oooo, dużo trzeba było ręcznie przenieść.

To straszna robota. Kto Ci pomagał? Jaś Gawin?
Jan Gawin:
Sporo sam przeniosłem. Oczywiście z pomocą Artura. Artur powiedział, że ma być (śmiech)

Ks Artur Stopka: Bo ja nie lubię roboty, przy której się nie myśli! :)
Jaś Gawin Dla Artura jedynym kłopotem było, kiedy siadał serwer. Nie miało dla niego znaczenia, czy druga w nocy, czy czwarta. Na Hodze śmiali się z niego, że był lepszy niż najlepsze urządzenia do monitorowania aktywności. Nazywali go betatester :-)

Tych migracji było więcej…

Jan Gawin:  Tak. W drugiej migracji postawiliśmy na modularność. Żeby mogły powstać podserwisy.
Ks. Artur Stopka: To przejęliśmy z Hogi - wąskie, specjalistyczne serwisy.

A pierwszy serwis?
Jaś Gawin:
Pierwszym był papiez.wiara.pl . Pod nazwą konklawe.wiara.pl, papież.wiara.pl, nowy papiez.wiara.pl. Można powiedzieć, że papież wyznaczał nam pracę. Gdy umierał Jan Paweł II, mieliśmy ogromny ruch. Pół godziny po wyciągnięciu wtyczki z Internetu komputer jeszcze pracował nad ruchem wygenerowanym przez internautów.

Ile czasu zajmowała Ci w tych pionierskich czasach praca? 
Sporo. Siedziało się przy komputerze 13, 14 godzin na dobę. Po przenosinach przez dwa lata był Leszek Śliwa. Potem znowu zostałem sam.

Tyle pisałeś?
Trochę pisałem, trochę brałem z Gościa. No i niektóre inne redakcje dawały nam teksty. Wtedy jeszcze kwestia praw autorskich nie była postawiona na ostrzu noża jak jest w tej chwili. Dużo było spontaniczności. Zgłaszali się też współpracownicy: ks. Włodek Lewandowski na czat, ks. Adam Sekściński na forum…

Dość szybko udało się doprowadzić do sytuacji, że Wiara stała się w jakimś stopniu opiniotwórcza. Zauważyło nas Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich jako twórców mediów. Zostałem nominowany do nagrody Ślad, a potem Wiara otrzymała wyróżnienie specjalne nagrody Totus. Gdy na Wierze pojawiły się komentarze, zaczęliśmy być traktowani jako źródło.  

Kiedy portal powstawał, myślałeś, w jakim kierunku to wszystko pójdzie?
Nie bardzo. Kiedy powstawał, był serwisem o charakterze kryptomisyjnym.

Taka prawdziwa, nie tylko deklarowana ewangelizacja?
To miało być wyjście z getta. Wtedy o wiele bardziej niż dziś zwracano uwagę, żeby się nie zamykać w getcie. W tej chwili w polskim Kościele mniej się na to zwraca uwagę. 

Czy decyzja o usamodzielnieniu nie była zdradą ideałów?
Nie było innego wyjścia. Ale też dlatego Wiara po usamodzielnieniu się próbowała być taka bardzo otwarta.

Nie powodowało to trudności ze strony władz kościelnych?
Nie, nigdy!

A jak tę otwartość przyjmowali czytelnicy?
Tak zwani ortodoksi nigdy za nami nie przepadali. Choć byliśmy zawsze ortodoksyjni. Ale mieliśmy pomysł, żeby było u nas sporo szeroko rozumianych wiadomości ze świata ekumenizmu i innych religii. Wielu nie kojarzyło, że jesteśmy portalem Gościa Niedzielnego. I dalej nie kojarzą. To był świadomy wybór. Chodziło o to, żeby Wiara.pl nie była rozumiana jako emanacja Gościa.

Jako „ojciec założyciel” portalu Wiara.pl co byś radził na przyszłość?
Piotr Drzyzga:
Może Wiara.tv?
Telewizja już wkracza do Internetu. Przez 10 lat dokonał się ogromny skok. Wtedy nikt nie przewidywał, że Internet stanie się głównym medium. Ale pytanie, w którym kierunku pójść to już nie do mnie.