Spolszczony obraz okrutnego króla

GN 23/2011 Kraków

publikacja 22.06.2011 06:15

O błędach teologicznych w kazaniach ks. Piotra Natanka z ks. dr. Józefem Morawą, wykładowcą teologii fundamentalnej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozmawia ks. Ireneusz Okarmus.

Spolszczony obraz okrutnego króla Ks. Ireneusz Okarmus/ GN – Zacieśnianie obrazu Jezusa do wizji wyczytanych z prywatnych objawień jest bardzo niebezpieczne i ociera się o herezję chrystologiczną – mówi ks. Józef Morawa, jeden z teologów, którzy dokładnie przeanalizowali to, czego naucza ks. Natanek.

Ks. Ireneusz Okarmus: Ostatnio w internecie pojawiło się wiele materiałów dotyczących działalności ks. dr. hab. Piotra Natanka. Jest on swego rodzaju „bohaterem mediów”. Co Ksiądz, jako teolog, sądzi na temat jego nauczania?

Ks. dr Józef Morawa: – Z kazań ks. Piotra wyłania się obraz Chrystusa, który jest zawężony do osobistych wizji i prywatnych objawień, bardzo mocno kontrowersyjnych, zwłaszcza gdy chodzi o samą ideę zbawienia.

Ksiądz Natanek uważa bowiem, że tylko ten Chrystus, którego on odkrył, skutecznie zbawia. Z tym wiąże się jego błędne przeświadczenie, że tylko on wie, co trzeba zrobić, by się zbawić. Mówił w wielu swoich kazaniach, że jeżeli w 2017 r. polski Sejm, prezydent i biskupi ogłoszą Jezusa Chrystusa królem Polski, to przynajmniej na 1000 lat nastanie era Ducha Świętego, zbawienia, spokoju. Szatan będzie pokonany i będzie można spokojnie głosić Ewangelię. Jest to sprzeczne z głoszoną od 2 tys. lat nauką Kościoła o królestwie Bożym. Co więcej, takie postawienie sprawy deprecjonuje codzienną pracę tysięcy kapłanów w całym Kościele katolickim, którzy spowiadają, odprawiają Msze i idą na katechezę. Ze słów ks. Natanka wynika, że to, co oni robią, nie jest do końca prawdziwe albo było mało skuteczne. A przecież ta praca duszpasterska jest aprobowana przez Kościół i jest nośnikiem Objawienia i Ewangelii.

Takie zacieśnianie obrazu Jezusa do wizji wyczytanych z prywatnych objawień jest bardzo niebezpieczne i ociera się o herezję chrystologiczną. Trudno sobie wyobrazić, żeby dopiero teraz „spolszczony” obraz Chrystusa Króla miał im w konkretnej sytuacji ich posługi kapłańskiej coś istotnego i przełomowego dodać. Teologowie dopatrują się w kazaniach ks. Piotra Natanka także innych błędów dogmatycznych.

Czy jest jakieś obiektywne kryterium, według którego możemy poznać, co jest prawdziwą nauką Kościoła, a co prywatną wizją, niekiedy błędną?

– Wielu ludzi pyta, jakie błędy dogmatyczne zarzuca się ks. Natankowi. Wystarczy powiedzieć, że w jego nauczaniu jest istotna niezgodność z Katechizmem Kościoła Katolickiego, zatwierdzonym przez Jana Pawła II. Katechizm to wielki skarb, bo jest całościowym wykładem wiary, liturgii, moralności i duchowości Kościoła. U ks. Natanka przedziwne jest to, że w jego nauczaniu ani razu nie występuje odwołanie do Katechizmu Kościoła Katolickiego. Jeżeli ktoś pyta, dlaczego ks. Piotrowi coś się zarzuca, to znaczy, że ten pytający nie zna katechizmu. Pytający nie weryfikują tego, co słyszą od ks. Natanka, z prawdziwą nauką Kościoła, tylko szukają nowości, jakiejś dziwności, która jest ciekawsza. Nadto wielość jego wystąpień i publikacji nie ułatwia też uchwycenia podstawowych tematów przedstawianej nauki. Choć ostatecznie wszystko u niego sprowadza się do idei udziwnionej teologii królewskości Jezusa Chrystusa, opartej na swoiście rozumianej historiozofii.

Tymczasem niezwykle ważna jest nauka Kościoła, ciągłość teologicznego nauczania, a nie wybiórczość i monopol na prawdę.

– W ostatnich kazaniach ks. Natanek wyraźnie ograniczył się do encyklik i wystąpień papieży z XIX i początku XX w. Skoncentrował się na rozumianym po swojemu modernizmie i liberalizmie, którym – według niego – dzisiaj są zarażeni prawie wszyscy biskupi i kapłani. Wyrywkowo, według własnego uznania, powołuje się na papieża Benedykta XVI, którego zresztą – krótko mówiąc – wielka teologia, jak i papieskie nauczanie wykluczają pomysły historyczno-teologiczne ks. Natanka. Jednocześnie nie aprobuje tego, co dla nas, katolików jest wielkim darem, czyli nauki Soboru Watykańskiego II, Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II. Dziwne jest to, że w swoich kazaniach głosi, że tylko on ma rację, a wszyscy biskupi są podejrzani albo są masonami lub też niewierzącymi. Prawdziwy Kościół – według niego – będzie dopiero wtedy, gdy biskupi uznają to, co on głosi. Słuchacz jego internetowych nauk może być zdezorientowany. W wystąpieniach ks. Natanka można zauważyć wiele manipulacji, przekłamań, wykrzywień, snów, konfabulacji, powoływania się na własne natchnienia i objawienia, w które trzeba wierzyć...

Jak więc ocenić ludzi, którzy świadomie przychodzą na kazania i rekolekcje prowadzone przez ks. Natanka? Czy, słuchając go, też są nieposłuszni Kościołowi?

– Trudno mi powiedzieć, czym kierują się ludzie przychodzący na kazania ks. Piotra Natanka. To, według mnie, złożona sprawa. Jednych pociąga forma, w jakiej wygłasza on swoje radykalne tezy, skierowane przeciw „tym na górze”; inni być może są zafascynowani tym, że ks. Natanek jest odważny i – jak mówi – nie boi się nawet męczeństwa w obronie swoich poglądów. A może być i tak, że ktoś z jego wiernych słuchaczy i zwolenników zawiódł się wcześniej na swoim duszpasterzu. Jedno jest pewne – to poziom świadomości chrześcijańskiej decyduje, na ile ktoś jest odpowiedzialny za uleganie błędnym naukom i przyjmowanie ich za prawdziwe.

Z drugiej strony należy pamiętać, że to lider ponosi odpowiedzialność za ewentualne błądzenie ludzi w sprawach wiary. Dlatego my, kapłani, jesteśmy odpowiedzialni za zbawienie powierzonych nam ludzi.

Ksiądz prof. Joseph Ratzinger w książce pt. „Chrześcijańskie braterstwo” – zawierającej jego wykład podczas Dnia Teologicznego w Wiedniu w 1958 r. – pisze, że i dziś występuje to, co było w pierwotnym Kościele, czyli pojawiają się pewne grupy ludzi podejmujących osobistą decyzję przeciw jedności. A do jej istoty należy upór tego, kto zostaje na oddzielnej drodze. Czy słowa obecnego papieża można odnieść do tej sytuacji?

– Prawda Objawienia jest niesiona przez Kościół apostolski i wskazywana przez Urząd Nauczycielski Kościoła. I z tego wynika nasza pewność wiary. Jeśli ktoś uporczywie mówi, że tylko on ma rację i nagle odkrywa coś nowego, tym samym stawia się poza Kościołem. I tu nie ma innego tłumaczenia. Nieposłuszeństwo jest wyraźne, gdy się staje wbrew nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Ksiądz Natanek chce skłonić cały Kościół, by uznał jego idee. To, co robi, na pewno zagraża jedności i jest typowe dla działania sekty eschatologicznej. Zwodzi on ludzi, dając im – po swojemu rozumianą – pewną na 100 proc. rację zbawienia. Zaś biskupi, którzy nie idą z nim, są – według niego – winni tego, że miliony ludzi z ich winy będzie potępionych. Sami biskupi, jego zdaniem, są też podobno na drodze do potępienia, jeśli nie przyjmą nauki ks. Piotra. Według przywołanego tekstu ks. prof. J. Ratzingera, napisanego jeszcze przed Soborem Watykańskim II, działalność ks. Natanka można przyrównać do znanych w pierwszym tysiącleciu Kościoła działań niektórych grup, które trwając w uporze (pertinancia) wytyczały sobie oddzielną drogę i sterowały w kierunku herezji (por. s. 90).

W ostatnich kazaniach ks. Natanek powtarzał wielokrotnie, jak straszliwy jest los pośmiertny ks. abp. Józefa Życińskiego, który za swoje rzekome błędy wiary będzie teraz szczególne cierpiał ze strony sprawiedliwości Bożej. Ksiądz Natanek uzurpuje sobie pewność, że zna losy wyroków Boskich. To bardzo wielkie nadużycie. Co więcej, wyraźnie mówi o niedawnej katastrofie w Japonii (trzęsienie ziemi), że to jest wyrok Boży za niesłuchanie Matki Boskiej, tak samo jak tragedia powstania warszawskiego jest karą za grzechy zepsutego miasta Warszawy albo też za to, że nie posłuchała głosu Matki Bożej objawiającej się w Siekierkach. To samo mówi o wojnie na Bałkanach, że to jest kara Bożej sprawiedliwości za nieposłuchanie objawienia w Medjugorie. Publicznie twierdzi, że prezydent Lech Kaczyński zginął, bo nie przyjął jego listu w sprawie koronacji Chrystusa na króla Polski. To samo grozi i obecnemu prezydentowi, jeśli nie usłucha ks. Natanka. To jest destrukcyjna pseudopredestynacja, a to oznacza odrzucenie naszego myślenia katolickiego.

Słyszy się tu i ówdzie zarzuty, że kuria nie rozmawiała nigdy z ks. Natankiem, że został przez nią potraktowany niesprawiedliwie.

– Nie są to słuszne zarzuty. W tym przypadku widać wielką cierpliwość ks. kard. Dziwisza, jak również księży biskupów. Oni rozmawiali z ks. Piotrem i to nie od teraz, ale od wielu lat. On zaś, z tego, co mi wiadomo, przyrzekał wielokrotnie, że się zmieni i poprawi. Przyznawał w czasie tych rozmów, że czasem dał się na ambonie ponieść emocjom.

Okazuje się, że – niestety – zmiana w nim nie nastąpiła. Wystarczy posłuchać jego kazania z 29 maja br. Dał w nim odpowiedź na ostatni, jakże bardzo stonowany i wyważony komunikat krakowskiej kurii. Wyraźnie zapowiedział, że będzie czynił to, co dotychczas, bo jest o tym przekonany i tak mu mówi... Chrystus. A do „namiotu grzeszników”, czyli budynku kurii, nie pójdzie. Wyraźnie wypowiada tym samym posłuszeństwo swojemu biskupowi. Tymczasem, co warto podkreślić, komunikat biskupów był podyktowany troską o zbawienie ludzi, których ostrzegają przed błędnymi naukami ks. Piotra.

Jaki – zdaniem Księdza – byłby najszczęśliwszy koniec tej sprawy?

– Gorliwość ks. Piotra jest znana. Jeśli zabieram głos w tej sprawie, czynię to jako współbrat w kapłaństwie. Każda gorliwość, gdy jest właściwa, pomaga. Potrzebujemy charyzmatycznych spowiedników, rekolekcjonistów. Ksiądz Piotr potrafi wiele rzeczy powiedzieć, znamy jego sukces misjonarski. Ale to, do czego doszło, nie może mieć miejsca. Chodzi przecież o to, aby kapłani stanowili jedno ze swoimi biskupami. Dlatego ks. Piotr nie jest dysydentem, którego my, kapłani, mamy wyrzucać, ale pragniemy, aby pozostał w bogactwie Kościoła powszechnego, które jest większe niż objawienia prywatne.

.