Owoce dojrzewają jesienią

ks. Tomasz Horak

GN 25/2011 |

Po Pierwszej Komunii (mojej, ponad pół wieku temu) proboszcz wyznaczył mnie na ministranta. Nie dotarło to do mojej świadomości. Dwa lata później biskup przysłał do nas wikarego. Dopiero wtedy trafiłem do zakrystii. Ba! Odkryłem, kto to w ogóle jest ksiądz.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Msza przestała być nudnym obowiązkiem, a stała się czymś tajemniczo bliskim. Największym odkryciem było Triduum Paschalne. Nauka religii stała się rzeczowa i konkretna, interesująca. Cztery lata wystarczyły, aby wiara, kościół, liturgia, spowiedź, Komunia przemieniły życie młodego smyka. Nie tylko moje. W efekcie po kilku latach poszedłem do seminarium.

Onegdaj wróciłem z pogrzebu tegoż właśnie dawnego wikarego. Ksiądz Wilhelm Skorupa dożył 81 lat. Po odejściu z naszej parafii kolejnych 51 lat spędził w dużej, podopolskiej wsi. Najpierw jako wikary tworzący nową parafię, potem jako pełnoprawny proboszcz, wreszcie jako emeryt. Aktywny emeryt. No i wróciłem z pogrzebu... Kilka lat temu miałem tam kazanie na jego złotym jubileuszu. Patrzyłem na owoce jego duszpasterskiej pracy. Wiele by mówić o nich. Ale to owoce nie tylko jego pracy. Proboszcz (tegoż samego nazwiska), przy którym kończył budowę kościoła i zaczynał tworzyć nową parafię, był również duszpasterzem wybiegającym w przyszłość. Obaj doceniali wielką wagę dobrze, uroczyście, pobożnie sprawowanej liturgii. Obaj byli blisko ludzi. Obaj się modlili – co nietrudno było dostrzec. Obaj nie pracowali w zawodzie „ksiądz”. Oni tym żyli. Nie zawsze tak się dzieje wśród księży. Szkoda.

Owoce dojrzewają jesienią. To, co zasiał ks. Skorupa senior, przez dziesięciolecia pracy Skorupy juniora (no, dożył tej osiemdziesiątki), widać teraz. Jednym z elementów tego, co widać, jestem i ja. Oczarowany liturgią przed ponad pół wiekiem przez ówczesnego naszego wikarego. Przywykły do tego, że kazanie jest przygotowane na piśmie. Gromadzący wokół kościoła chłopców i dziewczęta. No, i... Różaniec. To tylko niektóre szczegóły tego, co z postawy „mojego księdza” utrwaliło się w mojej duszpasterskiej pracy. I pewnie obaj wspomniani księża nie byli do końca świadomi, ile z ich kapłańskiego portretu można zobaczyć w ich wychowankach. Bo nie tylko we mnie.

A ja chciałbym wszystko zobaczyć już zaraz, wszystkim się cieszyć i za wszystko już teraz Bogu dziękować. W rezultacie zamiast widzieć jasne strony tego, co pozostaje za mną, widzę strony ciemne, widzę porażki i niepowodzenia, widzę to, co się zawaliło i rozsypało. I wtedy przychodzą chwile rozgoryczenia, bywa, że i zwątpienia. To próba nadziei. Bo nadzieja to nie tylko spokojne patrzenie w przyszłość. Nadzieja to także pewność, że owoce dojrzewają jesienią. Nawet późną jesienią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.