Autorytet poddany próbie

Wydawnictwo Promic

www.wydawnictwo.pl |

publikacja 08.07.2011 21:26

Gdyby Maryja powiedziała Józefowi, co powinien zrobić, jego autorytet opierałby się na słowach Maryi; Bóg jednak chce, żeby autorytet Józefa opierał się bezpośrednio na Bożym autorytecie. Takim autorytetem Józef ma być dla Maryi.

Dopiero po powrocie Maryi do Nazaretu Józef zauważa, że spodziewa się Ona dziecka. Także wtedy Maryja milczy − nie może wyjawić sekretu Boga. Jest tak bardzo związana z kontemplacją Ojca! A owocem kontemplacji Ojca jest Słowo Boże... Maryja żyje milczeniem Trójcy Przenajświętszej, owym udzielaniem się miłości w milczeniu. Związana z tajemnicą Ojca, ukryta w milczeniu Trójcy Przenajświętszej, Maryja nie tylko nadal kocha Józefa, ale kocha go jeszcze mocniej; im bardziej jest zjednoczona z Bogiem, tym bardziej kocha Józefa. Ale niczego nie może mu wyjawić; wszystko, co może zrobić, to błagać Boga, żeby go oświecił. Czyż to nie dzięki modlitwie Maryi anioł przyszedł oświecić Józefa? Ale również dzięki modlitwie Józefa, dzięki Jego prawości i pragnieniu, by we wszystkim spełnić wolę Boga.

Stajemy wobec tej wzruszającej chwili, której już się przyglądaliśmy, ale tym razem powracamy do niej w kontekście autorytetu Józefa. Widzimy bowiem wyraźnie, jakiej próbie został poddany autorytet tego roztropnego, młodego człowieka, który powątpiewa w swój osąd, w swoją roztropność. Józef  został poddany próbie w swoim autorytecie i w swojej miłości do Maryi. Nie jest to pokusa, ale próba (czyli coś zupełnie innego), mająca oczyścić jego serce, aby stało się bardziej ubogie i poddało się bezpośrednio prowadzeniu Ducha Świętego. Kiedy bowiem mamy autorytet, jesteśmy skłonni polegać tylko na swojej własnej roztropności (w zasadniczym znaczeniu słowa „roztropność", ponieważ autorytet w najwyższym stopniu posługuje się roztropnością. Maryja pozostawia Józefowi całkowitą wolność − milczy, trwa w milczeniu. Kocha Józefa, niesie go w swoim sercu, ale nic nie mówi. Jakże Józef chciałby, żeby coś powiedziała! Ale Ona nic nie mówi, nie może nic powiedzieć... Wówczas to anioł musi oświecić Józefa. Józef przechodzi oczyszczenie serca, ale widać również, że Bóg mu pozostawia cały jego autorytet. Gdyby Maryja powiedziała Józefowi, co powinien zrobić, jego autorytet opierałby się na słowach Maryi; Bóg jednak chce, żeby autorytet Józefa opierał się bezpośrednio na Bożym autorytecie. Takim autorytetem Józef ma być dla Maryi.

Konieczność bycia autorytetem dla kogoś, kto jest bardziej święty od nas, zawsze jest czymś trudnym. Mówimy sobie: „Skoro ona jest świętsza, to otrzymuje niezwykłe łaski i światła, których ja nie mam...”. Nie, Bóg tego nie chce, to nie byłby autorytet. Maryja, choć jest świętsza od Józefa, prosi Boga, żeby sam go oświecił, aby jego autorytet był nadprzyrodzony. Wtedy anioł przychodzi oświecić Józefa. Tak jak Bóg posłał anioła Gabriela do Maryi, żeby pozostawić Jej większą wolność, tak samo do Józefa posyła „anioła”, by i on miał większą wolność. Aniołowie stoją tutaj na straży wolności.

W Bożym świetle Józef sam musi podjąć decyzję o tym, by nie oddalać Maryi. Dokonuje ponownego wyboru, a w jego odpowiedzi na wolę Boga widać narodziny autorytetu, jakim Józef będzie dla Syna Bożego.

 

Józef mógłby powiedzieć: „Nie, to niemożliwe, zostałem postawiony w dwuznacznej sytuacji”. Dzisiaj taką byśmy dali szczerą odpowiedź: „Nie mogę. Wszyscy będą mnie uważać za ojca tego Dziecka, które naprawdę jest Synem Bożym; to niemożliwe”. Autorytet nie opiera się jednak na szczerości; wciąż trzeba sobie o tym przypominać, gdyż stale oceniamy autorytet w odniesieniu do szczerości, i z tego powodu nic nie rozumiemy. Autorytet nie opiera się na szczerości, ale na prawdzie porządku Bożej mądrości względem nas.

To właśnie pojął Józef w swojej roztropności oświeconej wiarą. Pojął, że trzeba zdobyć się na akt heroizmu − był to bowiem z jego strony heroizm miłości. Z pewnością Józef zdobył się nań z radością, i to ogromną; zdarza się bowiem heroizm radosny (istnieje nie tylko heroizm cierpienia w różnych przejawach, bywa też heroizm radosny, przekraczanie siebie w sposób skrajny, kiedy wymagana jest od nas wielka radość). Józef postępuje w sposób heroiczny, biorąc do siebie Tę, którą Bóg wybrał na Matkę Syna Najwyższego, biorąc Tę, w której działa Duch Święty, Tę, w której zamieszkuje Bóg, Tę, która jest miłowana w tak niepowtarzalny sposób. Józef nie jest zazdrosny o Boga, nie uważa Go za rywala, który mu zabrał jego własność, jego narzeczoną.

Mówiąc, że „to, co się w Niej poczęło, jest z Ducha Świętego”, anioł podkreśla, że Maryja była posłuszna Duchowi Świętemu, była posłuszna woli Bożej, a wobec Józefa pozostaje dokładnie taka sama. To nie Ona postanowiła być Matką Boga, to Bóg za Nią dokonał wyboru, a Ona się zgodziła. Anioł pozwala więc Józefowi przyjąć i kochać Maryję w nowy sposób, który jest zarazem kontynuacją jego pierwszej miłości do Niej. Nic nie zostało zaprzepaszczone (jedynie Bóg może tak działać). Pierwsza więź, umocniona, otrzymuje nowe ukierunkowanie, ale w ciągłości, bez zrywania niczego, co było dotąd. „Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus” – widać tutaj cudowną delikatność Boga, anioł daje Józefowi autorytet względem Dziecka. Skoro Dziecko to narodzi się „za sprawą Ducha Świętego”, można by sądzić, że Józef będzie opiekunem Maryi jako Matki i Dziewicy, ale też że Dzieciątko Jezus zostanie całkowicie i wyłącznie powierzone Maryi. To, że Józef wybrał Maryję na małżonkę, nie czyni go siłą rzeczy autorytetem dla Tego, który narodzi się z Maryi na skutek bezpośredniego działania Boga. To nie jest oczywiste samo przez się, i dlatego anioł podkreśla, jaka jest rola Józefa: „nadasz [Mu] imię Jezus”. Każde z tych słów anioła ma swoją wagę, uświadamia nam, jakie miejsce Bóg wyznaczył Józefowi. Nadanie imienia nowo narodzonemu dziecku jest wyrazem autorytetu ojca; czyniąc to, ojciec działa jak Boże narzędzie, czyż bowiem nadanie imienia maleńkiemu dziecku nie oznacza nadania mu jakiegoś kierunku w życiu? Oto jak Józef ma nazwać Dziecko: „Nadasz [Mu] imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

Józef ma zatem wziąć do siebie Maryję, która oczekuje Syna. Ma też zrozumieć, że spoczywa na nim zadanie bycia autorytetem dla Tego, którego Maryja wyda na świat „osłonięta” przez Ducha Świętego. Ma być dla niego autorytetem jako ojciec, w wierze, nadziei i miłości. Ma Go zatem wychowywać i ponosić za Niego odpowiedzialność.