Kard. Schönborn: To był straszny rok dla Kościoła

KAI |

publikacja 06.06.2011 17:29

Ani purytanizm, ani permisywizm, Kościół powinien wystrzegać się obu tych postaw w podejściu do współczesnego świata - powiedział w wywiadzie dla liberalnego dziennika “Il Foglio” kard. Christoph Schönborn. Arcybiskup Wiednia przyznał, że pod wieloma względami rok 2010 był dla Kościoła katolickiego “annus horribilis” (straszny rok).

Kard. Schönborn: To był straszny rok dla Kościoła Henryk Przondziono /foto gość Kard. Christoph Schoenborn

“Dopuszczono się ciężkich grzechów, jak za czasów, gdy Paweł był w Koryncie... Paweł przepowiadał oczyszczenie... Oczyszczenie jest niezbędne i dzisiaj. Jeśli Kościół chce być przewodnikiem duchowym dla społeczeństwa, musi skonfrontować się ze swoimi grzechami. Ponieważ nie można przywoływać świata do prawdy, jeśli nie ma się odwagi zastosować jej do siebie” - mówi austriacki kardynał. Podkreśla, iż “ma się wrażenie, że jesteśmy w czasach proroków Starego Testamentu”: “Żyjemy w czasach, gdy wszyscy uciekają przed prawdą, Kościół nie może sobie na to pozwolić”.

Jego zdaniem “nie można przeciwstawić społeczeństwu ani postawy rygorystycznej i purytańskiej, ani absolutnego permisywizmu”. „W tym sensie walka Kościoła jest ta samą walką, do której wezwane jest zdrowe społeczeństwo, to znaczy do przezwyciężenia logiki purytanizmu i libertynizmu, aby znów być tym, czym jesteśmy, cnót znanych doskonale z tradycji żydowsko-chrześcijańskiej, a jednocześnie też klasyczno-pogańskiej. Tym jest defensor civitatis (obrońca miasta), ten, który potrafi zachęcać do najbardziej elementarnych cnót życia zbiorowego: sprawiedliwości, szacunku, gotowości, przyjaźni. Europie nie wolno zagubić tego swego istotnego dziedzictwa, które, jak powiedzieliśmy, nie sięga korzeniami jedynie do kultury chrześcijańskiej i żydowskiej, ale także do kultury przedchrześcijańskiej i pogańskiej” – mówi metropolita Wiednia.

Kard. Schönborn nie ma wątpliwości, że “obniżyła się norma etyczna”. “Stosowanie pigułki aborcyjnej, sama aborcja, destrukcja rodziny to zjawiska dziś zwyczajne. Jednakże sieci społecznej i ludzkiej nie można odtworzyć uciekając się tylko do dekretów i energicznego powoływania się na przepisy. Niewątpliwie przepisy są pożyteczne, ale muszą wyrastać z czegoś, czym się już żyje, z cnót, które się już uważa za istotne, abstrahując od własnej przynależności wyznaniowej. Według mnie jednak największy kryzys w Europie jest dziś związany z rodziną. Ponieważ to w rodzinie człowiek uczy się pewnych wartości” – zaznacza austriacki hierarcha.

Arcybiskup Wiednia przyznaje, że wiele osób, żyjących dziś w sytuacjach z punktu widzenia Kościoła nieregularnych, posiada wspomniane przez niego cnoty. “Kościół nie powinien demonizować, lecz obserwować i dowartościowywać to, co można dowartościować. Powracam do św. Pawła i jego Koryntu. Kiedy Paweł założył niewielką wspólnotę w Koryncie, miał przed sobą świat pogański i fragmentaryczny. Nie powiedział temu światu: macie robić tak i tak, lecz stworzył wspólnotę chrześcijańską, której miłość i radość dzielenia się przyciągnęła do siebie ludzi. Oto stojące dziś przed nami wyzwanie. Ukazać światu urok naszej wiary” – kończy metropolita wiedeński.

TAGI: