Roztropność Prymasa

Andrzej Grajewski; GN 20/2011 IPN

publikacja 30.05.2011 16:29

Było wielu mężnych i światłych przywódców Kościoła w Europie Wschodniej, lecz tylko prymas Wyszyński miał przez wiele lat realny wpływ nadzieje Kościoła i narodu w swoim kraju.

Roztropność Prymasa Zbiory Instytutu Prymasowskiego 26 października 1956 r. Prymas Polski wrócił do Warszawy po 3-letnim okresie pozbawienia wolności.

Los większości biskupów na obszarach opanowanych przez komunizm był podobny. W konfrontacji z machina państwa, które świadomie prowadziło walkę z religia, albo ulegali, poddając się naciskom, albo stawiali opór, za który przyszło im często płacić cenę wielu lat spędzonych w wiezieniu bądź na wygnaniu. Także prymas Polski nie uniknął prześladowań, ale jednocześnie potrafił wykorzystać polityczna koniunkturę, aby nie tylko odzyskać wolność, ale także skutecznie poszerzać granice wolności Kościoła w Polsce. Kwestia nie najmniejszej wagi był fakt, że główna fala represji antykościelnych przyszła Polsce później aniżeli winnych krajach. Wynikało to z logiki walki politycznej, podjętej przez komunistów, dotyczącej całego obszaru Europy Środkowo-Wschodniej, który opanowali po 1945 r.

Pierwsza fala represji, jakie dotknęły Kościoła, była elementem rozliczeń wojennych. Pierwszym aresztowanym i skazanym hierarcha był metropolita Zagrzebia abp Alojzy Stepinac, którego oskarżano o współpracę w latach wojny z ustaszami, rodzimymi faszystami. Podobnie było na Słowacji, gdzie aresztowano biskupów, którzy wspierali słowackie państwo, na którego czele stał jako prezydent ks. Jozef Tiso. Wśród nich był m.in. bp Ján Vojtaššák, biskup spiski, wiceprzewodniczący Rady Państwa. O sprzyjanie dawnemu reżimowi oskarżony został prymas Węgier kard. József Mindszenty, którego aresztowanie w grudniu 1948 r. oraz późniejszy proces pokazowy były szokiem dla całego świata.

Nieco inaczej wyglądała sytuacja w Czechach, gdzie metropolita praskim, a zarazem prymasem Czech został w 1945r. były więzień nazistowskich obozów koncentracyjnych abp. Josef Beran. Dopóki komuniści nie zdobyli całej władzy w Czechosłowacji, Kościół, choć atakowany, nie był narażony na fizyczne represje. Dopiero po puczu w lutym 1948 r., kiedy komuniści przejęli cała władze, rozpoczęli oni brutalne prześladowania Kościoła.

Jeszcze bardziej tragiczny był los biskupów na obszarach bezpośrednio wcielonych do Zwiazku Sowieckiego. W krótkim czasie praktycznie wszyscy biskupi na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie zostali aresztowani bądź wygnani. Jeszcze okrutniej rozprawiono się z katolikami obrządku wschodniego, czyli unitami. Opornych hierarchów zamknięto w łagrach i więzieniach wraz z metropolitą większym Lwowa abp. Josipem Slipyjem. Innych wcielono przymusowo do rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Taki sam los spotkał unitów na wschodzie Słowacji oraz w Rumunii.

Taktyka salami

Sytuacja w Polsce była odmienna. Istniało silne podziemie niepodległościowe oraz wpływowa opozycja polityczna skupiona wokół PSL i wicepremiera Stanisława Mikołajczyka. Komuniści zastosowali wiec w praktyce taktykę, która przywódca węgierski Matyjas Rakosi nazwał „krajaniem salami”, zalecając rozłożenie walki z opozycją w czasie i niszczenie jej segment po segmencie. W Polsce najpierw trzeba było uporać się z podziemiem, później z Mikołajczykiem, aby wreszcie z cała siła uderzyć w Kościół. Stalin przekonywał Bieruta, ze nie chodzi oto, aby aresztować i wsadzić dowiezienia prymasa, ale aby pozyskać go.

Taka dyrektywa stwarzała szanse dla abp. Wyszyńskiego, który w 1948 r. obejmował urząd w momencie, gdy zaostrzała się sytuacja wewnętrzna i międzynarodowa. Prymas miał świadomość, że znaczna część przemian społecznych jest nieuchronna, dlatego nieprotestowa przeciwko reformie rolnej czy nacjonalizacji przemysłu. Niemiał także złudzeń, w odróżnieniu od wielu innych biskupów, co do trwałości systemu komunistycznego. Dlatego dążył do osiągnięcia porozumienia z komunistami, które dawałoby gwarancje prawne Kościołowi. Samodzielnie podjął decyzje o podpisaniu porozumienia władzami w kwietniu 1950 r. Oznaczało ono akceptacje systemu komunistycznego, ale także wyznaczało granice suwerenności Kościoła.

Podpisując ten dokument, prymas brał na siebie wielka odpowiedzialność, ponieważ porozumienie niebyło akceptowane zarówno przez wielu biskupów w kraju, jak i przez Stolice Apostolska. Choć zostało przez władze złamane, prymasa uwieziono, swa taktyka odwlekł czas najbardziej brutalnych represji antykościelnych. Dlatego w październiku 1956 r. mógł wrócić do Warszawy nie tylko jako narodowy męczennik, niezłomny obrońca Kościoła, ale i duchowy przywódca narodu, którego autorytet także władzom był potrzebny. Dawało to prymasowi możliwość działania. Odwołując się do wiary narodu oraz jego suwerennych praw, skutecznie poszerzał wolność Kościoła iprzestrzen swobód obywatelskich.