Testament warszawski Prymasa Polski

mwydawnictwo.pl/ |

publikacja 27.05.2011 07:29

Fragment książki "Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia" ks. Bronisława Piaseckiego wydanej nakładem wydawnictwa m.

Testament warszawski Prymasa Polski Obszerne fragmenty tego testamentu opublikowano w książce Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia, wydanej nakładem wydawnictwa m. Publikujemy je w portalu wiara.pl za zgodą wydawcy.

W imię Trójcy Przenajświętszej, Pana mojego Jezusa Chrystusa, przez przyczynę Bogurodzicy Dziewicy, Królowej Polski i Zwycięskiej Wspomożycielki Jasnogórskiej. Świadom, że przyszła godzina moja, gdy mam wracać do Ojca, od którego otrzymałem·życie na ziemi, składam to wyznanie pełnej gotowości i uległości dziecka Bożego, w formie mojego testamentu…

Obdarowany łaską żywej Wiary, nigdy nic ulegałem wątpliwościom, nigdy nic podnosiłem głosu przeciwko Kościołowi, Ojcu Świętemu i Biskupom. Chociaż miałem żywy przykład ducha modlitwy w moim rodzonym Ojcu, nie zawsze Go naśladowałem. Źródłem mego spokoju wewnętrznego w walce z mocami ciemności, była zawsze gorąca miłość i uległość wobec Matki Chrystusowej, Pani Jasnogórskiej, której uważam się za niewolnika miłości.

Pracując dla Kościoła Chrystusowego muszę wyznać, że zawsze doznawałem pełnego zrozumienia w trudnych sytuacjach Kościoła w Polsce od Ojca Świętego Piusa XII, Jana XXII i Pawła VI (tekst testamentu został napisany w 1969 r. – przyp.). Nigdy nie usłyszałem od nich najmniejszej przygany, ani też krytycznej oceny naszej pracy. Natomiast zawsze budowały mnie przedziwny szacunek i miłość, z jaką odnosi1i się Papieże do Kościoła w Polsce, do Biskupów, kapłanów - i do mnie. Wiem, że zawsze ufali Kościołowi Polskiemu, chociaż nie mogli niektórych naszych postulatów spełnić. Piszę to dlatego, bo wiem, że w Po1sce istnieje cala biblioteka politycznych publikacji, które zniekształcają właściwy obraz rzeczywistości.

Kościołowi w Polsce służyłem według najlepszego mojego zrozumienia jego sytuacji i potrzeb. Chciałem obronić Kościół przed zaprogramowaną ateizacją i przed „fałszywymi braćmi”, którzy na własną rękę uprawiali nieuczciwą politykę kościelną w dziedzinie państwowej, przed nienawiścią społeczną doktrynalnie zachwalaną, przed rozwiązłością, której odgórnie patronowano. Uważam sobie za łaskę, że mogłem - z pomocą Episkopatu Polski - przygotować Naród przez Wielką Nowennę, Śluby Jasnogórskie, Akt Oddania Narodu Bogurodzicy w macierzyńską niewole Miłości i Społeczną Krucjatę Miłości - na nowe Millennium. Gorąco pragnę, by Naród Polski pozostał wierny tym zobowiązaniom.

W stosunku do mojej Ojczyzny zachowuje pełną cześć i miłość. Uważałem sobie za obowiązek bronić jej kultury chrześcijańskiej przed złudzeniami internacjonalizmu, jej zdrowia moralnego i całości granic, na ile to leżało w mojej mocy.

 

Przekonany o doniosłości przemian społecznych, służyłem bezinteresownie przez wiele lat warstwom robotniczym, zwłaszcza przez pracę kulturalno-oświatową, w duchu społecznych encyklik Papieży. Uważam, że pomimo przemian ustrojowo-politycznych dzieło to nie zostało jeszcze dokonane. Po przezwyciężeniu niewoli kapitalistycznej warstwy robotnicze znalazły się w niewoli totalno-kolektywistycznej i grozi im - jak i całej ludzkości - niewola technokracji. Ufam jednak, że zdrowy duch osobowości ludzkiej zwycięży w tej walce o godność i wolność człowieczeństwa...

Uważam sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo Prawdzie, jako więzień polityczny przez trzyletnie wiezienie, i że uchroniłem się przed nienawiścią do moich Rodaków, sprawujących władzę w Państwie. Świadom wyrządzonych mi krzywd, przebaczam im z serca wszystkie oszczerstwa, którymi mnie zaszczycali.

Powierzonym mi przez Stolice Apostolską diecezjom lubelskiej, gnieźnieńskiej i warszawskiej, jak również diecezjom na Ziemiach Zachodnich - służyłem całą duszą - chociaż wiem, że nie zawsze skutecznie i owocnie. Uważam sobie za słabość to, że opierałem się powołaniu mnie na Stolice Biskupią lubelskiego, a później kierowany małodusznością - starałem się uniknąć powołania mnie na Stolice prymasowską Gnieźnieńską i metropolitalną Warszawską. Te dwa fakty były bodaj jedynym moim oporem przeciwko Stolicy Apostolskiej.

Praca ostatnich lat w dwóch archidiecezjach była trudna do pogodzenia z obowiązkami Legata papieskiego i Prymasa Polski rum.: Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Brak czasu dla wnikliwszego zajęcia się sprawami tych Archidiecezji mógł wywoływać niezadowolenie Duchowieństwa i Wiernych - za co najpokorniej ich przepraszam. Wiem jedno, że czasu nie traciłem.

Łaską w tej pracy było dla mnie to, że wyrozumiały Bóg, obarczając obowiązkami, przydzielał też i należytą pomoc. Ze szczególną wdzięcznością wspominam najbliższych moich Współpracowników – arcybiskupa Antoniego Baraniaka, Współwięźnia w Chrystusie Biskupa Zygmunta Choromańskiego, Biskupa Jana czerniaka, Biskupa Jerzego Modzelewskiego i Biskupa Bronisława Dąbrowskiego, którzy mnie wspierali sercem oddanym, oraz moich Domowników w Gnieźnie i Warszawie. Do najbliższych moich współpracowników, oprócz licznych kapłanów w obydwu archidiecezjach, zaliczam OO. Paulinów na Jasnej Górze z o. Generałem Alojzym Wrzalikiem, a później o. Generałem Jerzym Tomzińskim i Ojcem Teofilem, przeorem Jasnej Góry, w czasie Sacrum Poloniae Millenium – oraz Instytut Prymasowski Ślubów Jasnogórskich, z mgr. Marią Okońską i dr Marią Wantowską na czele. Wśród kapłanów, którzy wspierali mnie bardzo blisko w początkach mej pracy biskupiej, muszę z wdzięcznością wymienić ks. infułata P. Stopniaka, ks. dr W. Olecha z Lublina, ks. prałata Władysława Padacza, ks. prałata Franciszka Borowca, ks. infułata Stanisława Wystkowskiego, ks. prałata Stefana Ugniewskiego, ks. Jerzego Baszkiewicza i wielu innych...

Wszystkie inne sprawy zarówno dotyczące Archidiecezji, jak Sekretariatu Prymasa Polski i związanych z nim instytucji pomocniczych - tu nie wymienionych, lub możliwe wątpliwości - pozostaną do rozstrzygnięcia Biskupów Jerzego Modzelewskiego i Bronisława Dąbrowskiego, których ustanawiam wykonawcami tego testamentu.

 

Oświadczam niniejszym, że dla mojej Rodziny, Sióstr i Brata - zachowuję pełny szacunek i wdzięczność za rodzinną pomoc i modlitwy, którymi mnie wspierali. Ponieważ z rodziny nie wyniosłem żadnego majątku, nie mogę niczym rozporządzać na dobro Rodziny. Mojego Ojca, jeżeli Dobry Bóg zachowa go przy życiu, powierzam opiece moich Sióstr, którą sprawować będą we własnym domu Ojca w Zalesiu Dolnym. Stwierdzam. że nikt z mej najbliższej i dalszej Rodziny nie może wnosić żadnych praw do pozostałych po mnie rzeczy i archiwaliów. Wszystkie one stanowią własność instytucji Kościoła Rzymskokatolickiego.

Jestem przekonany, że rodzina moja w pełni doceni taką decyzję, jako Rodzina głęboko religijna i oddana całym życiem i służbą Kościołowi Świętemu. Wszystkim z serca za taką postawę dziękuję.

Korząc się u stóp Świętej Bożej Wspomożycielki mojej, Bogurodzicy Dziewicy, Pani Jasnogórskiej, której służyłem jako Niewolnik oddany Jej w wiezieniu w Stoczku Warmińskim, dnia 8 grudnia 1953 roku, najpokorniej proszę Ucieczkę Grzeszników, aby była mi Orędowniczką przed Tronem Trójcy Świętej. Amen.

Alleluja!

Jasna Góra, dnia 15 VIII 1969 R.P.

+ Stefan kardynał Wyszyński
Prymas Polski
Niewolnik Marvi