Opanować katakumbowych

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

GN 21/2011 |

publikacja 27.05.2011 00:39

Każdego dnia od 3 do 10 tys. Chińczyków przyjmuje chrzest. To niepokoi władze, które właśnie nasiliły prześladowanie katolików wiernych Watykanowi.

Seminarium duchowne w prowincji Hebei. Przygotowujący się tu do kapłaństwa klerycy zastrajkowali, kie-dy wicerektorem władze mianowały komunistycz¬nego aparatczyka fot. ks. Konrad Keler Seminarium duchowne w prowincji Hebei. Przygotowujący się tu do kapłaństwa klerycy zastrajkowali, kie-dy wicerektorem władze mianowały komunistycz¬nego aparatczyka

Przez ostatnie lata ścierały się dwie wizje polityki Stolicy Apostolskiej wobec komunistycznych Chin. Polityka ustępstw i małych dyplomatycznych kroków konkurowała z linią twardej ręki, głoszącą, że tylko wobec zdecydowanego rozmówcy komuniści poczują respekt. Specjaliści od Chin twierdzili wręcz, że Watykan łudził się, iż da się współpracować z rządem w Pekinie. Ostatnie miesiące pokazały jednak dobitnie, że władze nie godzą się na obce wpływy na swym terenie, a tak postrzegana jest działalność Kościoła katolickiego.

Dokręcanie śruby
Chłodem powiało już kilka miesięcy temu, gdy mimo wyraźnego sprzeciwu Benedykta XVI wyświęcony został na biskupa ks. Joseph Guo Jincai, następnie zaś zorganizowano Zgromadzenie Przedstawicieli Katolików Chińskich. W tej niezależnej od Watykanu organizacji biskupi są mniejszością, a jej trzon tworzą prokumunistyczni członkowie podległego władzom Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh). Objawem dokręcania śruby katolikom jest też wybranie przed kilkoma dniami kandydata na nowego ordynariusza oficjalnie działającej diecezji Shantou na południowym wschodzie kraju. Ma on zastąpić dotychczasowego biskupa, wyświęconego tajnie za zgodą Stolicy Apostolskiej, jednak nieaprobowanego przez władze. Ks. Joseph Huang Bingzhanga jest bliski partii komunistycznej, znany z ambicji i żądzy władzy. Na biskupa kandydował od dłuższego czasu, jednak nie został uznany przez Watykan za godnego sakry. Honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Patriotycznego Liu Bainian, popularnie nazywany „chińskim papieżem”, poinformował, że przygotowywanych jest przynajmniej 10 kolejnych podobnych akcji. Ostrzegł, by Watykan nie mieszał się do wyborów kandydatów na biskupów ani do ich konsekracji.

Politykę chińskich władz trudno zrozumieć z perspektywy europejskiej. Z jednej strony są one gotowe budować kościoły czy płacić pensje księżom, a z drugiej prześladują chrześcijan. Wszystko rozbija się o jedno słowo: lojalność. – Chińczycy nie są w stanie zmieścić w swej koncepcji kulturowej powszechności Kościoła katolickiego. Łatwiej im zaakceptować podlegającą królowej wspólnotę anglikańską – mówi ks. Konrad Keler, wicegenerał werbistów, który właśnie wrócił z Chin. Przypomina, że już od czasów Konfucjusza chińskie społeczeństwo zostało zorganizowane na kształt piramidy, w którą wszyscy powinni się włączyć. – Wszystko zależy od ludzi znajdujących się na szczycie: teraz prezydenta czy przywódcy partii, a wcześniej imperatora. Chińczycy nie wyobrażają sobie jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz i właśnie z perspektywy tej awersji do wszelkich zewnętrznych czynników trzeba spojrzeć na nominacje biskupie – zauważa ks. Keler. Naprzeciw takiemu myśleniu wychodzi też widzenie Chin jako Państwa Środka, czyli centralnego, najlepszego kraju. Ta mentalność w dużej mierze odpowiada za trudności, jakie napotyka Kościół w głoszeniu Chrystusa na tamtym terenie. Mimo masowych chrztów chrześcijaństwu nie udało się przeniknąć chińskiej kultury.

Dramatyczny apel papieża

18 maja, na zakończenie audiencji ogólnej, Benedykt XVI zaapelował o gorącą modlitwę za chińskich katolików we wspomnienie Maryi Wspomożycielki Chrześcijan z Sheshan, 24 maja. „W Chinach Chrystus przeżywa swoją mękę. Chociaż wzrasta liczba tych, którzy przyjmują Go jako Pana, są też inni, którzy odrzucają Chrystusa, którzy Go prześladują. Katolicy na całym świecie mają obowiązek modlenia się za Kościół w Chinach. (…) Przez nasze modlitwy możemy wyprosić dla chińskiego Kościoła, by pozostał jeden, święty, katolicki, wierny i wytrwały w doktrynie i dyscyplinie Kościoła” – uzasadniał swą prośbę Benedykt XVI. Wspominał też biskupów, na których wywierany jest nacisk, a także prześladowanych kapłanów i wiernych. Te słowa papieża odebrano jako wytyczenie nowej, bardziej zdecydowanej linii relacji watykańsko-chińskich. Watykańscy komentatorzy podkreślają, że zwolennikami twardej ręki w rozmowach z chińskimi komunistami są właśnie mianowani przez Benedykta XVI: prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów abp Fernando Filoni i jej sekretarz, chiński arcybiskup Savio Hon Tai-Fa. Obaj postrzegani są jako ludzie emerytowanego arcybiskupa Hongkongu. Kard. Joseph Zen Zekiun od lat mówił, że „polityka ugody za wszelką cenę”, zamiast pomagać chińskim chrześcijanom, szkodzi im, czyniąc z nich coraz większych zakładników komunistycznego systemu. O tym, że warto podnieść głowę, świadczy sytuacja w seminarium w prowincji Hebei, gdzie na wicerektora wyznaczono komunistycznego aparatczyka. Klerycy nie zgodzili się na taki rozwój sytuacji i zorganizowali kilkudniowy strajk, do którego stopniowo przyłączyli się też wykładowcy. Wicerektor został zmieniony. – Protest mógł się jednak dla kleryków zakończyć tragicznie – mówi ks. Keler. – Mogli zostać wyrzuceni, dostać wilczy bilet i nie mieć najmniejszych szans na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Łatwo jest nam wymagać od innych bohaterstwa. Trzeba jednak też cierpliwości, by nie zniszczyć tego, co już jest – dodaje. Szacuje się, że od 3 do 10 tys. osób przyjmuje codziennie w Chinach chrzest. W kraju tym żyje już ponad 200 mln chrześcijan. Na cieszącym się wolnością Tajwanie Chrystus nie jest już tak poszukiwany.

Moc modlitwy

Praktycznie w każdej chińskiej prowincji istnieje inna polityka wyznaniowa. Jej wspólnym mianownikiem jest to, że wolność ogranicza się najwyżej do kultu, każda inna działalność Kościoła jest nielegalna. Ks. Keler opowiada o maleńkich parafiach, gdzie trwa całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Wspomina starsze kobiety, które mimo ciągłych najazdów policji prowadzą katolicką księgarenkę, czy kleryków, którzy przyjęli chrzest jako 20-latkowie i wstąpili do seminarium, bo babcie opowiadały im, że kiedyś w Chinach było wielu kapłanów i misjonarzy. Widział kościoły pełne ludzi i wiszące w nich portrety Jana Pawła II oraz Benedykta XVI. – Nie byłem na Mszy, na której nie modlono by się za papieża. To świadczy, jak ważna jest tam jedność z następcą Piotra – mówi ks. Keler. Właśnie dlatego, że sytuacja Kościoła w Chinach jest dziś naznaczona cierpieniem i naciskami przeciwnymi jedności, musimy się modlić za mieszkających tam katolików. W moc takiej modlitwy bardzo wierzy papież Benedykt  XVI.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.