Macie tak grać, żeby przegrać!

KAI |

publikacja 21.05.2011 10:06

Kardynał Wyszyński, który był sędzią, przykazywał, by drużyna, w której grał Wojtyła, wygrała! Ojciec nas wręcz „strofował”: „Pamiętajcie, macie tak grać, żeby przegrać!”

Niekiedy Ksiądz Prymas wyjeżdżał na prawdziwy, dłuższy urlop. Zabierał wtedy ze sobą swych współpracowników. Zdarzało się również, że wakacje spędzał w towarzystwie kardynała Karola Wojtyły.

– Jeździliśmy wtedy dużą grupą: pracownicy Sekretariatu, członkinie Instytutu Prymasowskiego, ojcowie paulini, no i kardynał Wojtyła, ksiądz Stasio Dziwisz i Ksiądz Prymas. Chodziliśmy na długie spacery, zawsze też graliśmy w siatkówkę... – opowiada Dębińska.

– A kardynał Wyszyński, który był sędzią, przykazywał, by drużyna, w której grał Wojtyła, wygrała! Ojciec nas wręcz „strofował”: „Pamiętajcie, macie tak grać, żeby przegrać!” (śmiech!).

Nie było to trudne, bo zarówno Wojtyła, jak i ks. Dziwisz grali bardzo dobrze. Nawet ścinali. A jak mocno serwowali!

Wieczorami urlopowicze śpiewali: piosenki harcerskie, religijne, ballady. Było bardzo wesoło, zwłaszcza, gdy zebrani przysłuchiwali się dialogom Prymasa i kardynała Wojtyły. Obaj mieli ogromne poczucie humoru. Prymas na urlopie dużo czytał: swoje ulubione powieści: Makuszyńskiego czy Trylogię Sienkiewicza, i zachęcał do tego innych. Urządzał zresztą na wakacjach „akademie historyczne”. Jeszcze podczas ostatnich swych wakacji czytał Historię Kościoła ks. Kumora.

Kardynał Wyszyński często też opowiadał dowcipy. Lubił czytać skecze. Barbara Dembińska wspomina:

– Pamiętam takie zdarzenie: na kartce miał zapisaną anegdotę. Zajęła pół strony. A on ją czytał, i czytał w nieskończoność. W końcu ktoś zagląda mu przez ramię i mówi: Ojcze, przecież tego tutaj nie ma. A on na to: „Oj, dziecko, nie umiesz czytać między wierszami!”. Doskonale pamiętam też, jak kiedyś Ojciec śmiał się do łez, gdy dwie dziewczyny – całkowicie fałszując – śpiewały: Panie Boże mój, jam jest wołek Twój. W czasie wakacyjnych wieczorów tym żartom nie było końca. Przerywał je Prymas, który zwykle przed północą wszystkich opuszczał. Nie lubił późno chodzić spać, wstawał natomiast o świcie.