publikacja 20.05.2011 06:29
Ale tak było kiedyś. - Dawniej, jak dziecko dostało zegarek, albo złoty łańcuszek, to wystarczyło. Dzisiaj, gdy dostanie gorszy prezent niż koledzy w klasie, to jest tragedia - mówi Wojciechowski.
Justyna Tylman/ GN
Mirosława Pietkiewicz prezentując albę, przyznaje, że taki strój jest dużo odpowiedniejszy niż wymyślna, bogato zdobiona suknia.
Komunia tuż-tuż
Już długo przed Pierwszą Komunią rodzice zaczynają szukać odpowiedniego prezentu dla swoich pociech. Centra handlowe przeżywają prawdziwe oblężenie komunijnych zakupoholików, prześcigających się w pomysłach. – Uważam, że niektórzy są niepoważni – mówi Sebastian Nalazek, konsultant ds. sprzedaży stoiska z telefonami komórkowymi. – Przychodzą klienci i kupują dla swojej pociech telefony za 2 tys. zł. Czasami pytam, po co dziecku taki drogi aparat? Najczęściej sami nie wiedzą.
Sebastian na komunijny prezent chrześniaka narzeczonej zaproponował odtwarzacz mp4. Wspólnie doszli do wniosku, że to wystarczająco „fajny” prezent dla 9-latka. Przyjęcie komunijne odbyło się w lokalu, gdzie obiad dla jednej osoby kosztował 80 zł. – Młody dostał mały rower Cross i komputer za ponad 3 tys. zł. Rodzice się zagalopowali, a przecież nie o prezenty chodzi w dniu Pierwszej Komunii św. – dodaje z żalem Sebastian.
Od pewnego czasu można zaobserwować postępującą komercjalizację uroczystości pierwszokomunijnej. - Im mniej jest świadomego przeżywania treści, tym bardziej dbamy o formę. Chcemy pięknej otoczki, zapominając o istocie sakramentu Eucharystii. Wielu duszpasterzy naszej diecezji, pracujących z dziećmi komunijnymi i ich rodzicami, coraz częściej zauważa taką prawidłowość – mówi ks. dr Radosław Mazur, dyrektor wydziału katechetycznego. W dniu Pierwszej Komunii Świętej najważniejsze jest spotkanie z Chrystusem w Eucharystii. W tym jest cały sens sakramentu.
Przygotowanie do Komunii św. nie ma być tylko przygotowaniem do jednorazowego wydarzenia. - Powinno się to wiązać z otworzeniem dziecka na rzeczywistość, która będzie dla niego ważna dłużej niż tydzień. Ma być przygotowaniem do dalszego eucharystycznego życia - dodaje duszpasterz.
Dawniej większość dzieci pierwszokomunijnych wstęp do katechezy wynosiła z domu. Rodzice, ramię w ramię z katechetami, przygotowywali swoje pociechy do Eucharystii. Obecnie tendencja się zmieniła. Prócz spotkań przygotowujących dla dzieci organizowane są także spotkania formacyjne dla rodziców, którym po raz kolejny trzeba wytłumaczyć istotę sakramentu. Niektórzy bez zażenowania twierdzą, że Pierwsza Komunia Święta to obowiązkowa „usługa” świadczona przez Kościół. Zapominają, że dar przyjmowania Jezusa eucharystycznego jest skarbem nie tylko dla dziecka, ale dla całej rodziny. Komercyjna otoczka najczęściej tylko szkodzi. 9-latek może się w tym wszystkim pogubić, nie dostrzegając duchowego wymiaru.
– Trudno jest mówić dziecku, że najważniejszy tego dnia jest Pan Jezus, kiedy w domu czeka na niego cały stos drogich prezentów – tłumaczy ks. Mazur. W rodzinach, gdzie Jezus gości na co dzień, przede wszystkim liczy się fakt przyjęcia po raz pierwszy Boga do serca. Otoczka związana z prezentami i organizacją przyjęć schodzi na drugi plan. W tych rodzinach uroczystość Pierwszej Komunii nie zakończy obcowania dziecka z eucharystycznym Chrystusem.
Prezenty nie dla dzieci
W internecie można znaleźć listę najbardziej topowych prezentów komunijnych. W czołówce znajdują się quady. Który 9-latek nie chciałby mieć takiej „bryki”? – Rodzice kupują swoim pociechom prezenty, którymi sami się później bawią – tłumaczy ks. Mazur. Na szczęście nie wszyscy zgubili się w komercyjnym gąszczu. Syn Wojciecha Natusiewicza, Kacper, uczestniczył we wszystkich spotkaniach, które były organizowane przed Komunią. – Jest to bardzo ważny sakrament, który nie jest celem, a środkiem do poznania wiary. Chciałbym, żeby mój syn poznał całą jego ideę, dowiedział się, na czym oparta jest wiara, a co za tym idzie, jego przyszłe życie. W jaki sposób powinien je prowadzić, by żyć godnie – mówi pan Wojtek. Dla syna zaplanował małą imprezę rodzinną w domu, w gronie najbliższych, bez zbędnych szaleństw. Kacper dostanie komputer. – Nie uważam, żeby to był zbyt wymyślny prezent. Komputer przyda mu się w nauce, zresztą w dzisiejszym świecie trudno się bez takiego sprzętu obejść – tłumaczy wybór.
Sam Kacper z ogromnym przekonaniem w głosie mówi, że bardzo się cieszy, że przystąpi do sakramentu Eucharystii. Choć jest z innej szkoły niż reszta dzieci, będzie się udzielał w czasie Mszy św. – Będę recytował wiersz na początku i odmawiał modlitwę wiernych – przyznaje nieśmiało. Hanna Hansz, katechetka z koszalińskiej Szkoły Katolickiej im. Jana Pawła II, wielokrotnie prowadziła przygotowania do Pierwszej Komunii św. Jak sama przyznaje, koledzy z grona pedagogicznego bardzo ją wspierają. Nie może narzekać na bierność albo opór ze strony koleżanek i kolegów. Większość dzieci, które uczyła, katolickie podstawy wyniosła z domu. Nie ukrywa, że niektórym rodzicom należy przypomnieć, z czym wiąże się sakrament Eucharystii. – Od początku staram się powtarzać rodzicom, z którymi się spotykam, że uroczystość Pierwszej Komunii Świętej ma być przeżywana w sposób duchowy, a nie materialny. Oprawa nie jest istotą całego wydarzenia. Najważniejszy jest Ten, wokół którego, dzieci się zgromadzą – mówi pani Hania. We wcześniejszych latach, wspólnie z ks. dr. Andrzejem Hryckowianem, organizowała cykl trzech spotkań dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych. Było to duchowe przygotowanie przed sakramentem, motywujące do dalszego wysiłku duchowego. Sama przyznaje, że takie spotkania są potrzebne, gdyż rodzice zamiast pomagać, często przeszkadzają. – Miewałam takie przykre sytuacje, kiedy dziecko zapytane, czy było w niedzielę w kościele, odpowiadało, że mówiło mamie albo tacie, ale oni nie chcieli z nim iść – dodaje ze smutkiem.
Alba jest lepsza
W koszalińskiej parafii Ducha Świętego dzieci Komunię św. przyjmą w towarzystwie rodziców, chrzestnych oraz dziadków. Wspólne przyjęcie Chrystusa dodatkowo podkreśla ważności tej chwili. – Długo przygotowujemy się do Komunii, bo trzeba zapamiętać, gdzie się stoi, jak siedzimy, kiedy wstać, którędy wyjść z ławki i jak odejść od ołtarza – mówią uczennice Kasia Sobolewska i Asia Wojtukiewicz. Asia bez zająknięcia wymienia wszystko, czego musiała się nauczyć. – Mówię modlitwę wiernych, wiersz z pamięci i śpiewam psalm. Kasia musi zapamiętać komentarz do darów. Dziewczynki bardzo się cieszą, że do stołu Pańskiego przystąpią z rodzicami. – Mama mi nawet powiedziała, że teraz będzie musiała być lepszym człowiekiem, bo będziemy do Komunii chodzić razem – mówi ucieszona Asia. – A mnie babcia mówi, że zostanę świętą – śmieje się Kasia.
Na Komunię Asi zjedzie się 40-osobowa rodzina, wszyscy pójdą na szkolną stołówkę. Kasia w mniejszym gronie wróci na domowy obiad, już nawet wie, jaki prezent dostatnie. Pieniądze i konsolę Xbox. – Pieniążki odłożę, bo chcę sobie kupić laptop – mówi z zadowoleniem. Babcia Asi wspominała coś o dużym rowerze.
Dziewczynki są zadowolone, że pójdą w albach. Zgodnie twierdzą, że są najlepsze, bo jednakowe. Wcześniej zdarzało się, że dziewczynki przystępujące do Komunii św. przypominały miniaturowe panny młode w bogato zdobionych sukniach. Ujednolicenie stroju komunijnego ma pomóc w uniknięciu rewii mody. Dziecku bardzo trudno wytłumaczyć, dlaczego miało skromniejszy strój od kolegów. – Wyprawka dla chłopca idącego do Komunii to różaniec, łańcuszek z medalikiem, książeczka do nabożeństwa, koszula pod albę i alba. Dziewczynka musi zaopatrzyć się jeszcze w wianek. Taka wyprawka kosztuje 200–250 zł – mówi Mirosława Pietkiewicz ze sklepu z dewocjonaliami „Donum”.
Skąd ten komercyjny duch?
– Na współczesny kształt społeczeństwa nakłada się wiele procesów. Globalizacja powoduje nowy prąd, dostrzegalny w kulturze masowej – tłumaczy socjolog Elżbieta Ciesielska. Jej zdaniem, o naszym statusie społecznym oraz sukcesie nie decyduje już wykształcenie, zawód, umiejętności czy osobowość. By zdobyć prestiż, uznanie i podziw w oczach innych, zapominamy o swoich wartościach i zasadach na rzecz poklasku zdobytego dzięki pieniądzom. Aby zręcznie wpisać się w oczekiwania większej części społeczeństwa, gdzie liczy się nie to, jaki jesteś, ale to, co masz. Bacznie śledzimy trendy, co wypada mieć i jak trzeba żyć, aby zaspokoić oczekiwania społeczne. Dlatego też kupujemy duże mieszkania, drogie samochody, a swój konsumpcjonizm przekładamy na dzieci. Wpajamy im najcenniejsze elementy materializmu w sposób bardzo dyskretny, nowe zabawki, ubrania z górnej półki, chrzciny w restauracji, komputery i iPod na Pierwszą Komunię, a na 18. urodziny obowiązkowo samochód. – A później możemy sobie już tylko pogratulować! Mamy to, czego chcieliśmy. Nas rodzice uczyli wartości, my uczymy snobizmu, egoizmu i posiadania rzeczy, a nie zwracania uwagi na potrzeby drugiego człowieka – mówi Elżbieta Ciesielska.