Św. Małgorzata Maria Alacoque i Jego serce

Marcin Jakimowicz

GN 40/2023 Otwarte |

publikacja 05.10.2023 00:00

„Moje Boskie Serce płonie tak wielką miłością ku ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gorejących płomieni zamkniętych w moim łonie” – opowiadał jej sam Jezus.

Św. Małgorzata Maria Alacoque i Jego serce unsplash

Paray-le-Monial, lipiec 1994 roku. W moim hipisowskim stroju klękam w kaplicy, w której Jezus objawiał się Małgorzacie Marii Alacoque – opowiada Johannes Hartl, założyciel Domu Modlitwy w Augsburgu. „A objawiał się w sposób, o jakim wcześniej nie słyszano. Pokazał jej bowiem swe Serce. Płonęło jasnym płomieniem z miłości do ludzi, a zarazem z cierpienia, jakie Mu zadawali. Małgorzata została natychmiast przeszyta i wciągnięta w bezbrzeżny ogień Bożej pasji. Wstałem wcześnie rano. Klęczę na marmurowej posadzce. Płonie kilka świec. Na ołtarzu monstrancja. Coś się ze mną dzieje. Nie mogę odwrócić spojrzenia. Czuję, jakby moje oczy też pochłonął ten nieskończony ogień Jego serca. Nie mogę ich od Niego oderwać. Dopiero po półtorej godziny mogę się podnieść. Od tej pory wszystko jest inne. Tak jak w oczach człowieka, który zbyt długo patrzył na słońce, z tego spotkania pozostało we mnie coś na zawsze: tęsknota, by widzieć Jezusa”.

Jak wygląda Serce „Pana Panów i Króla Królów”, „najpiękniejszego z synów ludzkich”? Najprecyzyjniejszy opis zawdzięczamy pewnej francuskiej mniszce. Małgorzata Maria Alacoque urodziła się 22 lipca 1647 roku w Burgundii. Jako czteroletnia dziewczynka złożyła ślub czystości. Rodzina długo nie chciała słyszeć o jej decyzji zamknięcia się za klauzurą. Dopiero jako 24-latka mogła spełnić swoje marzenie i przekroczyła próg klasztoru wizytek w Paray-le-Monial – miasteczku, którego codzienne życie tętniło wokół romańskiej bazyliki ufundowanej w 973 roku przez Odilona, opata z Cluny.

Francuzka aż 80 razy doświadczyła objawień związanych z tajemnicą Serca Jezusa. Po raz pierwszy ukazał się jej przed obłóczynami.

Do 1689 roku wielokrotnie rozmawiała z Nim twarzą w twarz. Widziała Jego przebite, opasane cierniową koroną serce. „Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących zamkniętych w moim łonie” – mówił 27 grudnia 1673 roku. „Pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem. W nim znajdą wszystko, czegokolwiek będzie im potrzeba dla ratowania swych dusz z przepaści zguby”.

Pół roku później dodał: „Oto Serce, które tak umiłowało ludzi, a w zamian za to otrzymuje niewdzięczność, wzgardę i zapomnienie. Sprawia mi to przykrzejszą udrękę niż wszystko, co wycierpiałem w czasie mej męki: a to tak dalece, że jeśliby mnie choć trochę ukochano, to za nic bym sobie uważał wszystko, co wycierpiałem dla ludzi, i pragnąłbym, o ile byłoby to możliwe, uczynić dla nich jeszcze więcej; lecz oni na wszystkie moje wysiłki czynienia im dobrze odpowiadają oziębłością i wzgardą”.

U progu 1674 roku Jezus ukazał Francuzce Serce na tronie z płomieni, „jaśniejące bardziej niż słońce, o przejrzystości kryształu, z widoczną raną, otoczone cierniami i z krzyżem na szczycie”. W czerwcu 1675 roku Małgorzata usłyszała: „Oto Serce, które ogromnie umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do zupełnego wyniszczenia Siebie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.