Podróż trochę zwariowana

GN 17/2011 Płock

publikacja 01.05.2011 06:30

Są rodzeństwem; on jest biznesmenem, ona zajmuje się swoją rodziną i wyszła zwycięsko z nowotworu. Rozmowa z Marią Alexandrą Valle i jej bratem Victorem, „zakochanymi” w siostrze Faustynie.

Podróż trochę zwariowana Archiwum rodziny Valle Vincent i Maria Alejandra z Argentyny, którzy zimą ub. r. odwiedzili płockie sanktuarium, opowiadają w swoim kraju o pielgrzymce śladami Apostołki Miłosierdzia.

Agnieszka Małecka: Alejandro, czy to nie jest tak, że twoja choroba, problemy były w jakiś sposób opatrznościowe?

Alejandra Valle: – Nie mam co do tego wątpliwości. Przewidywania lekarzy były takie, że nie będę mogła mówić wyraźnie. W tylnej części języka miałam dużego guza, który trzeba było usunąć i groził mi przeszczep skóry. Ostatecznie, ku zaskoczeniu lekarzy, guz zmniejszył się o połowę, więc przeszczep okazał się niepotrzebny; wycięto mi tylko niewielką część języka. I to był cud! Teraz mogę o tym opowiadać innym. Każdy dzień 25 kwietnia – to rocznica mojej operacji – jest dla mnie świętem, bo zmienił moje życie. Ksiądz Adrian, który modlił się za mnie w czasie mojej choroby, obchodzi w ten dzień urodziny; jadę więc do jego parafii na Mszę św., bo tam też po raz pierwszy usłyszałam koronkę i zobaczyłam relikwie s. Faustyny. Tego dnia wysyłam mejle do osób, które modliły się za mnie, chociaż było ich tak wiele, że nie udaje mi się do wszystkich. Wiem, że Bóg mógłby mnie wtedy uleczyć całkowicie, ale moje życie nie byłoby takie jak teraz.

Dlaczego zdecydowaliście się odwiedzić miejsca związane ze św. Faustyną? Przecież mogło wam wystarczyć czytanie „Dzienniczka”, odmawianie Koronki do Bożego Miłosierdzia, po prostu osobisty kult Bożego Miłosierdzia.

Victor Valle: – Jestem człowiekiem ciekawym świata, kocham podróże. Jednak tu było coś innego, bo chęć wyruszenia śladami s. Faustyny okazała się rodzajem wezwania, bardzo głęboką potrzebą. Po przeczytaniu „Dzienniczka”, który dała mi Ale, czuję, jakbym znał s. Faustynę od lat, jakby była dobrym przyjacielem. Kraków-Łagiewniki odwiedziłem wcześniej, na kilka godzin, i chciałem tam wrócić. Kiedy planowałem naszą wspólną podróż, uznałem ją za lekko zwariowaną: opuszczamy Argentynę latem i lądujemy w Polsce w środku zimy, by zobaczyć miejsca związane z mało znaną u nas świętą. Rozum mówił jedno, ale serce co innego. Nadal nie wiem, dlaczego zostaliśmy tak pobłogosławieni w naszej podróży, ale po powrocie moje życie duchowe zaczęło się zmieniać z dnia na dzień. Zapamiętałem Płock jako spokojne miejsce. Pierwszy obraz, jaki mam w pamięci, to mała kaplica, ciepło, z jakim zostaliśmy powitani przez siostry, herbata i pyszny sernik, i rozmowa pełna Bożej obecności.

A: – Kiedy myślę o tamtej podróży, trudno mi uwierzyć teraz, że wszystko podjęliśmy dla s. Faustyny. Wyjazd do Polski był w styczniu, a ja nienawidzę zimna. Ale okazało się, że to był najlepszy termin – mało ludzi i siostry mogły poświęcić nam więcej czasu. Ja szczególnie chciałam odwiedzić Kraków, ale mój brat zrobił mi niespodziankę, bo zabrał mnie też do Płocka. Gdy staliśmy przed drzwiami sanktuarium, Victor powiedział mi, że tu Jezus nakazał s. Faustynie, by namalowała Jego obraz. Popłakałam się ze wzruszenia. Pamiętam, że modliliśmy się w małej kaplicy; mój brat odszedł na chwilę zapytać o muzeum s. Faustyny. Okazało się, że jest zamknięte z powodu przebudowy. Ale jedna z sióstr powiedziała, że za chwilę będzie wspólna modlitwa i część zostanie odmówiona po angielsku, tak, byśmy mogli wszystko rozumieć. To był pierwszy znak, że Faustyna jest z nami.

Co moglibyście powiedzieć ludziom, którzy żyją tak blisko miejsca objawień?

A: – Myślę, że mieszkańcy Płocka są uprzywilejowani, bo mieszkają w „świętym miejscu”, gdzie objawił się Jezus i przekazał bardzo ważną wiadomość dla nas wszystkich. Jeśli kiedykolwiek poczujesz utratę sił, wiary, zdrowia, kiedy wszystko idzie nie tak, jak planowałeś, powinieneś odwiedzić sanktuarium, gdzie Jezus powiedział s. Faustynie: „Zaufaj mi”. Tam powierz się Mu, usiądź przed obrazem, zamknij oczy, wyobraź sobie promienie Jego serca, które przenikają cię. One napełnią cię miłością i radością!

V: – Ja powiedziałbym, żeby nie brać tego za oczywiste. Jesteście w miejscu szczególnie dotkniętym przez Miłosierdzie Boże, wybranym przez Boga z konkretnego powodu. Myślę, że ludzie na całym świecie oczekują wiele od Polski, i mam nadzieję, że Polska wypełni swoją misję.